Matematyka jest matką
nie tylko nauki. Niezależnie od zasobności portfela proces zakupu zawiera się w
przedziale od 0 do +∞. Nie da się nabyć wszystkiego, jednocześnie zawsze możemy
nie kupić nic i odejść. Sprzedaż jest funkcją uzależnioną od sytuacji, której
pochodną (znów matematyka) są potrzeby, choć raczej, a może przede wszystkim zależy
od woli kupującego. Bynajmniej nie tylko, a co najwyżej również, o czym nie
zawsze mamy świadomość. Jeśli więc miałbym wymienić to, co uważam za
fascynujące w Sprzedaży znalazłoby się sporo punktów/ podpunktów, choć dzisiaj
chcę zwrócić uwagę na jedną, szczególną właściwość procesu/ zjawiska
przenikającego codzienność człowieka, nawet jeśli odbywa się bezwiednie. W
dobie automatyzacji i wyręczania ludzi w różnych aspektach, z pewnością nie we
wszystkich przypadkach, jednak z reguły to wciąż człowiek ma (powinien mieć?)
władzę i kontrolę nad tym czy, kiedy, co i ile kupić. Nie jest to właściwość
zagrożona wyginięciem, nawet jeśli przyzwyczajenie, wygoda oraz komunikat sprzedażowy
mają za cel wybrzmiewać inaczej.
PS.
Na zdjęciu człowiek i alegoria mnogości komunikatów sprzedażowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za komentarz