- Dzień dobry, Sprzedaż jestem, mogę usiąść obok?
- Dzień dobry, bardzo proszę. Widzę moja
imienniczka. Sprzedaż, kłaniam się.
- Niesamowite, coś takiego. A kiedy Pani, przepraszam,
jesteś dużo młodsza i jeśli można przejdziemy na „ty”. Kiedy obchodzisz
imieniny i co u Ciebie ogólnie w tych czasach, jeśli wolno zapytać?
- Na „ty”? Jasne, nie ma sprawy. Co słychać? Dziękuję,
całkiem dobrze. Imieniny? Właściwie nie mam dnia imienin, w każdym razie nie
myślałam o tym nigdy. Choć jak teraz myślę to mam wrażenie, że codziennie na
swój sposób odnajduję się w kalendarzu. A jak sobie radzę? Robię co umiem i nie
mam dnia bez transakcji. Liczę co pod kreską na koniec dnia, mam swoje, takie
tam sprawdzone myki w białych rękawiczkach, nic na siłę oczywiście, ale mały impuls,
szybka decyzja, najlepiej lekko pod ścianę i pyk - następny proszę. Kręci się jakoś
i myślę, że tak to powinno się odbywać. A jak Ty sobie poczynasz powiedz, moja
sprzedażowa imienniczko, bo się rozgadałam.
- A dziękuję, różnie bywa, raz więcej, raz mniej, jak
to w sprzedaży. Chyba taka już niepisana jej prawidłowość. Dość dużo rozmyślam
co zrobić, by znów, kolejny i kolejny raz sprzedać tak, by był zadowolony. Bo
możesz wierzyć lub nie, ufają mi, a niektórzy Klienci są ze mną ponad 20 lat.
To zobowiązuje. Bo zmieniło się sporo na rynku, więcej niż mniej się zmieniło,
a oni wciąż są ze mną. To słodkie zobowiązanie.
- Tak, zmieniło się dużo, widzę to choć młoda stażem
jestem. Mówisz o słodyczy w kontekście zobowiązania i to coś mi przypomniało.
Popatrz dzisiaj na półkę z solą w sklepie. Morska, kamienna, jodowana,
niejodowana, niskosodowa, himalajska, grubo i drobnoziarnista. Aż wypatruję co
pojawi się jutro. Pamiętasz jak sól była po prostu solą?
- Nie wiem czemu podskórnie nigdy tego nie zapominam.
Może dlatego, że zaufanie i słodkie zobowiązanie, o którym mówiłam jest na swój
sposób solą. Może bez nazwy, bez kategorii i podgrupy, ale tak bym je w
przenośni określiła. To jakby sól. Przepraszam na sekundę, przysunę się, bo
idzie starsza Pani o lasce, może zechce usiąść. Dzień dobry, proszę sobie
spocząć.
- Aaaa dziękuję bardzo moje dziecko, chętnie
skorzystam. Jak to dobrze trafić na uprzejmość w tych czasach, choć pamiętam,
moje drogie panie jak wczoraj, że za młodu, oj, toż to była norma. Ależ szmat
czasu zleciał, oj zleciał, nie wiadomo kiedy. A o czym to młodzież rozprawia?
- A, nic szczególnego proszę Pani. My niby się nie
znamy, bo to przypadkowe spotkanie, a jesteśmy imienniczkami. Bardzo nam
miło, Sprzedaż-koleżanka i Sprzedaż-ja. A rozmowa to nic
ważnego, trochę o pracy, o życiu i niechcący, samo przez się o sprzedaży.
- Że nic ważnego to nie mogę się zgodzić serdeńko, toż to ważne tematy są. Porozmawiamy może razem, jeśli pozwolicie kochanieńkie, bo niemiłosiernie ciekawa jestem. Wciąż się uczę wbrew pozorom i mimo wieku, a oprócz reumatyzmu czuję w kościach, że i z tej rozmowy coś niecoś niechcący i mnie skapnie, hehe. A może nie tylko mnie, bo tutaj nic się nie zmarnuje. Ale, gdzież moje maniery, wybaczcie staruszce moje panie, bo gapa ze mnie, a od tego powinnam była zacząć. Sprzedaż jestem, moje uszanowanie.