Niniejszą myśl
ilustruję zdjęciem szklanki wody, która jest niezbędna człowiekowi do życia. Oprócz
tej oczywistości jednak doskonale sprawdza się w studzeniu emocji oraz jako
toast, do czego wrócę kilka zdań poniżej. Co jakiś czas w kontaktach handlowych
spotykamy się z sytuacją, w której zmuszeni jesteśmy do "świecenia
oczami" niekoniecznie za siebie, a za sprawy od nas niezupełnie lub w
ogóle niezależne. To nas jednak Klient kojarzy w pierwszej kolejności z
negatywnym zdarzeniem przy użytkowaniu produktu, czy korzystaniu z usługi,
która sprzedajemy. Jesteśmy na pierwszej linii frontu i na nas spada odium
sprawy źle wystawionej faktury, nieterminowej dostawy, awarii w działaniu
usługi itp. Sporo tego może się wydarzyć. Bywa jednak, że udaje się przy okazji
rekompensowania czegoś Klientowi uszczknąć coś dla siebie. Jest tym wartość
dodana w postaci zażyłości, gdy Klient zapamięta sytuację, od której się nie
uciekło schować „za firankę”, podając pomocną rękę.
Trochę
podobnie jest w przypadku otarcia się o śmierć w wypadku. Zdarzenie takie
uzmysławia poszkodowanemu, co tak naprawdę jest w życiu ważne i jak być może
marnotrawił do tej pory czas. Wydaje się, że do dobrego poznania spektrum
zagadnień związanych z pogodą, należy poznać wszystkie zjawiska atmosferyczne,
a jakbyśmy czasem nie złapali tzw. gumy, nie dowiedzielibyśmy się jak działa
lewarek, pompka nożna i klucz to śrub, które to cały czas wozimy w bagażniku.
Kto wie, być może zauważymy, że opony, które służyły nam wiele lat, wypadałoby
wymienić. Chcemy czy nie, sporo prawdy jest we fraszce „Na zdrowie” Jana
Kochanowskiego, którą wszyscy znamy. Była aktualna od zawsze. „Szlachetne
zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się […]”. No właśnie, oby jak
najmniej tego, co zastąpiłem kwadratowym nawiasem.
Zauważam
w tym jednak szansę, która zdążyła otrzymać kilka pieczątek potwierdzenia w
moim handlowym życiu. Dzięki niefortunnemu incydentowi, który nie powinien się
zdarzyć (oby ich było jak najmniej), Klient docenia, jak dobrze jest
traktowany/ obsługiwany przez miesiące, a może długie lata. Znam swoje miejsce
w zestawieniu z Janem Kochanowskim, choć dopiszę swoją sprzedażową dygresję do
wiadomej fraszki. Jeśli Klient może na nas liczyć nie tylko wtedy, gdy
jest dobrze, to jest dobrze. A skoro jesteśmy przy tym ostatnim,
niezmiernie ważnym, bo nieodzownym w świecie Sprzedaży - Kliencie, warto nie
zapominać, że też jest człowiekiem, bynajmniej nieomylnym. Niech tak zostanie,
z pewnością nie czuję się kompetentnym, by to zmieniać. Zdarzają się
niefortunne pomyłki po tej drugiej stronie, czyli u mojego Klienta i za takie
sytuacje powinienem być w pewnym sensie wdzięczny, może wręcz za nie dziękować.
Nie dlatego, by Klient poczuł się dobrze lub nie czuł się niestosownie. Takie
zdarzenia przypominają, że mam do czynienia z człowiekiem. Niech mi będzie
wolno wznieść osobliwy toast, do którego szklanka wody nada się idealnie, bo w
pracy, poza nią i praktycznie wszędzie. Świadom własnej niedoskonałości, z
którą borykają się na co dzień ludzie obcujący ze mną chciałbym zacytować
Ryszarda Rynkowskiego jego melodyjną zachętą "wypijmy za błędy".
Ludzkie błędy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za komentarz