ma...ka osobista

W wyrażeniu ma...ka osobista, w wykropkowane miejsce, w znacznej mierze wg własnej decyzji wstawiamy literę "r" lub "s". Skoro wymarły potężne dinozaury każda budowla może runąć. Jednak ta z solidnym fundamentem ma szansę niejedno przetrwać. Wystarczy rozetrzeć kłos zboża miedzy dłońmi i dmuchnąć. Ulecą plewy, a pozostaną ciężkie ziarna. W procesie budowania tzw. marki osobistej najistotniejsza jest autentyczność. Tak teoretycznie. Bo gdy rozbierzemy na części pierwsze znaczenie/ sens tzw. autentyczności okaże się, że niczego nie musimy, a może i nie powinniśmy robić. Jeśli zaplanujemy ukazywanie światu jedynie uśmiechniętego profilu, bo tego oczekuje otoczenie jest duża szansa, że po drodze gdzieś zagubimy pierwiastek potocznie nazywany "ja". Zatracając natomiast naturalne odruchy w tańcu, który alegorycznie można przypisać do różnych życiowych sytuacji, zafałszujemy to, co opisuje w sposób niepowtarzalny nas, więc i wnętrze, odczucia i uczucia, tak przecież oryginalne, różnorodne, pożądane, bo tylko nasze, które właśnie takie obserwujący nasz taniec podziwiają. Być może wymuszony i wyuczony odruch nie będzie już odzwierciedleniem naszego piękna i oryginalnego stylu, przypisanego wyłącznie nam zastrzeżonego znaku towarowego, a czegoś bliżej nieokreślonego, jak twór czekoladopodobny, zastępujący i udający jedynie oryginalną, niepowtarzalną, ręcznie robioną, przez co niepowtarzalnie niedoskonałą w wyglądzie PRAWDZIWĄ czekoladę.

 

Można maskę stroju z zabawy karnawałowej nosić cały rok, dzień i noc, noc i dzień, mamy do tego prawo. Ale jest prawdopodobne, iż narastający wrzód tej przedłużającej się sytuacji pęknie po jakimś czasie, a może chrupnie jak rozdeptana, dojrzała purchawka, zostawiając opadający pył i brudnego buta. A karnawał i przypisany mu atrybut maski ma smak i aurę wzbudzającą podniecenie tylko dlatego, że jest zamknięty w określonym czasie. Nie na stałe. Przy całorocznym balu karnawałowym jego odbiór byłby zapewne inny i wyparowałaby wyjątkowość, klimat, kształt i rozmach, a wręcz prognozuję, że karnawał jako taki zostałby wyparty z kalendarza i tradycji przez powody sprzedażowo atrakcyjniejsze. Raczej nie użyję stwierdzenia "nie da się udawać”, czytaj nosić maski na dłuższą metę, bo zapewne się da, o czym poświadczy piszący oraz wielu czytających te słowa. Jednak pojawia się problem, bo z reguły sztuczności nie lubimy i wyczuwamy ją po pewnym czasie dość precyzyjnie. Chcemy oryginalności, nawet najbardziej "dziwnej", ale musi być ona naturalna i wypływająca z wnętrza. Wyczuwamy też „dziwności” wykreowane np. pod sprzedaż, które ulegają przyspieszonej korozji, by po stosunkowo krótkim czasie wyparować w niebyt. Korozja może być zewnętrznej i ta druga i ci, którzy "kupią” osobowość w masce po jej zdjęciu mogą poczuć się oszukani, choć zapewne nie wszyscy. Bo z maską jest trochę jak z ogłoszeniem „apartament 100m od plaży", w którym zapomniano dopisać drobnym drukiem, że to odległość mierzona w linii prostej, więc na przełaj przez zagrodzone i niedostępne chaszcze, które z przymusu musimy okrężną drogą obejść. Skoro jednak ogłoszenie jak się mawia „robi robotę”, nikogo to nie obchodzi. Haczyk złapał i niech jest jak jest.

