wciąż chce

Tajemniczy to świat, w którym promocja evergreenów potrafi milczeć lub siedzieć na ławce rezerwowych dekady, przyglądając się dobrze nasmarowanej maszynie. Fascynujące, choć na zdrowy rozum oczywiste, że książkowy bestseller dociera do czytających przez lata wyłącznie niesioną wartością, bez wsparcia pieniędzy. Sprzedaż potrafi osiągać wyniki nie angażując zasobów, a asystując jedynie, jakby w cieniu i milczeniu, może nawet z podziwem, bo wciąż chce się uczyć. Poza tym, że istnieją takie procesy sprzedażowo-zakupowe, choć (niestety) na co dzień nie zwracamy na nie uwagi, albo przysłaniają je inne, może i narzucone, są też takie, które przyczyniają się do kierunkowania i budowania dobrych gustów oraz uzupełniania tej części życia, poza wypełnioną i już nadto ubitą niską jakością, niewiele wnoszącym lub wręcz szkodliwym, za to modnym trendem, czy wreszcie koniecznością monetyzacji, bez względu na przedmiot sprzedaży oraz podmiot kupującego. Tajemniczy to świat, czasem fascynujący, a Sprzedaż wciąż chce się uczyć.

prymat

Mimo tego, że technologia w coraz większym zakresie wyręcza ludzi (choć jest dokładnie odwrotnie, bo ludzie wyręczają się technologią) wiem, choć bez pewności, że człowiek wciąż ma prymat w tworzeniu. Nieuzbrojony, ale bynajmniej bezbronny. Dokładnie taki, który skupił w dłucie Michał Anioł, Ennio Morricone na kartce z pięciolinią, a w kawałku węgla Wiktor Zinn. Czas za wiele nie zmienił.

przepychanka

To przesadnie słodkie, tamto już mniej, tutaj jakby nie dosłodzili, a to zupełnie bez cukru. Wszystko znajdzie amatora dopasowanej przekąski, deseru, bardziej lub mniej regularnego posiłku oraz […]. W tym celu powstało. Chciałbym to, ale zdrowie nie pozwala, a tego nie chcę, choć dokładnie to mogę. Pomiędzy chcę jedno, a mogę inne oraz muszę to, choć nie takie wolę trwa mocowanie się ludzkiej woli z naporem sił Sprzedaży i marketingu. Te ostatnie wspomagane są nieokreślonymi w skali świata pieniędzmi, stąd walka jest nie tyle nie do końca, co całkowicie nierówna. Przepychanka u każdego człowieka, choć Sprzedaż nazwie go Klientem/ odbiorcą/ targetem jest indywidualna, mimo że wszystkie łączy wspólny paradoks. Trwają nieustannie, co można opisać systemem 24/7 z małą przerwą na czynnik ludzki w postaci snu, choć mają jednocześnie, pochodzącą również od człowieka możliwość zatrzymania. Sytuacja przypomina ukształtowaną przez genialną naturę pajęczą sieć, bez wątpienia silną, choć tylko do pewnego stopnia. Zatrzymanie lub podważenie, przynajmniej chwilowe procesów składających się na wewnętrzną w każdym człowieku, choć Sprzedaż nazwie go Klientem/ odbiorcą/ targetem przepychankę ma siłę ograniczoną, choć wystarczającą dla odwrócenia nieodpowiedniego trendu lub utrzymania dobrego na swoim torze. Wszystko znajdzie amatora dopasowanej przekąski, deseru, bardziej lub mniej regularnego posiłku oraz […]. W tym celu powstało, choć wydaje się, że człowiek ma wciąż decydujący wpływ, a ludzka wola, mimo że bez wspomagania nieokreślonych w skali świata pieniędzy również w tym celu powstała.

Ziemia, jak Skwer

Jeśliby przypomnieć sobie raz na jakiś czas, że jest coś jeszcze obok rzeczy ważnych i ważniejszych, dyktowanych przez rytm dnia, małymi krokami może budować się historia. Być może ktoś z czytających te słowa posiada swoją samotnię, indywidualną tak, jak odcisk palca i jej autor - założyciel. Dobrze o niej nie zapomnieć. Ja spisuję myśli, bardziej lub mniej znaczące, jak poniższa. Jedno zdanie i kropka, a ciąg dalszy... jakiś nastąpi.

