drugi biegun zdarzeń

Sporo mówi się o sukcesach, a w życiu układa się różnie. Wszystko jest możliwe, bo scenariusz bardzo dobry, mniej korzystny, ale też "najczarniejszy", a przewidywać przyszłość można z wykresów/ statystyk/ stymulacji typu U, V, a także innych wzorów/ wzorców, których (póki co) nie znamy z racji naszych ograniczeń. Można. Jednak nie ma nigdzie gwarancji/ pewności wydarzeń, gdyż fakty są znane tylko i wyłącznie z perspektywy historycznej, więc patrząc na osi czasu wstecz. Oscary zbiera co jakiś czas film zupełnie spoza przewidywań i bywa, że czarno-biały i prosty w konstrukcji obraz wygrywa z nafaszerowanym efektami specjalnymi potencjalnym faworytem. Takich przykładów "łamania scenariuszy” można przytoczyć dużo więcej. Przykładów bardzo indywidualnych, tzw. "z życia", co potwierdzi (być może) w myślach czytający te słowa. I ktokolwiek będzie próbował obwieścić coś w stylu "trzeba zrobić tak i tak" niech choć przez chwilę skonsultuje się z własną pokorą oraz poszuka i posłucha tego, co mówiono przed wyruszeniem w rejs gigantycznego, okazałego, zaawansowanego w swoich czasach i jakże "dumnego" Titanica. Przed wyruszeniem w rejs ostatni.

Nie wiem więcej od kogokolwiek, a mam świadomość, że wiem raczej mniej, niż więcej. Jestem tak samo, jak wielu z czytających te słowa w centrum obecnej sytuacji rynkowej, zdrowotnej, gospodarczej, sprzedażowej i tej, o której nie napiszę z mojej niewiedzy. Patrzę i widzę czas szczególny i niełatwy na wielu płaszczyznach mając świadomość jednocześnie, że w wielu miejscach na świecie był czas ciężki od lat, a nawet dziesięcioleci, z powodu wojen, czy głodu. I gdy w tym samym dokładnie czasie przeżywano w jednych krajach/ branżach/ gospodarkach czas wzrostu, rozkwitu i radości, dla wielu ludzi i miejsc na ziemi trwał czas upadania, upadlania, a może i umierania. I dość łatwo było wszystkim ludziom, a z pewnością większości (z nas?) tego nie widzieć, nie słyszeć, o tym nie wiedzieć. Biorąc wdech sarkazmu w płuca i świadomie używając efektu przerysowania, choć nie tak bardzo, jak się wydaje, zarazem słono i gorzko w tym miejscu opiszę przepis na wyrafinowane danie główne, zgodne z trendem kuchni fusion z domieszką molekularnej. Danie jest często serwowane w krajach afrykańskich w dowolnej porze dnia:

szarpane i pikantne nic, marynowane niczym, faszerowane wędzonym niczym i polewane sosem z niczego, z piklowanym niczym i kandyzowaną skórką z niczego. Dla wprawnej ręki w zasięgu nagroda Mistrza Kuchni (z małą podpowiedzią): koniecznie podać na lekko podgrzanym, ekskluzywnym talerzu.

Przepis powinien wzbudzić refleksję.

kiedyś

Poniżej przytoczę krótką zbitkę słów mając świadomość, że nie są szczytem lirycznych możliwości, za to stawiając na ich przesłanie.

Jak już cię kimś/ czymś zastąpią, jak w drzwi stukanie domofony, choćby świat twierdził inaczej, zostaniesz niezastąpiony. W niespodziewanej godzinie, gdy domu przyjdzie szukać, pomimo braku prądu, w drzwi można będzie zastukać.

|Niezastąpiony| © Janusz Zacharewicz

W życiu układa się różnie i choć wszyscy chcą, by im się powiodło w planach, często te plany otrzymują od losu inne. Wszystkim ludziom z tego drugiego bieguna zdarzeń życzę niewyczerpanych pokładów siły, przywołując fragment utworu z pewnego albumu pt. "Kiedyś", który to utwór, oprawą muzyczną i wykonaniem, zasługuje na więcej, niż otrzymał. Jego przesłanie nie zwietrzało, a "kiedyś" jest dla każdego z nas terminem indywidualnym.

[...] Wszystko, co mam, co oczy otwiera, co daje mi znak na rozdrożach, co wiarę w cud daje nam. Nadzieja. Choćbyś został sam. Choćbyś nie umiał żyć dobrze co dnia. Wierzę, że odmieni mnie (że odmieni Cię). Nadzieja. [...] [Mieczysław Szcześniak/ album: Kiedyś/ 2002]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za komentarz