Mimo że pożądane
powszechnie, alegoryczne i dosłowne „naj” poprawia statystyki, nie daje
gwarancji. Ta ostatnia rzadko kiedy jest pewna, choć pewna gwarancja istnieje.
Wybierając najbardziej bezpieczny
samochód świata, przygotowując podróż z największym pietyzmem, nie
zapominając o najwyższych kwalifikacjach kierowcy, w tym o
najoptymalniejszej ilości jego snu nie mamy gwarancji, że nie wyjedzie ktoś
znienacka na drodze, z naprzeciwka na tzw. czołówkę. Nie mamy pewności też
zwycięstwa, jak pokazuje walka Dawida z Goliatem, ani pomyślności, czy
sensowności przeprowadzanej bitwy, co potwierdziłby prawdopodobnie Pyrrus.
Sporo tych „naj”, ale idźmy dalej. Ucząc się od najmłodszych lat całymi dniami
gry na instrumencie muzycznym, nie mamy pewności, że przekuje się to w ilość
sprzedanych w przyszłości płyt, a stawiając w wyścigu konnym pieniądze
na najszybszego konia świata, nie mamy gwarancji, że wygra, gdyż
kilka metrów przed metą koń może zwyczajnie, choć wyjątkowo nieszczęśliwie
złamać nogę. Nie mamy pewności, że za kolejne sto lat ludzkość wciąż będzie
jadać wytwarzany ze zboża i pachnący chlebem chleb, który wchodzi w skład diety
człowieka od tysiącleci. Można próbować przewidywać przyszłość z wykresów,
statystyk, stymulacji typu U, V, czy […], a także innych wzorów i wzorców,
których póki co nie znamy, z racji ludzkich ograniczeń, stąd użyty kwadratowy
nawias. Można. Nie ma jednak pewności wydarzeń, gdyż fakty są znane tylko i
wyłącznie z perspektywy historycznej, więc patrząc na osi czasu
wstecz. Oscary zbiera co jakiś czas ktoś zupełnie spoza przewidywań i
czarno-biały, prosty w konstrukcji obraz wygrywa z nafaszerowanym efektami
specjalnymi faworytem. Takich przykładów "łamania" scenariuszy
można przytoczyć dużo więcej. Przykładów bardzo indywidualnych, co potwierdzi
być może w myślach czytający właśnie te słowa. Ktokolwiek jednak
będzie próbował obwieścić światu coś w stylu "a nie mówiłem", czy "trzebaby
było tak i tak", niech najpierw poszuka i posłucha tego, co mówiono przed
wyruszeniem w rejs gigantycznego, okazałego, zaawansowanego w swoich czasach i
jakże przez to "dumnego" Titanica. Przed wyruszeniem w rejs ostatni.
Istnieje
jednak pewna gwarancja. Gwarancja tego, że jako
ludzkość, "po ludzku" jesteśmy, że "po ludzku" wiemy, ale i
też "po ludzku" nie wiemy. Istnieje gwarancja, że "po
ludzku" przypuszczamy, że "po ludzku" planujemy, że "po
ludzku" obserwujemy, uczymy się "po ludzku" i może zbyt rzadko,
ale "po ludzku" wyciągamy wnioski. Istnieje gwarancja tego, że pomimo
braku czasu na doczytanie tego "drobnym drukiem na dole" w życiowym scenariuszu
wierzymy "po ludzku", próbujemy "po ludzku", "po
ludzku" tworzymy i "po ludzku" działamy, także w dzisiejszej, a
nie innej rzeczywistości. A działamy między innymi po to, by móc również
"po ludzku", mimo świadomości braku gwarancji celowo usunąć znak
zapytania na końcu zwrotu: będzie dobrze.
PS
1. Powyższe kilka zdań ilustruję zdjęciem szczęśliwej pary ludzi,
rozpatrywanych w całokształcie, więc z ich zaletami oraz nieodzownymi wadami.
Ludzi „po ludzku” doskonałych.
PS
2. refleksja zaczerpnięta z tekstu "scenariusz", znajdującego się od
kilku lat na tym blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za komentarz