Historia lubi się powtarzać sama z siebie, ale i człowiek celowo lubi
Historię powtarzać, gdyż z reguły łatwiej jest kopiować, niż wymyślić coś od
podstaw. Powtarzać Historię w rozumieniu tego, co już się wydarzyło, co już
ktoś wymyślił, wypróbował i wziął na siebie ryzyko nieznanego,
niebezpieczeństwa, a także niepowodzenia. Łatwiej przychodzi branie przykładu i
uczenie się na czyimś i oczywiście też swoim przypadku. Na przypadku, który już
miał miejsce, bo już się coś zdarzyło i jest wspomnianą Historią. W tym
kontekście i świetle upominam się dla nich o szacunek i uznanie, bo się należą
i są zasłużone. O szacunek dla tych, którzy Historii nie powtarzali i nie robią
tego również dzisiaj. Dla pionierów, prekursorów, naukowców, wynalazców i
pasjonatów różnych branż, eksplorujących nieznane w swoich czasach obszary i
nieprzebyte chaszcze ludzkiego intelektu oraz nauki, czy sztuki. Pasjonatów,
takich jak Grigorij Jakowlewicz Perelman, współczesny wirtuoz, by nie
powiedzieć Michał Anioł matematyki, nie zawsze dbający o przyziemność, jak
choćby własny wygląd i odżywianie, mając natomiast przed oczami cel wyższy,
czasem tylko dla siebie, a może również dla innych.
Nieraz słyszeliśmy stwierdzenie, a może nawet sami je
wypowiadaliśmy, że artysta wyprzedził swoje czasy, swoje pokolenie, gdyż
był pionierem i robił coś inaczej niż pozostali w branży, a czas ocenił nie
inaczej jak po swojemu, więc po czasie, że było to genialne i ponadczasowe.
Takie wrażenia mamy oglądając twórczość Otto Müller’a, wielkiego malarza i
mentora swoich uczniów, który wprowadził do obrazu element znany z naszego
komiksu i kreskówek, czyli kontur. Niby takie proste i oczywiste, ale jakże
odważne w jego czasach, by malować inaczej i tak, jak w rysunku dla dzieci,
dopiero właśnie w taki niejako sposób ujarzmiając sztukę pod swoje nowatorskie
spojrzenie, narzucające nawet kolorom przedmiotów i postaci ich niestandardowe
oblicze. Tego uczył też swoich uczniów, którzy mimo zdolności niemal
fotograficznego odwzorowywania ołówkiem i pędzlem rzeczywistości świadomie
wybierali coś innego, oryginalnego, coś własnego, co po latach byłoby ich
niepisanym zastrzeżonym znakiem towarowym, choć o to ostatnie być może
niekoniecznie dbali. Dbali natomiast o bycie artystą zgodnym ze swoją drogą,
wydeptaną przez własne buty. Dbali o wybór świadomy "czego chcę i jak
chcę" TO robić oraz dbali o wytrwanie w obranym kierunku. A iść swoją,
niezrozumiałą być może dla innych drogą nie zawsze jest łatwe cytując samego
Jezusa, że „żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie”.
Wspomniany Otto Müller wprowadza niepowszechne wówczas
równouprawnienie ucząc malarstwa kobiety oraz Żydów, co nie było w jego czasach
popularne, mimo że dzisiaj to oczywistość.
Historia lubi się powtarzać sama z siebie, ale i człowiek celowo lubi Historię powtarzać, co pokazałem roboczą ilustracją do tego tekstu. Skądś chyba to znamy. Z reguły łatwiej jest kopiować, niż wymyślić od podstaw. Łatwiej natomiast nie zawsze znaczy lepiej, choć jednocześnie nie znaczy, że gorzej. Mimo że w kopiowaniu od dobrych przykładów nic zdrożnego niezaprzeczalnie pionierom i prekursorom różnych dziedzin, widocznych czasem, choć nieczęsto, bo tworzą w cichości i w osamotnieniu również dzisiaj należy się szacunek i uznanie. Zasłużone uznanie za podjęte ryzyko, za konsekwencję, za odwagę, za misję, za wizję i za pozostanie na obranej przez siebie, być może niewydeptanej przez poprzedników drodze. Dobrze też, że ludzie mają potrzebę tworzenia pomimo mierzenia się z krytyką. Tadeusz Boy-Żeleński niczym Robin Hood trafił w środek strzały wbitej wcześniej w „dziesiątkę” na tarczy swoim słynnym stwierdzeniem „krytyk i eunuch z jednej są parafii, obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za komentarz