między klawiszami

Słucham, oglądam, podziwiam, gdy zachwyca, a co tego nie warte pomijam milczeniem. Czekam, co przyniesie czas, potencjału szukając między klawiszami. Z naiwną nadzieją myślę, że to jeszcze nie wszystko. Oby było dobre. Jeśli świat przestanie cenić pieniądze/ nieruchomości/ kruszce/ względy/ […], słowo wartość nie zniknie ze słowników. Naiwna, choć nie mniej dumna to teza, ale naiwność jest jak dziecko, wnoszące młodość i nadzieję. Redukując perspektywę do najkrótszej, bo za tę odpowiadam, choć nie wszystko pamiętam, patrzę na to, co zostanie po mnie. Niewiele, o wiele za mało. Czekam, co przyniesie czas, potencjału szukając między klawiszami. Z naiwną nadzieją myślę, że to jeszcze nie wszystko. Oby było dobre.

wykluczeNIE

Poza generowaniem przychodu/ zarabianiem pieniędzy na Handlowcu spoczywa odpowiedzialność, nieobowiązkowa, ale i nieunikniona, o której się raczej nie myśli. Wnosi swoją osobą/ charakterem unikalną przyprawę w powtarzalnym daniu Sprzedaży, a to wyrywa ją z zastania, przyzwyczajeń, czasem marazmu i najważniejsze - gwarantuje jej przetrwanie. Cementuje też w sprzedażowej codzienności nieprzewidywalność, choć wolimy tę ostatnią zastępować pewnością, maksymalnym przybliżeniem się do niej lub przynajmniej jej ułudą, co wg mnie wpuszcza w tryby rdzę i chyba trochę podważa, a wręcz wyklucza potrzebę rynkową handlowego fachu. Meta i cel, również w Sprzedaży, to nie zawsze ta sama lokalizacja, a w wielu miejscach wciąż trawa jest nieudeptana. Mamy co robić.

wiem - nie wiem

Nie wiem, na ile to mgła była, a na ile smog, gdy szedłem wczoraj wieczorem. Widoczność nie za dobra, wręcz słaba, choć wiedziałem doskonale, że co przykryte dla oczu, było tam cały czas. Niechcący rodzi się refleksja o Sprzedaży, a czy ma ona jakiekolwiek znaczenie, odpowiem - nie musi. Mimo że wolimy ją widzieć w uśmiechu, funkcjonuje również w smutku. Istnieje w biegu i w postoju, w wysiewie i w zbiorze, we wzroście i w obumieraniu. Gospodaruje pustkę i przepełnienie, najbliższą i ekstremalnie odległą perspektywę, jest w powtarzalności i w innowacji, w niewiadomej i w spodziewanym. Radzi sobie w słońcu i w zawiei, w pracy i w odpoczynku, w naiwności planów młodości i w zweryfikowanych życiem wspomnieniach. Zawiera się w poszukiwaniu ułatwień i w konieczności przejścia przez trud, a wymieniać kontrasty i rozpychające się łokciami możliwości można do tego stopnia, że aby którejś nie pominąć postawię nawias […]. Myślę że jest wszędzie i raczej lepszej wiadomości dla ludzi Sprzedaży być nie może. Dostrzegam tego potwierdzenie codziennie, trochę to już trwa, choć wiem doskonale, że niektóre zjawiska przykryte dla oczu, są tam cały czas. Nie wiem jedynie, czy ma to obiektywne znaczenie, tak jak nie wiem, na ile to mgła była, a na ile smog, gdy szedłem wczoraj wieczorem.

niech jest

Patrzę na swój bardziej, niż skromny blog i wiem, że wiele mu brakuje. Poprawić można wszystko, tylko czy byłby wówczas mój. Myśli, zakamarki, wątpliwości - nie wiem, czy potrzebne, ale z jakiegoś powodu są. Dałem im miejsce w swoim życiu i dzisiaj myślę, że mogło tego nie być, a jest. Świata nie zmieniam, ale oddaję margines dnia/ uwagi/ życia/ siebie. Nawet jeśli jest tylko dla mnie, niech jest.

takie same i zupełnie inne

Obserwując powtarzalność i nie da się ukryć – przewidywalność w kalendarzu Sprzedaży, z jednej strony cieszę się możliwością planowania, która potrafi wylać fundamenty ułatwienia i stabilizacji, z drugiej jednak bardzo dobrze wiem, że ten sam powód lubi ubrać się w życzeniowe wróżenie, czy nietrafne planowanie, ocierając się o coś na kształt przekleństwa na drodze niewiadomego jutra, będącego pożywką handlowej kreatywności. Nie da się nie zauważyć, że na przestrzeni roku Sprzedaż lepi garnki takie same lub podobne do sprawdzonych, a zupełnie inne dużo rzadziej, głównie z potrzeby lub tęsknoty wyobraźni za czymś, czego nie było w formie materialnej, choć w wyobraźni twórcy istniało. Trochę to smutne, ale wspomniany kalendarz pretekstów sprzedażowych jest precyzyjnie zagospodarowany, by nie powiedzieć przeciążony. Czy to już wszystko, na co człowieka stać? Stawiam 100%, że nie. Mogę należeć do mniejszości, jeszcze bardziej zawężonej niszy lub do jednostek w tej opinii, ale wg mnie dobrze, że co pewien czas jeden z garnków upada z rąk Sprzedaży na ziemię, tłucze się z przyczyn zewnętrznych i przypisanego piszącemu te słowa błędu czynnika ludzkiego, wybudzając go z letargu, częściowego rozleniwienia lub nieużywania mięśni sprzedażowej myśli. Ćwiczenie z reguły pomaga i przysługuje się perspektywie życia, a wspomniana przyczyna konieczności zmian w ciągu technologicznym Sprzedaży, niezależna od człowieka oraz powodowana pośrednio lub wprost przez niego, w pewnym sensie ją ratuje. Garnki od zawsze były kruche.