Jeśli wszystko już wiesz o Sprzedaży, powiem że u mnie nigdy tak nie będzie, mimo że obcuję z nią od wielu lat, obserwuję, wsłuchuję się, wdycham w zainicjowanych, ale też nieplanowanych sytuacjach. Mam osobiste wnioski, ale też sporo miejsc wykropkowanych, które uda się wypełnić po czasie, a może nigdy. Czy wszystko musi mieć odpowiedź? Odpowiem grą słów - być może może. Niesamowite i piękne są żyrafy, które wypada mi w milczeniu podziwiać. Nie mają pojęcia o mnie, ale jak ja mają własne, dosłowne i w przenośni miejsca wykropkowane.
Janusz Zacharewicz - blog o Sprzedaży, reklamie, ludzkim potencjale, tworzeniu i nie tylko. Nie wszystko MOŻNA mówić wprost, ale i nie wszystko TRZEBA. Obserwacje przynosi codzienność, która jak się przyjrzeć jest niecodzienna. Wszystkie treści na blogu © Janusz Zacharewicz
w okazałości
Paski czarno-białe,
równie dobrze biało-czarne. Zwierzęta jako jednostki, ale też stada. Odpoczynek
lub może przeciwnie - czuwanie i skupienie wyczekujące zagrożenia. Dużo
informacji, przyczyn i skutków, rzeczywistości zdarzeń oraz ich wrażeń i
pozorów. Raczej więcej niewiadomych, niż odpowiedzi. Są narzędzia, z których
bez wahania korzysta. Natura w okazałości.
Istnieje
analogia, choć nie musimy przykładać do tego wagi. Korzystamy z dorobku
ludzkiej myśli, ze sztućców, z latarki, z samochodów, z aplikacji mobilnych i
innych udogodnień codzienności, a przy tym dociera do nas skutecznie ona,
często niezauważona, za przyzwoleniem stron, choć również wtedy, gdy o tym nie
myślimy. Lubi posłużyć się wizualizacją powodu własnej inicjacji, świętym
Mikołajem, zającem wielkanocnym, korzysta z sylwestrowych fajerwerków, z
walentynkowej róży, z tłustoczwartkowego pączka i wielu jednodniowych okazji,
których zabukowała na kartach kalendarza sporo. Włączyła do niego niezapisane
jubileusze osobiste i rocznice wydarzeń indywidualnych, dla nas często
ważniejszych od wydrukowanych. Działa kolorem, smakuje i pachnie, przybiera
formę tzw. must have w postaci konieczności bezwzględnej oraz zweryfikowanej
przez czas do kategorii zbyteczne. Czasem nazwie się early bird, innym razem
last minute, choć dla podparcia i potwierdzenia posłuży się podstawą określoną
wartościami cennikowymi, zwanymi slangiem rejtkardem.
Paski czarno-białe, równie dobrze biało-czarne. Ludzie jako jednostki, ale też rodziny. Odpoczynek lub może przeciwnie [...]. Dużo informacji, przyczyn i skutków, rzeczywistości zdarzeń oraz ich wrażeń i pozorów. Raczej więcej niewiadomych, niż odpowiedzi. Są narzędzia, z których bez wahania korzysta, bardziej niż trochę w tym podobna do natury. Sprzedaż w okazałości.
między Sprzedażą
Niewzruszony jest pomnik Fredry we wrocławskim Rynku, zielony z przyczyn naturalnych, a bynajmniej z braku obycia, czy jak dzisiaj wypada mówić doświadczenia. Sporo widział w milczeniu, a całkiem niedawno słyszał tysiące gitar i okrzyków ludzkiej radości jednocześnie. Obecnie przygląda się jak rozkłada się Jarmark. Znowu Sprzedażą zapachnie na dłuższy okres, choć jak się zastanowię, nigdy tutaj nie przestaje się jej odczuwać węchem, wzrokiem i słuchem. Tak jak rok temu oraz lat zdecydowanie więcej, aż po dzisiaj, kiedy niewzruszony Fredro, zielony z przyczyn naturalnych, a bynajmniej z braku obycia przypadkiem zobaczył robiącego mu zdjęcie mnie. Między jedną Sprzedażą, a drugą.
raz
Czy jeszcze pamiętam, że jako Klient/ Konsument mam możliwość, kiedykolwiek lub co pewien czas przewietrzyć prowadzone założenia o sobie samym. Ubić świeżo zmieloną kawę, by weszło jej co najmniej tyle samo, co ostatnio, choć może dostrzec inne otwarte słoiki, przez zapomnienie puste. Raz kupię inną przekąskę, raz skorzystam ze sklepu obok tego, co zawsze, raz przełączę na pomijaną zwykle stację radiową, a w playliście zignoruję to oczywiste, by dostrzec gatunek, którego nie słucham. Raz nie skorzystam z portalu/ serwisu, który śledzę, raz pójdę do kina wg intuicji, nie wybierając z tego, co sugerują zestawienia najbardziej się sprzedających. Raz pojadę na drugi koniec miasta po staremu, jakby nie wymyślono jeszcze nawigacji, tracąc przez to czas, choć ten raz po swojemu. Jeśli czas to pieniądz, być może go tym zaoszczędzę. Raz zaplanuję jako Klient/ Konsument inaczej, niż planuję. Nie wzburzę znacząco wody zainteresowanych mną algorytmów, ale raz, dla niepewności pewnych lekko w niej zamieszam. Czy jeszcze pamiętam, że jako Klient/ Konsument mam możliwość, kiedykolwiek lub co pewien czas być nieprzewidywalnym targetem. Być może już nigdy tym samym.
