ważne, że płynie

Oglądając produkcję filmową, zwłaszcza spektakularną, zauważymy na koniec długie napisy. Niekończącą się listę osób zaangażowanych w produkcję. Znane hollywoodzkie nazwiska wymienione są na początku dużym fontem, później reszta. Długa, niekończąca się reszta. Znamienne jest to, że na napisach końcowych zachwyceni filmem widzowie z resztkami popcornu w zębach wychodzą. Mało kogo obchodzi kto, co i z kim w tym dziele miał swój wkład. Bo i po co. Film został skonsumowany, smakowało, a nawet bardzo, ale o składniki i przyprawy użyte oraz o warunki jej przyrządzenia nikt nie pyta. Nie pyta o sztab ludzi, których nie widać. Choć byłem raz świadkiem i uczestnikiem seansu, na którym po zakończeniu były długie brawa, a gdy ucichły, w milczeniu wszyscy siedzieli do ostatniego wersu napisów. Był to pokaz przedpremierowy kolejnej części Star Wars. A bez ludzi z napisów końcowych owa produkcja nie byłaby właśnie taka, albo w ogóle nie mogłaby powstać i raczej rzadziej niż częściej, to da się natrafić na film, w którym aktorzy wymieniani są w napisach w kolejności alfabetycznej, bez klasyfikacji i segregowania stopnia ich ważności. Podkreśla się tym samym, że wszyscy mają swój wkład, mniejszy lub większy, ale jednak ważny, podobnie jak każdy nit i spaw w okręcie ma znaczenie. Który spaw i nit ważniejszy od którego i czy kiedykolwiek się o tym pasażer przekona, lepiej nie sprawdzać. Ważne, że płynie.

 

PS. Myśl pochodzi z tekstu „Titanic i jego nity” (zainteresowanych odsyłam do jego źródła na tym blogu).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za komentarz