Miałem okazję wziąć udział w zajęciach Cyrk Fizyczny festiwalu nauki we Wrocławiu. Zbiór efektywnych i efektownych doświadczeń, pytań i odpowiedzi, zaskoczeń i momentami lekcji pokory. Jeśli nauki ścisłe potrzebują reklamy, jest w tej formie gotowa, z nienachalną uwagą piszącego te słowa. Nie mogę nie zauważyć, że chemia, fizyka, matematyka i [...] oprócz emocji, czy rozbudzania i po chwili zaspokajania doznań wymagają również, a może przede wszystkim uporu, konsekwencji, wyrzeczenia i poświęcenia roboczogodzin na wzory, zadania i żmudną oraz uważaną powszechnie (nie w rzeczywistości) za nudną naukę. Wszystko jest potrzebne, być może dokładnie jak moja uwaga o tym, że prawda bywa przykryta pudrem. Tak jest z pracą w wielu, jeśli nie wszystkich branżach, w tym w Sprzedaży. Jest sukces i są rutynowe czynności. Jest pianka na świeżej kawie i kłopoty z płatnością Klienta. Jest długoterminowa, owocna współpraca i wieloletnia awersja lub niesprawiedliwie skierowane odium winy na nie tę firmę, czy osobę. Jest to, na co mamy realny wpływ i cała reszta, a może większość codziennych spraw. Wszystko jest potrzebne, a z nauk ścisłych wyciągam refleksję humanistyczną. Prawda bywa ukryta pod pudrem.
Janusz Zacharewicz - blog o Sprzedaży, reklamie, ludzkim potencjale, tworzeniu i nie tylko. Nie wszystko MOŻNA mówić wprost, ale i nie wszystko TRZEBA. Obserwacje przynosi codzienność, która jak się przyjrzeć jest niecodzienna. Wszystkie treści na blogu © Janusz Zacharewicz
subiektywnie - obiektywnie
Nie mogę narzekać na brak myśli. Zajmują margines strony dnia. Potrafią zabliźnić i rozdrapać i mniej ważne, czy są czystek jak łza, czy przypominają ropę oczyszczającą ranę. Nie umiem powiedzieć też, które są ważniejsze. Są moje. Subiektywnie pożądane, mimo że obiektywnie ich wartość zakleja kolejna przecena. Jest czas, jest miejsce, jest droga i jej pobocza. Nie mogę narzekać na brak myśli, a większość znajdziecie w outlecie.
całe życie
Podobno całe życie
człowiek się uczy i to jedna z najlepszych obietnic, jaką można zdefiniować. W
pierwszym wrażeniu wskazuje na pierwotną niedoskonałość, a tak naprawdę
dokładnie dlatego ludzki gatunek wciąż żyje. Obietnica nie jest (niestety/
stety - niepotrzebne skreślić) obligatoryjna, musi współgrać z wolą
zainteresowanych, nie zawsze podatnych na wyciąganie wniosków. Podobno całe
życie człowiek się uczy.
Chciałbym przypomnieć o skromnej książce (poniżej druk na życzenie), w której
po swojemu dotykam tajemnic Sprzedaży. Tej ostatniej codziennie się uczę i choć
nie mam monopolu na rację, udało mi się zarezerwować przestrzeń na jej kształt
i obraz. Tak jak ją czuję i na ile mogę pielęgnuję. Gdyby ktoś miał potrzebę i
możliwość, będzie mi miło zaprosić do tej części mojego świata, która nie jest
póki co zamknięta. Podobno całe życie człowiek się uczy.
w podobnym stopniu
Studio tatuażu i zlokalizowane w tym samym miejscu usługi laserowego jego usuwania dają możliwość refleksji, choć jak to z reguły nie wprost. Sprzedaż towarzyszy człowiekowi w podobnym stopniu, co zostawia mu prymat i autonomię w podejmowaniu decyzji.
talia S
Tasują się argumenty
w talii kart Sprzedaży. Niektóre wyglądają jak nowe, inne przeciwnie, a ich
liczby nie da się precyzyjnie określić. Zależy od wielu zmiennych, choć
najbardziej od wyobraźni i intencji ludzi, którzy kart używają.
