Wiem, że wciąż tam jestem. Ja w wersji saute. Bez „must have” docierającego wzrokiem, słuchem i węchem od kiedy pamiętam. Przez marki, zwyczaje, nowinki techniczne, gadżety, przez to co i jak wypada względem otoczenia. Myślę o tym co wypada dla mnie. Otoczony kablami i mnożącymi się ładowarkami patrzę na góry. Gołe, piękne, doskonałe. Doskonałości nic nie trzeba dodawać, nawet jeśli znajdziemy powód i nazwiemy go koniecznym. Czy pokuszę się we własnych wymaganiach oraz filtracji bodźców docierających do mnie wzrokiem, słuchem i węchem uruchomienia przycisku „ustawienia fabryczne”, nie wiem. Wiem, że wciąż tam jestem. Ja w wersji saute.
"Wciąż tam jestem" to bardzo wiele. Oby trwało jak najdłużej. A potem trzeba będzie to puścić. Żeby mogło wrócić.
OdpowiedzUsuńTak. Czy nie ma w człowieku potrzeby wrócenia do "ustawień fabrycznych"? Przynajmniej co pewien czas.
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak jest.
OdpowiedzUsuń