Coraz więcej spotów reklamowych z muzyką mojej młodości. Chcę tego czy nie, docierają do mnie. Obracam tabliczkę czekolady i widzę napis 80g, zastępujący poprzedni 90g, który przed laty odesłał w niepamięć 100g. Niepamięć nie moją. Jestem targetem, jednym z milionów, choć jednocześnie człowiekiem odbierającym informacje świadomie. Chcę tego czy nie, docierają do mnie. Bodźce sprzedażowe/ zakupowe bywają zamierzone i te drugie, podobnie jak trafione i te drugie. Plan - przekaz - Klient. Kupi teraz, kupi jutro, czy może ominie. Sporo bodźców w codziennej rzeczywistości, gdzie się rozejrzeć bardziej lub mniej świadomie. Pod osłoną nocy i w biały dzień sprzyjają planowanym bardziej lub mniej decyzjom. Póki co jestem, póki co myślę, jeden z milionów, człowiek - target. Trafiony, niezatopiony.
Janusz Zacharewicz - blog o Sprzedaży, reklamie, ludzkim potencjale, tworzeniu i nie tylko. Nie wszystko MOŻNA mówić wprost, ale i nie wszystko TRZEBA. Obserwacje przynosi codzienność, która jak się przyjrzeć jest niecodzienna. Wszystkie treści na blogu © Janusz Zacharewicz
przypadkiem
Trafiam czasem przypadkiem na hasło reklamowe, które potwierdza niewidzialną pieczęcią, że co genialne, niekoniecznie sygnowane jest nazwiskiem celebryty, nie musi być wyszukane w formie, a napisane często flamastrem lub kredą, jakby tylko na chwilę, oddaje w tej skromności miejsce swoim następcom. Sporo tego "na mieście", jak się rozejrzeć, nawet przypadkiem. Jedno z ostatnich haseł ["Za dużo książek, czy za mało półek..."] dostrzegłem na szybie księgarni. Trafiło tam, gdzie miało. Nie dziwi mnie to, choć jednocześnie trochę tak. Kilka słów to tak niewiele, a jednocześnie wszystko. Być może również ktoś z czytających te słowa spotkał napis sprzedażowy z kategorii "tylko na chwilę", choć przerastający w wielu aspektach te, nazwijmy to oficjalne. Ja często nieświadomie szukam. Przypadkiem.
aż się [...]
Niniejszą myśl
ilustruję zdjęciem szklanki wody, która jest niezbędna człowiekowi do życia. Oprócz
tej oczywistości jednak doskonale sprawdza się w studzeniu emocji oraz jako
toast, do czego wrócę kilka zdań poniżej. Co jakiś czas w kontaktach handlowych
spotykamy się z sytuacją, w której zmuszeni jesteśmy do "świecenia
oczami" niekoniecznie za siebie, a za sprawy od nas niezupełnie lub w
ogóle niezależne. To nas jednak Klient kojarzy w pierwszej kolejności z
negatywnym zdarzeniem przy użytkowaniu produktu, czy korzystaniu z usługi,
która sprzedajemy. Jesteśmy na pierwszej linii frontu i na nas spada odium
sprawy źle wystawionej faktury, nieterminowej dostawy, awarii w działaniu
usługi itp. Sporo tego może się wydarzyć. Bywa jednak, że udaje się przy okazji
rekompensowania czegoś Klientowi uszczknąć coś dla siebie. Jest tym wartość
dodana w postaci zażyłości, gdy Klient zapamięta sytuację, od której się nie
uciekło schować „za firankę”, podając pomocną rękę.
Trochę
podobnie jest w przypadku otarcia się o śmierć w wypadku. Zdarzenie takie
uzmysławia poszkodowanemu, co tak naprawdę jest w życiu ważne i jak być może
marnotrawił do tej pory czas. Wydaje się, że do dobrego poznania spektrum
zagadnień związanych z pogodą, należy poznać wszystkie zjawiska atmosferyczne,
a jakbyśmy czasem nie złapali tzw. gumy, nie dowiedzielibyśmy się jak działa
lewarek, pompka nożna i klucz to śrub, które to cały czas wozimy w bagażniku.
Kto wie, być może zauważymy, że opony, które służyły nam wiele lat, wypadałoby
wymienić. Chcemy czy nie, sporo prawdy jest we fraszce „Na zdrowie” Jana
Kochanowskiego, którą wszyscy znamy. Była aktualna od zawsze. „Szlachetne
zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się […]”. No właśnie, oby jak
najmniej tego, co zastąpiłem kwadratowym nawiasem.