Jest
cena, najbardziej od powszechności przybrudzona palcami, mamy rabat, promocję,
okazję i ograniczenie czasowe. Widzę obsługę posprzedażową,
atrakcyjność wizualną i odpowiedź na aktualne trendy. Kolejne w
rękach pojawiają się strategia, plan, wynik, analiza, zaraz potem marzenie,
uśmiech, nadzieja i nastawienie. Jest luksus oraz prostota, konkurujące w
tajemnicy o cenę. Jedna z kart jest dwustronna, przedstawia poskrom dla trzody,
a na odwrocie urwany łańcuch i napis "czekamy na twoją inicjatywę".
Następna karta ma nadrukowany zegarek, na którym zamieniono miejsca
upływających godzin na lata. Jest badanie zapotrzebowania rynku z przyklejoną
do niej pod spodem kartą generowania nieistniejących wcześniej potrzeb. Jest
przymus i wolny wybór, jest manipulacja i celowe ukrywanie wad, a bubel ma
powyginane rogi od nieprzerwanego chowania w rękaw.
Mimo
że cena jest najbardziej zniszczona wyszarpywaniem z rąk do rąk, wszystkie
karty pozostają w ruchu. Niektóre dopiero powstaną, przewidziano na nie miejsce
w pudełku, a część z nich zniknie na zawsze lub na dłuższy czas, z wyboru lub
konieczności dyktowanej rynkiem. Widzę fałsz, szczerość, monolog, dialog,
nieosiągalność, impas i zrozumienie. Dwie karty mają ten sam napis - relacja,
choć jedna wygląda na wyprodukowaną przed chwilą, a drugą, pomiętą i przedartą
ktoś posklejał taśmą. Pojawia się przewidywalność, wiarygodność, historia
marki oraz jakość, którą wprowadzono do talii w postaci Jokera. Jest przestrzeń
"nie dotykać" oraz prawo do autonomicznej decyzji, widzę zaawansowane
narzędzia, mierniki, notes i zużyte buty. Warunki gwarancji i pozytywne
zaskoczenie łudząco przypominają karty rozczarowania oraz zawodu. Jest także
bezinteresowność, wsparcie charytatywne, wolontariat oraz dostrzeganie ludzkich
potrzeb, które krzyczą w gnieździe mniej lub wcale.
Tasują się argumenty w talii kart Sprzedaży. Niektóre wyglądają jak nowe, inne przeciwnie, a ich liczby nie da się precyzyjnie określić. Zależy od wielu zmiennych, choć w znacznej mierze od wyobraźni i intencji ludzi, którzy kart używają. Stosowanie ich jest prawie zawsze dowolne, a ze sprawdzonego źródła wiem, że można się nimi bawić, choćby układając wymyślne i ćwiczące cierpliwość domki.
tylko mi
Rudi Schuberth zaśpiewa w przypisany sobie sposób "tylko mi ciebie brak", a ja zapożyczę tę tęsknotę do jednej myśli, o znaczeniu w zakresie pomiędzy żadnym, a istotnym. Choć marzenia przeznaczone są do celów wyższych, to jeśli miałbym do wykorzystania od Złotej Rybki jedno życzenie w kontekście Reklamy, niepowtarzalność jest tym, czego mi brakuje, przeciwnie do nadmiernej ekspozycji, a momentami zabójczego przesytu. Najbardziej genialny pomysł wyblaknie, gdy zostanie wystawiony na nieograniczone słońce ludzkiej uwagi i choć to trudne, przewiduję, że nie niemożliwe, by Reklama była, jak chmury na niebie. Niby wiem, czego się spodziewać, a widok jest zawsze unikalny.
jaka taka
A prawda jest taka, że jeśli laik z fizyki zwycięży z jednym z najwybitniejszych w tej dziedzinie profesorem, ale w biegu na 100 metrów, nie w naukowej potyczce, czytający o tym nagłówek artykułu człowiek otrzyma przekaz "laik pokonał specjalistę". Przekaz o celu zamierzonym. Przebrany za niewinnego, wilk wśród owiec, choć czasem odwrotnie, teoretycznie przebadany, ale nie tą aparaturą, co potrzeba - clickbajt. Co ma wspólnego ze Sprzedażą? Historia mojej obserwacji podpowie, że niestety wszystko. Mniej ważny skutek, gdy idzie o skuteczność i będąca jej pochodną monetyzacja, bożek moich czasów. Bo co jest istotą treści, zabiegać będą już tylko zainteresowani, w populacji zawsze mniej liczni od pozostałych. Jaka jest więc Sprzedaż i czy taka, bo może jaka taka. A prawda jest taka, że to nieprawda.
związek
Na początek wakacji
wyraziłem nadzieję, połączoną z życzeniem, że jeśli ludzki rozsądek planuje
urlop, oby zawsze z człowiekiem. Jeszcze jedno mam życzenie, połączone z
nadzieją, że związek miał okazję się zacieśnić, może nawet stając się
nierozłącznym. Reszta roku czeka.