 

Przyglądam się znakowi Skwer Wzajemnego Szacunku we Wrocławiu i chciałbym, by znaczył więcej, niż znak, a człowiek, miliardami jednomyślnych decyzji zechciał nazwać tak Ziemię.

tak pachnie

Przechodzę, choć tego nie planowałem obok legendarnej we Wrocławiu hali targowej, w której bywałem kiedyś w miarę często, a ostatnio około 20 lat temu. Wchodzę, obserwuję, czuję gwar, choć nie do przesady, a ludzie pracują nie mniej, niż w tej chwili moje zmysły. Niewiele się zmieniło, może z wyjątkiem ludzi, bo sporo dzisiaj turystów, których nie pamiętam z kiedyś. Patrzą po raz pierwszy na to, co ja znam, choć już nie odwiedzam tego miejsca na co dzień. Klimat pozostał, w różnorodności produktów, kolorów, zapachów i cen, nie za wysokich, ale nie na tyle niskich, by kierować sprzedających do upadku. Nie przykładałem do tego wagi dwie dekady temu, choć może było podobnie. Widzę, jak stare przyciąga uwagę nowego, które to nie pozostaje dłużne i bezczynne, wchodząc z tym, co widzi w sprzedażowy związek. Kupiłem prawie to, co planowałem, a oprócz paragonu dostałem uśmiech i życzenia dobrego dnia. Odwzajemnione. W powietrzu zapach jedzenia zmieszanego z kwiatami na ostatnie pożegnanie. Smacznego wszystkim tym, co jeszcze zdążą się posilić po tej stronie, a wieczny odpoczynek tym, co jeść już nie potrzebują. Tak pachnie Sprzedaż, nierozłącznie związana z człowiekiem.

perspekTYwa

Im dalej spojrzeć, tym piękniej.

Patrzę bliżej.

Jeszcze bardziej.

Czas zjeść.

 

| perspekTYwa | © Janusz Zacharewicz

rozmowa o

Gdy dowiedziałem się, że kilka osób zajmie się recenzją, poczułem obawę. Moja skromna książka wśród ogromu znakomitych innych, to ryzyko, tym bardziej że wszystko, o czym napisałem wyszło z mojego wnętrza. Szczerość zawsze jest ryzykowna. Owocem oceny recenzentów (bardzo Wam dziękuję za poświęconą uwagę) jest poniższa audycja i gdyby czas pozwolił, proszę o odsłuchanie. Proszę również o skupienie się na audycjach poprzednich, dotyczących innych Autorów. Dziękuję wszystkim. 


natura Sprzedaży

Sprzedaż jest osobliwa. Planuje trwanie z wyprzedzeniem, choć wrażeniem jakby od niechcenia, bliźniaczo podobna tym do natury. Subtelna i krucha, jednocześnie trwała i wytrzymała. Najsilniejsza, jak samiec alfa i najdelikatniejsza, jak nowo zrodzony potomek w stadzie. Można mieć do niej stosunek obojętny, mimo że tkwi się w niej na wskroś. Do niczego nie zmusza, choć być może takie mamy mieć wrażenie. Lubi dominować pierwszy plan, chętnie odnajdując się na zapleczu i w tle wydarzeń. Daje się okiełznać, rezerwując sobie pierwiastek dzikości, kierowanej pierwotnym instynktem. Podobnie jak żagiel, ma możliwość poddać się kaprysom wiatru, docelowo wykorzystując jego napór na swoją korzyść. Datując swój początek w punkcie nieokreślonym, a z pewnością zanim wymyślono liczby pozostaje wiecznie młoda i będąc świadkiem większości bezeceństw świata, a właściwie człowieka na przestrzeni wieków, pozostaje niewinna i naiwna. Zapomina i pamięta, czuwa i śpi, kopiuje i kreuje. Tyle samo logiczna, co paradoksalna i w tym samym stopniu wytłumaczalna, co nieodkryta. Sprzedaż jest osobliwa.

