do strefy komfortu

Mam świadomość, że te kilka zdań jest bardziej, niż trochę „pod włos” nurtom i trendom. Bywa jednak, że te ostatnie są inne dzisiaj, niż będą za czas jakiś. Możliwe szybciej, niż później. Istnieją przestrzenie i wartości mniej zależne od upływającego czasu. Wiecznie zielone i bez terminu ważności. Podążając za nośnym tematem opuszczania tzw. strefy komfortu, by osiągać cele wyższe/ ważniejsze/ ambitniejsze, nie umniejszając im dostrzegam pytanie, czy miłość jest poza nią, bo wydaje się, że jest w samym jej centrum. W odpowiedzi pozwolę sobie skierować propozycję do strefy komfortu, chcąc nie chcąc bohaterki tej krótkiej refleksji, by choć raz to ona, nie wychodząc nigdzie i nie szukając niczego "poza”, spróbowała poczuć i znaleźć komfort w środku samej siebie. Z pewnością więcej można o tym myśleć/ mówić/ pisać, ale zatrzymam się i zakończę fragmentem tekstu jednej z piosenek wokalisty, który zasłużył na więcej uwagi, niż otrzymał. Utwór niechcący traktuje właśnie o tym. 

"Nie chcę żyć pełnią życia, bo obawiam się, że którejś nocy, czy dnia, minę ciebie" [Za-czekam | Mieczysław Szcześniak | Spoza nas | 2000]. 

PS. Myśl dopełniam zdjęciem „kosza”, obrazującego cel w samym jego centrum.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za komentarz