[schyłek wakacji ’25]
odwrócony
Piękna prezentacja,
haczyk, obietnica, może nawet efekt WOW, potem sprzedaż. Zobaczymy się jeszcze,
Kliencie? W poniższej refleksji odwracam ten proces na lewą stronę. Chyba że
był w tym stanie wcześniej.
Gdybym
obudził się w innym świecie, bardziej realnym, niż ten od Alicji i lustra,
proces sprzedaży byłby odwrócony.
- Dzień dobry
Panu, kopę lat. Zadowolony Pan?
- Dzień dobry,
dzień dobry, jak najbardziej, proszę Pani, właściwie przyszedłem
podziękować i poprosić o kolejny, albo lepiej dwa, tym razem na prezent.
Bezawaryjny, ma Pani takie jeszcze?
- Poszukam,
powinny być. Bardzo proszę.
- Dziękuję i
cieszę się, że zastaję w dobrym zdrowiu. Do zobaczenia, a jeśli nie w
najbliższym czasie, to wszystkiego dobrego dla rodziny, od razu na święta
i nowy rok!
- Do widzenia
Panu, chociaż tak, kto to wie kiedy, hehe. Kolejka codziennie taka sama, a
wracacie wszyscy coraz starsi. Jeszcze bez dzieci, potem z wózkami i znów
bez nich. Lecą lata i tylko patrzeć, kiedy moja emerytura stanie do
ogonka. Aha, bo znalazłam w szufladzie, proszę wziąć do domu, to folder
reklamowy produktu, którego Pan używa. Makulatura niepotrzebna, zdążyła
wyblaknąć od czasu, kiedy się widzieliśmy, ale przejrzy Pan, zobaczy, czy
wszystko jest, jak miałam obiecać przy sprzedaży, choć nie obiecałam.
Jakby było coś nie tak, da Pan znać, chociaż chyba niechcący Pan dał. Do
zobaczenia.
PS. Na wyobraźnię mogę liczyć, jak na najwierniejszego psa.
A-działać, B-nie przeszkadzać
Sprzedaż wciąż jest tajemnicą. Przypomina po części efekt, który ma szansę uzyskać zakochany bez reszty w swojej wybrance, obdarowując ją kwiatami. Nie ma gwarancji, że kosztowny bukiet z kwiaciarni przyniesie więcej szczęścia, pozytywnego zaskoczenia i wrażeń budujących związek, niż zebrany za darmo w ciągu kilku minut na łące. Podobnie jest z reklamą wspierającą handel, wraz z najbardziej genialnym jej pomysłem. Buduje zaangażowanie Klientów niekoniecznie proporcjonalnie do poniesionych kosztów. Widziałem wiele haseł reklamowych napisanych kredą, jakby na chwilę, o rząd wielkości przewyższających wysokobudżetowe, często zakończone nazwiskiem celebryty. Sporo człowiek wie, w niektórych sprawach z każdym dniem więcej, choć można zauważyć, że sytuacje, w których warto działać przenikają się z tymi, gdzie wystarczy nie przeszkadzać. Patrząc z zewnątrz i z samego jej centrum widzę, że Sprzedaż wciąż jest tajemnicą.
jak nigdy mądrze
Nietypowo, ale całkiem poważnie. Zamiast zachęcać do czytania i nie ukrywam, często zastanawiania się nad tym, co mam tutaj do powiedzenia, a bywają to myśli nieobowiązkowe i angażujące, chcę zaadaptować fragment piosenki Ewy Bem i zapytać, szczególnie osoby poświęcające mi swoją uwagę od lat, "i co z tego masz?". Jeśli nic, albo niewiele dobrego z tego wynika, a była na to szansa, po pierwsze żałuję, a po drugie mam prośbę, by zrobić to, co wskazuje powyższa grafika (nie będę miał za złe) i nie tracić więcej czasu. Jest bezcenny i ograniczony - zagospodarujmy go najlepiej. PS. Mając do wyboru ostatnią książkę, film, czy rozmowę w życiu, z pewnością każdy wybierze różnie, ale - jak nigdy mądrze.