 

kult wizerunku

 

Żyjąc dzisiaj trochę w kulcie wizerunku przyglądam się truflom zwanym "czarnym złotem", które mają renomę i wysoką wartość, mimo że wzrastają przysypane ziemią. Nie są przesadnie "twarzowe" w wyglądzie, przy jednoczesnym wydawałoby się niepisanym stygmacie, że w ich poszukiwaniu doskonale sprawdzają się między innymi świnie. Kolejny raz miał Pan rację, Panie Jacku, jak i Pan, Panie Sewerynie, przemija uroda w nas, w przeciwieństwie do ludzkiej, w tym Waszej nie(d)ocenionej twórczości, która pozostanie niezależnie od upływającego czasu i pomimo braku kultu tworzenia. [Przemija uroda w nas| (1984) Seweryn Krajewski / Jacek Antoni Cygan]. A będąc przy temacie tzw. wizerunku, który odczytujemy w przeważającej mierze oczami celowo wspominam o pewnej kobiecie, a właściwie dwóch, ponieważ wydaje się, że wizerunek jest nie tylko tym, co widać. Pani Wanda jest niewidoma. Adoptuje niewidomą i autystyczną Scholastykę, a po latach pisze książkę. To fragment historii niezwykłej kobiety. Historii, która trwa. Kupując książkę, którą wspomnę w kolejnym zdaniu (nie)chcący wspieramy jej autorkę, bohaterkę pisanej życiem opowieści. [Dziecko z Kalkuty. Opowieść o miłości i spełnieniu | Wanda Wajda | Media Rodzina]. 

 

Życie w sposób udawany, czy dla zadowolenia otoczenia pokazano kiedyś w filmie "American Beauty". Przeciągające się udawanie raczej nie prowadzi do szczęśliwego życia, szczerego względem najbliższych, ale też (a może przede wszystkim) w stosunku do siebie. Takich scenariuszy jest więcej, bo piszą się codziennie, nie pomijając dzisiaj. Nie mam monopolu na rację, ale pokuszę się na stwierdzenie, że sztuczny miód to miód sztuczny, nawet jeśli przykleimy nalepkę "naturalny". Może więc nie budować "marki", a po prostu żyć? Podobnie jak nie myślimy o oddychaniu proces trwa samoczynnie. Mimo że nie przykładamy do tego wagi i uwagi jest szansa, że zbudujemy markę nic nie budując. Bingo? Znam hydraulika, który nieważne ile policzy za montaż baterii, czy podłączenie pralki, wrócę zawsze do niego. To samo dokładnie dotyczy szewców, krawców, fryzjerów, kucharzy, nauczycieli, kierowców, ginekologów, dentystów i […] trzykropkiem określam wszelakiej branży rzemieślników, jak również, mimo że to nie zawód - rodziców. Być może tzw. marka osobista jest niepisanym, niewypowiedzianym i przede wszystkim prostym znaczeniem wartości człowieka jaki funkcjonował od początku jego dziejów? Spróbuję to nakreślić poniżej.

 

Marka - znaczenie pierwsze: jakim jesteś człowiekiem. Mówiło się kiedyś o człowieku „solidna firma”, a w sytuacjach kryzysowych "można na niego liczyć". Kiedyś? Dzisiaj takie sformułowania też to funkcjonują. Pytanie klucz, czy Ty/ ja zakwalifikował(a)byś siebie do kategorii „solidna firma”. Marka - znaczenie drugie: jakim jesteś fachowcem/ pracownikiem/ specjalistą. Czemu nie miał(a)byś zostać Leonardo da Vinci w swoim fachu? Nie jest to konieczność jednak rozwijaj w sobie to, co robisz, a może lubisz. Zostań legendą w swojej firmie, albo i nie, bo nie to jest najważniejsze. Poza wszystkim jednak, wypełniając wykropkowane miejsce w sformułowaniu "ma...ka osobista" wg własnego uznania literą "r" lub "s" pamiętajmy, by pozostać odzwierciedleniem jedynego, niepodrabialnego człowieka, niezaprzeczalnie potrzebnego światu, zgodnego z indywidualnym pierwiastkiem wpływającym na całą resztę.  

 

Wszystkim bez wyjątku, a więc również sobie dedykuję poniższą zbitkę słów, mając świadomość, że nie są szczytem lirycznych możliwości, za to stawiając na ich przesłanie.

 

Jak już cię kimś/ czymś zastąpią, 

jak w drzwi stukanie domofony, 

choćby świat twierdził inaczej,

zostaniesz Niezastąpiony. 

W niespodziewanej godzinie, 

gdy domu przyjdzie szukać, 

pomimo braku prądu, 

w drzwi można ZAWSZE zastukać.

 

|Niezastąpiony| © Janusz Zacharewicz

 

Kończąc myśl, być może ją w pewnym sensie rozpoczynam. Jest cień szansy, że zakiełkuje jakieś „ale” w umyśle czytającej/ czytającego te słowa. Nie mam patentu i monopolu na rację, ale wg mnie nikt z ludzi ich nie ma. Chciałbym podkreślić, że po odarciu nałożonych celowo i z przymusu masek jesteśmy wszyscy światu potrzebni. Trochę tak jak każdy odrębny element ekosystemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za komentarz