nosacz z Januszexu

Refleksja bardziej żartem, niż serio, ale na tyle serio, że refleksja. Wydawało mi się kiedyś, że stosowanie imienia Janusz w kontekście bez wątpienia pejoratywnym jest cichym hejtem w białych rękawiczkach, w dodatku za ogólnym, nie tylko przyzwoleniem, ale i poklaskiem, oraz że dotyczy wieku mniej dojrzałego, niż dorosły. Wybudziłem się jednak z tego koszmarnego snu :) Tak, człowiek potrafi się rozmarzyć. Niczego nie zmienię, ale też nie zamierzam, choć trochę się dziwię, że mamy z tym styczność wciąż i choć mi to nie musi (choć może) przeszkadzać, kogoś może to dotykać na wskroś, a może i do kości. Zwracam na to uwagę i proponuję podłożyć do memów z nosaczem sundajskim imię własne. Nie raz, na próbę, ale na lata. Pozdrawiam wszystkich czytających te słowa, bez względu na imię, jednak z minimalnym wyróżnieniem Januszów, tych przeciętnych jak ja, ale i wielkich ludzi sztuki, kultury, nauki i [...] (nie jest trudno znaleźć). Zadziwiające, jak to się stało, że odnieśli sukces, wszak są specjalistami od Januszexów :) Bądźcie dumni ze swojego imienia. Bez wyjątku wszyscy. PS. Zdjęcie powyżej nie przedstawia Janusza. Jest za przystojny, chyba, że ma klapki na stopach w skarpetkach.

iskra

Większość, jeśli nie wszystko, co dzisiaj króluje na szczycie ludzkiej uwagi ma źródło, bez którego by nie istniało, a za kilka (-naście/ -dziesiąt/ -set) lat okaże się schodem pośrednim do tych powyżej. Ważne, żeby wspólnie nie prowadziły donikąd. Oglądam z synem pierwsze (4-6) części Star Wars i mimo widocznych dzisiaj (bynajmniej kiedyś) niedoskonałości wizualnych mam nadzieję, że zostawią je w formie nienaruszonej. To korzenie, do których warto wracać. Jeśli uznajemy za ważne poprawianie, ulepszanie, wyostrzanie, uaktualnianie [...], to ważniejsza, jeśli nie najważniejsza jest pamięć o pierwotnej iskrze w umyśle twórcy, która początkuje całość sagi. Ona cały czas płonie i kto wie, czy jeśli zbyt daleko od niej odejdziemy, nie zauważymy po drodze znaku ślepa uliczka. Do ogólnoświatowego sukcesu swoją cegiełkę na przestrzeni dziesięcioleci dołożyła Sprzedaż, bardziej lub mniej planowana, mająca jak widać zdolność wejścia w kulturę i ludzkie zwyczaje na dobre, by co dobre, mogło trwać. Sprzedaż również ma iskrę, do korzeni której warto wracać. Jest niekoniecznie zależną od liczb, bo jest obecna tak samo intensywnie w spojrzeniu w oczy Klienta, mimo braku transakcji, jak w rocznym zysku rynkowego giganta. Większość, jeśli nie wszystko, co dzisiaj króluje na szczycie ludzkiej uwagi ma źródło, bez którego by nie istniało.

skupienie

Jadę pociągiem, lecę samolotem i nie wiem, gdzie patrzeć i uwagę skupić. Na unikalnym dla siebie za oknem widoku, na wartościowej, choć niełatwej w odbiorze książce Platona, czy po trochę na obu. Zasypiam.

oby zażarło

Prawie codziennie mijam jedno miejsce w dobrej lokalizacji i na przestrzeni kilkunastu lat zmienił się kolejny najemca. Każdego następnego z poprzednim łączyło to, że serwował niestandardowe, smaczne i zdrowe w porównaniu z niektórymi ogólnie znanymi przekąski. Częścią wspólną wszystkich jak widać było i to, że z jakiegoś powodu rynek nie pozwalał im przetrwać próby czasu. Mimo że nie mają o tym pojęcia, to bardzo życzę tym, którzy dzisiaj podejmują w tym miejscu kulinarną rękawicę, by nie przerywali trendu różnorodności, jakości i oryginalności, które obserwowałem tutaj przez lata, jednocześnie skutecznie ucinając niepisaną tradycję braku długotrwałego biznesowego powodzenia. Tego potrzebuje ludzka nadzieja, bo jest kołem zamachowym, a w niektórych przypadkach zapasowym przedsiębiorczości, ale też z drugiej strony Klient, szukający bardzo często nieświadomie oprócz zapełnienia żołądka i oczywistego smaku czegoś więcej, choćby pozytywnego zaskoczenia i dobrego wpływu na zdrowie. Oby tym razem się udało, a właściwie zażarło.

