moje blogowanie

Całkiem możliwe, że blogowanie nie ma obecnie dobrego PR i że czynność ta pozostaje wyłącznie potrzebnym dla samego piszącego marginesem na upust myśli. Niech tak będzie. Mimo wszystko nie jest to miejsce zbędne. Gdy patrzę na ponad 7-letni okres prowadzenia własnej "blogoszuflady" potwierdzam co wyśpiewała Anna Jantar po raz pierwszy w roku 1973. Najtrudniejszy pierwszy krok. Oprócz określania stopnia trudności kroków zauważyłem jednak sprawy poboczne i być może ważniejsze, między innymi nieplanowaną ewolucję toru, po którym się poruszam i niewiadomą, której doświadczam dość często. Jaką myśl poruszę następnym razem, jakiego tematu dotknę i co będzie dalej. Bo przecież będzie. 

 

Nie posiadam własnego brandhero, póki co jednak pomagają mi otwarte oczy, podniesione czoło, poczucie humoru i surowy podpis (bez hasztagu), który jest ze mną od początku. Staram się mniej lub bardziej udolnie zagospodarować cenną uwagę czytających i czas, którego nie można cofnąć. To odpowiedzialność. Bywa że piszę o Sprzedaży dotykając jej tajemnic z różnych stron. Udało mi się dostrzec, że nie jest wyłącznie liczbą i że jest kolorowa, a tylko wydaje nam się, że wszystkie jej barwy poznaliśmy. Doświadczyłem czym jest "Jej zmienność" oraz "sprzedażowa niemoc". Zauważyłem, że Współcześni posługujący się obecnie Sprzedażą nie są bardziej wyjątkowi niż Pierwotni, z których dorobku czerpiemy (tekst "genesis" powstał wskutek dostrzeżonej pychy współczesnych ekspertów sprzedażowych). Nazbierało się trochę myśli, opisuję je po swojemu i mam nadzieję, że to nie wszystko, choć czym dalej idę, wcale nie wiem więcej. Dziękuję za poświęconą uwagę i zainteresowanie tematami, których dotykam, a właściwie dotykamy ich przez to wspólnie, bo mam świadomość, że czas można spożytkować korzystniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za komentarz