Zauważam
w tym jednak szansę, która zdążyła otrzymać kilka pieczątek potwierdzenia w
moim handlowym życiu. Dzięki niefortunnemu incydentowi, który nie powinien się
zdarzyć (oby ich było jak najmniej), Klient docenia, jak dobrze jest
traktowany/ obsługiwany przez miesiące, a może długie lata. Znam swoje miejsce
w zestawieniu z Janem Kochanowskim, choć dopiszę swoją sprzedażową dygresję do
wiadomej fraszki. Jeśli Klient może na nas liczyć nie tylko wtedy, gdy
jest dobrze, to jest dobrze. A skoro jesteśmy przy tym ostatnim,
niezmiernie ważnym, bo nieodzownym w świecie Sprzedaży - Kliencie, warto nie
zapominać, że też jest człowiekiem, bynajmniej nieomylnym. Niech tak zostanie,
z pewnością nie czuję się kompetentnym, by to zmieniać. Zdarzają się
niefortunne pomyłki po tej drugiej stronie, czyli u mojego Klienta i za takie
sytuacje powinienem być w pewnym sensie wdzięczny, może wręcz za nie dziękować.
Nie dlatego, by Klient poczuł się dobrze lub nie czuł się niestosownie. Takie
zdarzenia przypominają, że mam do czynienia z człowiekiem. Niech mi będzie
wolno wznieść osobliwy toast, do którego szklanka wody nada się idealnie, bo w
pracy, poza nią i praktycznie wszędzie. Świadom własnej niedoskonałości, z
którą borykają się na co dzień ludzie obcujący ze mną chciałbym zacytować
Ryszarda Rynkowskiego jego melodyjną zachętą "wypijmy za błędy".
Ludzkie błędy.
swoje własne
Różowe okulary miałem chyba na nosie, jak rozmarzyłem się pewnego razu na zakupach, że gdyby zrobić na reklamach zachętę/ cenę promocyjną napisem tej samej wielkości, co informację o warunkach, które trzeba spełnić, by móc z niej skorzystać, to Sprzedaż dalej będzie istniała, być może zyskując w podświadomości mnie-Klienta bezcenną wartość dodaną. Po powrocie do domu spojrzałem jednak w lustro i okulary miałem swoje własne.
powiązani
W okresie 1497-1498 Albrecht Dürer wykonał techniką drzeworytu obraz "Czterech jeźdźców Apokalipsy". To jedno z bardzo wielu dzieł tego artysty, ale z jakiegoś powodu wybieram właśnie to, by dotknąć wartości sztuki powiązanej z osią czasu. Drzeworyt, podobnie jak miedzioryt wymagał nie tylko artystycznej wizji, ale wkładu ciężkiej, żmudnej wręcz pracy. By uzyskać efekt końcowy trzeba było znacznej ilości czasu, czego dowodem jest wskazany wyżej zakres dat powstania "jeźdźców". Dzisiaj, ponad 500 lat później możemy poszczycić się technologią pozwalającą na tworzenie znacznie szybciej. Czas jednak wydaje się tak samo cenny, jak kilka wieków temu. Być może ma taką samą wartość od zawsze. Oby skrócenie procesu twórczego, jaki serwują dzisiejsze możliwości nie okazało się rozleniwiającym elementem tworzenia, eliminującym konieczność powtarzalnej i żmudnej pracy. Ta ostatnia z pewnością jest potrzebna sztuce i wg mnie samemu artyście. Życzę obecnemu pokoleniu, ale i ludziom, którym przyjdzie żyć za kilkaset lat, by mieli okazję oglądać zachwycające dzieła powstałe obecnie. Chcemy czy nie, jesteśmy powiązani z osią czasu. Podobnie jak Jeźdźcy Apokalipsy.
nie wszystko
Zespół De Mono stworzył 25 lat temu utwór "wszystko jest na sprzedaż", w przekazie dość smutny i wydaje się na wskroś prawdziwy. Sporo w tym racji, choć wszystko zależy od człowieka, ten dokonuje wyborów, a Sprzedaż jest zjawiskiem/ narzędziem jak wiele innych dobrym wówczas, gdy jest dobrze wykorzystane. Życzę wszystkim, nie pomijając siebie wyłącznie dobrych transakcji. Tych oczywistych i między słowami. Być może czas pokaże, że jednak nie wszystko.