urlop umysłów

Muzeum Galileusza we Florencji stawia nieobowiązkowe pytanie, czy korzystamy dzisiaj w odpowiednim stopniu z potencjału ludzkiej myśli, czy bardziej ze spuścizny poprzedników. Idąc daleko wcześniej na osi czasu zauważam pytanie, czy dojście metodą prób i błędów do wynalezienia kamiennego grotu włóczni nie było większym postępem w rozwoju człowieka, niż niejeden wynalazek XX. wieku, choćby opłacanie niewspółmiernie w stosunku do innych wartości za to, że ktoś obserwuje czyjeś poczynania w internecie, bez refleksji sensowności i przydatności samego przekazu. Czy dobrze wykorzystujemy czas, czy może wolimy czasem zafundować umysłom nieokreślony terminem urlop. Oby nie okazał się zbyt kosztowny. Podobną refleksję miałem przyglądając się w ubiegłym roku dziełom Albrechta Dürera, który w okresie 1497-1498 wykonał techniką drzeworytu obraz "Czterech jeźdźców Apokalipsy". To jedno z bardzo wielu dzieł artysty, ale z jakiegoś powodu wybrałem to, by dotknąć wartości sztuki powiązanej z osią czasu. Drzeworyt, podobnie jak miedzioryt wymagał nie tylko artystycznej wizji, ale wkładu wyjątkowo żmudnej pracy. By uzyskać efekt końcowy trzeba było poświęcić znaczną ilość czasu, czego dowodem jest wskazany wyżej zakres dat powstania "jeźdźców". Dzisiaj, ponad 500 lat później możemy poszczycić się technologią pozwalającą na tworzenie znacznie szybciej, jednak czas wydaje się tak samo cenny, jak kilka wieków temu, a być może ma taką samą wartość od zawsze. Oby skrócenie procesu twórczego, jaki serwują dzisiejsze możliwości nie okazało się rozleniwiającym elementem tworzenia, eliminującym konieczność powtarzalnej i czasem żmudnej pracy. Ta ostatnia z pewnością jest potrzebna sztuce i wg mnie samemu artyście. O tym wiedział Galileusz, Leonardo da Vinci, Thomas Edison i wielu wielkich nauki. Życzę obecnemu pokoleniu, ale i ludziom, którym przyjdzie żyć za kilkaset lat, by mieli okazję oglądać zachwycające dzieła powstałe dzisiaj. Chcemy czy nie, jesteśmy powiązani z osią czasu, podobnie jak Jeźdźcy Apokalipsy. PS. Na zdjęciu fonograf Thomasa Edisona, opatentowany w 1878 roku.

nie rezygnuję

Spisując na blogu myśli od 10 już lat, naznaczam je własnym nazwiskiem. Nie ukrywam, że to ścieżka, na której oglądając się za siebie widzę najczęściej wyłącznie swoje ślady. Otoczony obfitością gatunków i kategorii treści w internecie trudno nie zauważyć, że jestem trochę jak Cepelia, skazana przez zapotrzebowanie rynku na wymarcie, choć to zbyt duża i piękna marka, ale też jakość i historia, bym mógł stanąć przy niej, a nawet kilka rzędów za nią. Świata nie zmienię, może trochę swój własny, ale w pełni świadomie nie rezygnuję.

dobre rzeczy

Oglądam nie wiem który raz w życiu "Domek na prerii" (Little house on the Prairie) i wiem, że niezależnie od tego co się robi, w jakiej branży pracuje, można próbować mieć pozytywny wpływ na świat. W tym przypadku mowa o serialu, którego źródło ma ponad pół wieku i prognozuję dalsze jego trwanie. Filmów Michaela Landona (przedwczoraj była 34. rocznica jego śmierci) było więcej. Dobry człowiek zostawia po sobie dobre rzeczy. 

ślad potrzeb

Promocja, a w szczególności hasła reklamowe mówią sporo, żeby nie powiedzieć - zostawiają na linii czasu bardziej lub mniej nachalny w odbiorze, dość precyzyjny ślad potrzeb człowieka. Prawdziwych i wymuszonych.