Jakość
Póki co, spotykamy się regularnie. Inaczej tęskniłbym za jej dotykiem. Nie zawsze jest tam, gdzie jej oczekuję, a bywa, że natkniemy się na siebie z zaskoczenia. Lubi zagnieździć się w nieoczywistych miejscach, w rzeczach kunsztownych i niepozornych. W całości i w detalu. W drewnie i w metalu. But, jacht, ołówek, otwieracz do konserw, drapacz chmur. Odnajdzie się wszędzie. Czasem zniknie bez ostrzeżenia, mimo że wolałbym, by została. Jak wszystko, co ma wartość, daje o sobie znać dopiero po czasie, oferując w talii kart Sprzedaży dodatkowe Jokery. Tyle samo ogólnodostępna, co zaniedbywana. Prawie nigdy niewidoczna od razu, jakby unikała eksponowania pierwszym planem, a raczej związana z tłem. Nie dba o pozory i efekty WOW, wpływając bardziej na całokształt, niż tylko ułożone włosy. Niepodobna tym do konkurencji. Dobrze, że nie zapomina o swoich walorach, wciąż jest i ma dla mnie czas. Póki co, spotykamy się regularnie.
odbicie
Obserwuję odbicie w tafli wody, łudząco podobne do rzeczywistości i nie wiem, po której stronie przebywam chętniej, a której unikam. Którą część codziennego bytowania łatwiej mi zaburzyć, jak lustro wody dotknięciem dłoni, a która zostaje niezachwiana. Czy serce ze złożonych dłoni odzwierciedla faktyczną sympatię, czy jest wymuszeniem sytuacji, modą lub koniem napędowym potrzeby, czy popularności. Czy jest szczerym uczuciem, bez względu na względy, czy rodzajem wyrachowania oraz kalkulacji zysków i strat. Dotyczy to również Sprzedaży, bo co jest dobre, a co ma na takie wyglądać, co jest piękne w rzeczywistości, a co ma takim być, przynajmniej do rozpakowania z folii, wreszcie co jest niezbędne do życia, a co takie imituje, można się zatracić. Chcę tego, czy nie, zostawiam rzeczywiste mikroślady i trwałe rysy, nie tylko znikające, jak wytworzone na powierzchni wody. Mam wpływ na świat. W relacjach, w rozmowach i we wspólnym milczeniu, nawet jeśli znamy się tylko z maila. W incydentalnych sytuacjach i powtarzalnych przez długie lata. Między faktem i taktem zastanawiam się, jakie miejsce planuje przyszłość dla prawdy i indywidualnej tożsamości, nie tylko mojej, choć również, w splocie spraw istotnie ważnych i koniecznych, które mają swoje odbicia w rzeczywistości wykreowanej. Obserwuję odbicie w tafli wody, łudząco podobne do rzeczywistości i nie wiem, po której stronie przebywam chętniej, a której unikam. Którą część codziennego bytowania łatwiej mi zaburzyć, jak lustro wody dotknięciem dłoni, a która zostaje niezachwiana. Patrzę na ręce i widzę wiosła, które zamiast gwarancji wybrały potencjał. Umożliwiają odbicie.
(jeszcze nie) ostatnia
W książce pt. Niezwyciężony, genialnego Stanisława Lema natrafiamy na urządzenie o nazwie "opukiwacz grobu". Podłączający się nim do umysłu umarłego operator, może mieć wgląd w ostatnie jego myśli. Nie wchodząc w rozważanie, czy, a może raczej kiedy takie możliwości rzeczywistość przyniesie, życzę wszystkim, nie pomijając siebie przewagi marzeń, dalekosiężnych planów, ale i jednostkowych reakcji przynajmniej w intencjach dobrych. Nigdy nie wiadomo, które będą ostatnimi.