wiatr
Dlatego, że Sprzedaż wymaga efektów, także tych za kilka miesięcy i lat, warto co pewien czas odłożyć na bok codzienne kalkulacje zysków i poczuć na twarzy wiatr. Dlatego, że Sprzedaż wymaga efektów.
co wyrośnie
Całkiem możliwe, że moje to tylko wnioski, ale dostrzegam dzisiaj pewną konieczność na tle leciwej już wagi, która ma lat tyle, co dzieje człowieka na ziemi. Konieczność zbudowania zainteresowania (także wyrzucenia gotowej odpowiedzi) od ręki, powodująca we wspomnianej wadze przeciążenie szali z napisem ILOŚĆ kosztem tej opisanej słowem JAKOŚĆ. Pobieżność zbierania informacji przez odbiorcę i powierzchowność informacji dostarczanych to dwie odnogi tego samego organizmu, a może zjawiska, z którymi nie tylko się stykamy, a jesteśmy ich aktorami ról głównych, statystami, scenarzystami, a może producentami. Są jak naczynia połączone i w 100% współzależne, w których (niestety i jakkolwiek mocno to zabrzmi) jedno warte jest drugiego. Wymagania tworzą impulsy, podobnie jak dokładnie odwrotnie. W każdej chwili jednak i nawet jeśli nie przykładamy do tego, tym razem innej już wagi ma to swoje konsekwencje. Podobnie jak zauważając w lesie grzyba z prawej strony mijamy tego po lewej, to co zajmuje uwagę w danej chwili odciąga ją od czegoś innego. Czy mamy na to wpływ i czy zawsze szybciej znaczy lepiej? Czy w walce podmiotowość vs. przedmiotowość ta pierwsza się jeszcze podniesie zanim doliczą do 10? To nieoczywiste pytanie i choć łatwo byłoby uznać, że doliczono nokaut już dawno, to tak łatwo nie jest. Walki są tak indywidualne, jak każdy z nas i jest ich tyle, ile ludzi. W świecie pędu za wygodą i klikalnością, będącymi pochodną (potrzeby?) monetyzacji myślę o inwestycji czasu, która może okazać się dobrą lub przeciwnie. Żołądź go potrzebuje, by stać się dębem. Jeśli ktokolwiek chce jeszcze zobaczyć, co z niego wyrośnie.
Newton i pozostali
Fizyka teoretycznie nie ma związku ze Sprzedażą, choć w praktyce owszem. Zapożyczę od jednego z największych nauki, Isaaca Newtona Trzecią Zasadę Dynamiki, by zobrazować zjawisko, z którym mierzymy się codziennie. Siła naporu równa się przeciwdziałającej i to właśnie ma miejsce przy generowaniu w nas potrzeby zakupowej (może być to impuls lub proces zaplanowany na rozciągnięcie w czasie), włączając tzw. must have, first-, lastminute oraz wszelkiej mutacji dni, z przedrostkiem black-, cyber-, czy [...] (nie wszystkie karty zostały odkryte). Opieranie się przez konsumenta wykreowanej przez Sprzedaż rękami marketingu i reklamy potrzebie zakupu wymaga siły, a choć ta niekoniecznie musi być fizyczną (ukłon w kierunku Isaaca Newtona), bo bardziej siłą woli (w stronę nas wszystkich), jest wielkością bardziej znaczącą, niż myślimy, z pewnością taką, którą należy uwzględniać w procesach kierujących Sprzedażą. To swoiste przeciąganie liny, bo dokładnie tyle uda się sprzedać, ile trzeba będzie kupić, przy czym wspomniana potrzeba może być koniecznością lub jej kreacją. Choć wiele lat minęło jestem pewien, że doświadczał tego bardziej lub mniej świadomie również Isaac Newton.
