Kiedy Carlos Gardel komponuje w roku 1935 przeszywające serce tango
"Por una cabeza" nie może mieć wiedzy, że 34 lata później (1969)
Giovanni Arpino wyda powieść "Parfum de Femme". Nie jest w
stanie też przewidzieć, że za 5 lat (1940) przyjdzie na świat Al Pacino, a za
57 lat (1992) wszystkie wymienione osoby połączy dzięki swojej pracy i
wizji Martin Brest słynną sceną tańca w filmie "Zapach kobiety",
by eksplodować w umysłach widzów synergią ludzkich talentów. Nie da się nie
zauważyć, że wszyscy przytoczeni są jak ogniwa łańcucha, który dał się dostrzec
dopiero po czasie. Był niewidoczny, a teraz go widać "jak na
dłoni". Warto zwrócić uwagę, że wszystkie jego ogniwa okazały
się potrzebne w jednakowym stopniu. Są równoważne i nie ma alegorycznego
najsłabszego. Nie jest to też łańcuch w całości, a jego fragment o wielkości
raczej trudnej do określenia, bo mamy rok 2020 i pisząc te słowa nie mogę mieć
wiedzy co będzie kolejnym jego ogniwem za lat x i daleko później.
Przytoczyłem fragment łańcucha, który połączył muzykę,
książkę i film, a mam świadomość podobnych temu przykładów, biorąc pod
uwagę różne, a nawet wszystkie dziedziny życia. Jest ich jak zakładam
nieskończenie wiele i ciężko, a może wręcz niemożliwe jest dostrzec je w
czasie rzeczywistym, a tym bardziej z wyprzedzeniem. Mimo jednak,
że ich nie widać dobrze że są, nawet jako „niewidoczne”. Niech łączą
ogniwa przeróżnych, a może wszystkich dziedzin życia pomiędzy
nieskończoną ilością wydarzeń ważnych bardziej lub mniej, poprzez te mało
znaczące oraz zupełnie nieistotne, inspirując i ubogacając dzisiaj
nas, a po nas kolejne pokolenia. Bo dobrze, że Robert Moog stworzył
syntezator. Dzięki temu na drzewie Muzyki wyrosła nowa gałąź. Syntezator zakorzenił
się w Muzyce na dobre, a wspomniana gałąź obecnie przeżywa kolejny renesans.
Dobrze, że Gershon Kinsley odkrywając po swojemu syntezator Roberta Mooga
pewnego dnia roku 1969 pomyślał "zrobię sobie popcorn". Wątek główny
utworu "popcorn" przeskakuje przez lata i różnych wykonawców
legitymizując jakby przed światem swą nazwę, pozostając w ruchu niczym ziarno
prażonej kukurydzy. Dobrze, że ludzie są twórczy i że tworzą. Dobrze, że tworzą
dobrze.
PS. Myśl ta dotyka tematu trywialnego tylko pozornie. Chcemy czy nie, funkcjonujemy w sieci „niewidocznych”. Wszystkim twórcom różnorakich dziedzin życzę wytrwałości z nadzieją, że co dobre będzie płodne nieco bardziej od przeciwległej konkurencji, która potrafi zagospodarować przestrzeń ambitnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za komentarz