niektóra, niektóre
Jak wszystko w przyrodzie, tak i reklama poddana jest próbie. Patrzę na obrandowaną chorągiew na maszcie wbitym w ziemię przed firmą, poddającą się naporowi wiatru i dzięki temu eksponującą, co na niej nadrukowano, mijam kolejny bilbord oraz znacznych rozmiarów logotyp-neon na dachu okazałego biurowca, a wszystkie obliczone z zapasem na niekorzystne warunki atmosferyczne, przeglądam dzisiejszą gazetę, by jutro mieć w ręku jutrzejszą, też tylko na chwilę, dotykam wzrokiem, choć tego nie planuję losowych i mniej lub bardziej udolnie dopasowanych do mnie banerów online, które przykrywają i spychają tematy niedawno przeze mnie poszukiwane oraz newsy pr-owe, bo w trakcie emisji okazały się bardziej klikalnymi, lepiej przygotowanymi pod SEO lub zwyczajnie - wykupiono je wyższym budżetem. Jest szansa, że coś więcej z tego przetrwa, niż emisja, ekspozycja, celowa lub podprogowa reakcja i relacja komunikat-klient, czyli skutek, w postaci bardziej lub mniej precyzyjnego "dotarcia". Czasem jest to misja założyciela, dewiza jego rodziny od pokoleń, czy przesłanie marki, które poza słupkiem sprzedażowym dzisiaj, porównywanym do odpowiadającemu mu wczoraj, przed rokiem, czy w innym wariancie, niesie ponadczasową historię, a często niepoliczalną, choć cenną i nie tyle niezbędną, co potrzebną człowiekowi wartość. Bywa, że ta ostatnia jest pozytywna, wnosząca dobro do życia ludzi/ użytkowników, zwanych przez rynek targetem, co ocenia czas, a ściślej wspomniany target - człowiek, jeśli tylko zechce spojrzeć wstecz, analizując produkt, jego cechy użytkowe, czy troskę producenta o wspomniane wartości, za które nie tyle nie otrzymuje się bezpośrednio zapłaty, co czasem dokładnie odwrotnie - ponosi się ich bezpośrednie koszty. Jeśli istnieje podstawowe zadanie reklamy, polegające na wsparciu Sprzedaży, jest możliwe wykorzystanie jej także w celach poza bezpośrednim zyskiem własnym. Jak wszystko w przyrodzie, tak i reklama poddana jest próbie, a niektóra, niektóre z nich przetrwa.
wiesz co?
- Wiesz co?
Widzę, że słuchasz, tylko nie wiem, czy już rozumiesz. Chociaż może i cała
nadzieja w tym, że jeszcze nie rozumiesz. Zróbmy raz inaczej, bo nie wiem czemu
czuję, że coś jest źle. Niektóre elementy są dobre, zawsze były, a na pewno w
założeniu, tylko w użyciu niewiele się o tym pamięta. Inne rzeczy wystarczy
robić dokładnie odwrotnie, to prawie gotowa instrukcja, oczywiście tylko jak
ktoś chce. Powiedziałbym o zwrocie o 180°, tylko matematyki jeszcze nie miałeś.
Dlaczego nie spróbować, choćby raz, co (celowo) zawiłe uprościć, co (celowo)
niezrozumiałe wytłumaczyć, co (celowo) pod gwiazdką i drobnym drukiem pogrubić,
a przy tym (celowo) wyuczony grymas życzliwości na twarzy zastąpić wrodzonym.
Ładną masz twarz, widziałeś? To nie powinno być trudne, choć nie musi być
łatwe. Myślę, że przyzwyczajenie ma swoją siłę i widzę to codziennie.
Ostatecznie przecież, jak nam nie wyjdzie, będziemy robić jak każą. Młodzi
jesteśmy, a wszyscy wokół mówią, że możemy wszystko. Niech będzie przynajmniej
to jedno. Spróbujesz ze mną?
