wrodzona odporność nabyta


Przygotowanie do każdego chyba zawodu, w tym do sprzedaży, jak i podnoszenie poziomu własnych umiejętności, wymaga czasu i podobne jest do odpowiedniego przystosowania się do warunków atmosferycznych. Planując wyjazd w trudne warunki zimowe, w tym te najsurowsze, trzeba zadbać m.in. o odpowiedni ubiór i dietę, wcześniej wszystko przemyśleć, odpowiedzialnie (nie wymazujmy tego słowa ze słownika) zaplanować i zaopatrzyć się we wszystko, co potrzebne, a brakujące. Wziąć pod uwagę nie tylko siebie, a wszystkich, za których jest się podczas wyprawy odpowiedzialnym. Podobnie można doskonalić warsztat handlowy, własne umiejętności sprzedażowe, przez sukcesywnie, systematycznie uzupełniane doświadczenie praktyką innych, zamkniętą w branżowej literaturze, ale chyba przede wszystkim, zapisując w pamięci i odruchach mięśni sytuacje, które przynoszą własne rozmowy i negocjacje z Klientami. Ćwicząc tym samym „handlowy fechtunek”, wypracowując w sobie automatyczne uruchamianie powtarzalnych czasem zachowań. A nie wszystko jest, moim zdaniem na szczęście dla ludzkości, powtarzalne.

nago w igloo

Można urodzić się jako Eskimos i wrastać w trudne warunki klimatyczne od najmłodszych lat, chłonąc w sposób naturalny, niemal bezbolesny i nieangażujący, odporność na nieprzychylną temperaturę, adaptując się do niedogodności związanych z wymagającą silnego organizmu naturą. Mam w tym miejscu przed oczami obrazy małych Eskimosów, bawiących się nago w igloo, z unoszącą się parą wodną z ich śmiejących się ust. Na kim nie robią wrażenia te kadry. Parafrazując w stronę handlową, można od dziecka przyglądać się innym ludziom trudniącym się sprzedażą, być może ojcu, matce, wujkowi prowadzącemu firmę. Można wrastać i wdychać ich handlowe sytuacje, będąc częścią, choćby tłem, ale jednak częścią ich sprzedażowej codzienności, z okresem tłustym, ale również przedłużającym się okresem chudym, ze spadkiem ilości zamówień, zakończonym może nawet plajtą. 

PRAWDZIWY chleb z TEORETYCZNYCH produktów

Dobrze jest podnosić kwalifikacje i na ile finanse i czas pozwalają uczestniczyć w szkoleniach/ warsztatach/ konferencjach, śledząc literaturę branżową, choć ta ostatnia sama w sobie jest wg niektórych "sucha", często oderwana od aktualnej sytuacji rynkowej. Ale można próbować łączyć tę wiedzę z codzienną praktyką swojego specyficznego zawodu. A praktyka jest najważniejsza, bo właśnie ona pozwala zrobić PRAWDZIWY chleb z TEORETYCZNYCH produktów. Poligon codziennej pracy mierzony ilością zdartych butów w drodze do Klienta, to temat wg mnie najważniejszy. Z pewnością nie oderwany od rzeczywistości, bo wpasowany w aktualne "podwórko" sprzedażowe, atmosferę w społeczeństwie, sytuację gospodarczą kraju, całego świata, branży, czy nawet rodzinną samego Handlowca. I własne, codzienne doświadczenia, to alegoryczne powyginane gwoździe i stłuczenia kciuka, które nie idą na marne. Bynajmniej.  