AI i kreda
Chłodno dzisiaj, ale warto było iść piechotą, by spotkać proste i genialne hasło - zaproszenie, napisane kredą, jakby na chwilę, choć w mojej pamięci zostanie dłużej. "Na zimno najlepsze są frytki". Sprzedaż potrzebuje sztucznej inteligencji, choć nie mniej, niż pudełka kredy.
mięta
Poczuła Sprzedaż do sprzedaży miętę. Dotykając koloru wprowadziła u części ludzi szukających możliwości odświeżenia wnętrz uczucie spełnienia. Uzyskany kolor wszedł do oficjalnego kanonu barw, trochę jakby na gapę, a znalazł zastosowanie w modzie, dając zadowolenie jej użytkownikom oraz obserwatorom. Mięta sprzedaje już oficjalnie w meblarstwie, w reklamie i z pewnością odnajdzie się tam, gdzie jeszcze jej nie ma. Zadomowiła się na dobre też w branży medycznej, natchnęła miętową myślą producenta herbaty, by zająć miejsce na półkach w "spożywczym", a przez to w domach ludzi spragnionych kojącego naparu. W połączeniu z cytryną i zimną wodą bardzo dobrze orzeźwia podczas upałów. Kto nie próbował, ma co robić. Mięta na tym niekoniecznie zamierza poprzestawać, bo potencjału miętowych możliwości nie wyczerpała. Jak widać całkiem dobrze radzi sobie w handlu. Poczuła Sprzedaż do sprzedaży miętę.
bieg Rzeczy
Pośród spraw, które widać na pierwszym planie istnieją równoważne, choć mniej przykuwające uwagę. Startują codziennie Rzeczy niezbędne i zbyteczne, mierząc się w wyścigu na wspólnym torze. Uczestnicy nieszczególnie myślą o mecie, raczej o tym, kto kogo wyprzedzi, by przede wszystkim znaleźć miejsce w górnych partiach tabel wyników, które postawiono w punktach precyzyjnie skorelowanych z kalendarzem. Na starcie biegnący ubierają koszulkę, wybierając z takich, na których widnieje napis Jakość, na części z nich Cena, na innych Trwałość. Są też dostępne ubrania bez oznaczeń i te wybierane są przez biegnących najczęściej na start biegu, choć z reguły tylko na chwilę. Każdy może wziąć więcej ubrań, z czego sporo uczestników korzysta, by zmieniać je w trakcie biegu. Kolorowo jest przez to i zmiennie, a prawie nic nie jest takie samo, jak dosłownie sekundę wcześniej. Rzeczy w trakcie wspólnego wysiłku orientują się, że rodzaj założonej koszulki spowalnia lub przyspiesza bieg, a wyciągnięte z tego wnioski po pewnym czasie wpływają na indywidualne decyzje biegnących, choć nie można powiedzieć, że wszystkich. Większość biorących udział w wyścigu ma swoich opiekunów, którzy co pewien czas podbiegają do podopiecznych, by zasugerować zmianę ubioru. Niektórzy biegną stałym tempem, jakby nie zwracali uwagi na innych, ale też na tablice wyników, których sporo mijają. To nieszczególnie liczna grupa w całości, choć zauważalna. Czekają na metę. Są tacy, którzy co pewien czas przyspieszają, by po chwili odetchnąć, niektórzy odpadają z biegu w sposób naturalny, co widać z obserwacji z wyprzedzeniem, inni kończą udział z nieokreślonych przyczyn, choć bywa że zostają wypchnięci przez współtowarzyszy, z którymi ręka w rękę, noga w nogę od dłuższego czasu biegli. W tłumie biegnących, a być może z powodu wzniesionego kurzu dość częstym zjawiskiem jest próba zamiany znaczeń Rzeczy ze zbytecznych na niezbędne. Obserwuję z ciekawością ten osobliwy bieg, choć mam wrażenie, że nie tylko ja. Jak okiem sięgnąć dostrzegam tabele wyników, systematycznie przy końcu miesiąca, kwartału, roku, bo nie da się nie zauważyć w nich cel dążeń i wysiłków biegnących, szczególnie jeśli chodzi o górne partie zestawień. Wyznaczonej mety po horyzont jedynie nie widzę, choć możliwe, że jej nie przewidziano lub jest uwzględniona, tylko jeszcze nie dzisiaj. Pośród spraw, które widać na pierwszym planie istnieją równoważne, choć mniej przykuwające uwagę.
historia i jej liczby
Historia to też liczby. Na zdjęciu ręka 50-latka, 35-letni zegarek, gryf 30-letniej gitary oraz opaska z datą 1 maja 2025 i numerem przypisanym do piszącego te słowa. Wczoraj we Wrocławiu pobity został Gitarowy Rekord Świata (jednocześnie grało 8122 ludzi). Wspaniała atmosfera i tworząca się historia, z pozoru tylko błacha. Wracając do wymienionych dat nasuwa się nieobowiązkowa refleksja, że trochę pod prąd temu, co się dzisiaj komunikuje konsumentom, trwałość nie musi mieć związku z ceną. Osobiście kupiłem ten prosty, nakręcany zegarek oraz jedną z tańszych gitar. Tyle lat minęło, a wszystko działa zgodnie z przeznaczeniem. Niewiele obecnie takiej potrzeby rynku, choć wciąż mają znaczenie liczby, jedynie w innych kolumnach tabel (niektóre z nich urastają do rangi bóstwa i być może to jest przyczyną). Niechcący wyszła krótka historia o Sprzedaży, a skoro historia to też liczby, każda z wymienionych wyżej daje mi znać jeszcze, że jakkolwiek pejoratywnie to brzmi, sam (włącznie z tym, co mam do powiedzenia) jestem już historią :)