Ciężko nauczyć przyszłego cieślę wbijać gwoździe, póki sam zainteresowany nie weźmie młotka i własnoręcznie zacznie to robić

Metodą prób i błędów, sycząc z bólu przy trafieniu w kciuk, co jest raczej w procesie tej nauki nieuniknione. Po jakimś czasie, być może po skrzywieniu wielu gwoździ, czynność będzie wykonywana prawidłowo. I choć zdarzy się, że gwóźdź się wykrzywi, z czasem tych zdarzeń będzie zdecydowanie mniej, dzięki praktyce. A gwóźdź może częściej, niż myślimy łamie się dlatego, że ma wadę fabryczną (znów alegoria) i na to też trzeba być gotowym. Na niezależne od Handlowca okoliczności, stanowiące ciąg dalszy doświadczenia i praktyki, która trwa i pozwala zespolić z TEORETYCZNYCH produktów PRAWDZIWY, pachnący (dzisiejszą) świeżością chleb. 

wrodzona odporność nabyta

Pisząc o odporności w sprzedaży, ale i nie tylko, bo dotyczy to być może wielu branż, stwierdzenie "wrodzona odporność nabyta" napisałem bez przecinków celowo, gdyż pierwszy wyraz i ostatni wg mnie mają tutaj znaczenie równoważne. Znaczą podobnie i tyle samo.

Nie wiem sam co lepsze, w tym dla jakości obsługi Klienta, dla odpowiedniejszego i bardziej życiowego przygotowania do sprzedaży, do bycia skutecznym handlowcem, odpornym na wahania rynku i buforującym okresy gorsze i lepsze. Czy to, jak ktoś miał umiejętności wrodzone, nabyte "z mlekiem matki", jako przywołany w naszej przenośni Eskimos, czy to jak ktoś musiał o nie zadbać sam, wracając niejednokrotnie z tzw. „podkulonym ogonem” z rozmów, z pustą teczką na zlecenia, doskonaląc jednak fach samodzielnie, polerując na własnym organizmie i poligonie, ostateczny swój kształt i umiejętności miesiącami, latami, a może i dłużej. W czasie obfitości oraz podczas „posuchy”. U kogo bardziej wykształcą się "mięśnie sprzedażowe", u osoby, która otrzymała umiejętności od życia jakby "w pakiecie" wraz z wychowaniem, czy u osoby, która musiała "dom umiejętności" zbudować od pierwszej cegły sama, z wyboru, a może z przymusu.

Podobno „wszystko co dobre, rodzi się w bólach”. Również „podobno”, bardziej dba się o to, co się wypracowało samemu, niż o to "sprezentowane", co nas nic nie kosztowało. Oczywiście nie ma reguły, tak uważam, a wszystko rozstrzyga sam bohater opowieści, czyli indywidualnie - człowiek. Wszystko w jego rękach, zarówno to, co otrzymał wzrastając w swoim środowisku od dziecka, jak i to, co musiał nabyć sam, swoim zaangażowaniem, potknięciem i niedospaniem, poświęcając czas i często własne środki na przysłowiową pastę do butów na spotkanie, które coś przyniesie, albo i nie. W obu tych sytuacjach można zrobić z doświadczenia użytek i skorzystać z dobrodziejstw „nauki na błędach i sukcesach", a można też w każdej z wymienionych sytuacji to doświadczenie zmarnotrawić i puścić mimo uszu. 

droga jest przed nami

Niezależnie od tego, czy jesteśmy handlowcem "Eskimosem", czy też "turystą", planującym eskapadę na określone przenośnią koło podbiegunowe w sprzedaży, droga jest przed nami. Mamy też możliwość pokazania na swoim przykładzie faktów, które się wydarzyły, a dzisiaj przypominają utrwalone mrozem ślady na śniegu, zgodnie ze słusznym stwierdzeniem „po owocach ich poznacie”. Ostry klimat, być może ten "od zawsze", ale i ten "na chwilę”, buduje odporność i przystosowanie do trudnych warunków, a narzędzia i predyspozycje wrodzone lub nabyte oraz doświadczenia, można wykorzystać lub zmarnować. A doświadczenia zbiera się latami i samo to już sprawia, że zbieranie i pielęgnowanie ich jest ważne i cenne, a może nawet niezbędne i bezcenne. Jak krew w organizmie, zarówno "turysty", jak i "Eskimosa".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za komentarz