- Słucham cały czas, rozumiem, ale chciałem wysłuchać do końca. Też masz ładną twarz. Zróbmy raz inaczej. […]
świata strony
Idą impulsy sprzedażowo-zakupowe w cztery świata strony, choć liczba kierunków jest zdecydowanie większa, właściwie nieskończenie. Drogę pokonują bezdźwięcznie oraz bynajmniej, zwłaszcza gdy uznano, że o czymś (trzeba?) dużo i głośno. Plany i ambicje sprzedażowe same się nie realizują, tak jest dzisiaj, choć było wczoraj i raczej zawsze. Mało i z każdym dniem coraz mniej pustych przebiegów informacji, a w świecie cyfrowym zredukowano je prawie do zera, więc nieważna pora i okazja, jak dzień, noc, nowy rok, święta, czy inna inność od codzienności, każdą pustkę, jeśli tylko się znajdzie, chętnie zagospodarują. Zupełnie nowe oferty i dobrze znane, przedsprzedaże i wyprzedaże, zakrawające o nachalność i podprogowe, nieobowiązkowe i przebrane w podyktowane trendem opakowanie "must have", całoroczne i sezonowe, celowane wprost i "lokowane" przed, po oraz centralnie w materiałach eksperckich i tych kreowanych na jakby od niechcenia. Zachęty, sugestie, propozycje, uaktualnienia i przypomnienia, gdzieniegdzie zwane followupem. Trudna do sprecyzowania liczba impulsów, po części trafionych, choć nie mniej chybiło, bo niektóre nie dotarły jeszcze, a inne nigdy nie osiągną intencjalnego celu. Pomiędzy planowanym i chaotycznym, ale nieustającym ruchem informacji widać coś stałego. Nieczęste to zjawisko i bynajmniej nie jest to słup podpierający przewody, a samą Sprzedaż. Zamykam oczy, zasłaniam uszy - to ja. Nie jestem tu sam. Przypadkiem, a może celowo zatrzymałem się, by opisać, jak idą impulsy sprzedażowo-zakupowe w cztery świata strony [...].
wielki - niewielki
Zapłaciłem,
odwróciłem się i skierowałem do drzwi, nie chcąc paragonu, bo kwota niewysoka,
a sklep coraz mniej odwiedzany, co widzę przez lata. Zdążyłem usłyszeć dźwięk
fiskalnej kasy. Zaskoczy mnie czasem rzeczywistość, a tak naprawdę wpływ na nią
człowieka, wielki - niewielki. Ten ostatni jest różny. Odwiedzam bardzo dobrze
mi znaną nadmorską miejscowość, której wszystkie walory w ciągu dekady ktoś
zabrał. Uczciwie, zgodnie ze sztuką i planami, tylko tutaj były rosnące po
swojemu drzewa i za nimi piach i morze, a dzisiaj wciąż miejsce bardzo dobrze
mi znane, jak tylko zamknę powieki. Nikt nie wie, ile czasu jeszcze mu zostało,
po tej stronie, czy jak kto woli - w ogóle. Być może ostatnia kropka na
grzbiecie biedronki jest widoczna od dawna. Zauważyłem jednak, że wpływ na
rzeczywistość trwa dłużej, niż jego przyczyna i źródło, ale po co mi ta
obserwacja i po co o tym piszę, nie wiem. Zaskoczy czasem rzeczywistość, a tak
naprawdę wpływ na nią człowieka, wielki - niewielki.
twarze
Wydawać by się mogło, że dla efektywności Sprzedaży, której pochodną jest odbiór wizualny komunikatu, zachęta zakupu powinna mieć twarz szczęśliwą, uśmiechniętą, najlepiej wysyłającą (wypowiedziany lub nie) sygnał "kup teraz" lub przynajmniej za chwilę, a będziesz szczęśliwy, zadowolony - teraz, za chwilę lub kiedykolwiek, choć to już nie takie ważne. Ujrzałem jednak niejednokrotnie i doświadczyłem równie, jeśli nie bardziej skuteczne działanie sprzedażowe w opanowanym i pewnym wzroku szewca. Nie dbał o uśmiech, choć wywoływał go u mnie - Klienta, podczas wypowiadanych słów "tych fleków pan nie zniszczy". Sprzedaż ma różne twarze, a jej atrybut w postaci skuteczności ma się dobrze, bez względu na zainwestowany budżet. Tak uważam, choć nie mam i nigdy nie miałem monopolu na rację. Cieszę się, że mogę pewnych procesów doświadczać, przyglądać się im, by po latach po swojemu opisać.
wciąż chce
Tajemniczy to świat, w którym promocja evergreenów potrafi milczeć lub siedzieć na ławce rezerwowych dekady, przyglądając się dobrze nasmarowanej maszynie. Fascynujące, choć na zdrowy rozum oczywiste, że książkowy bestseller dociera do czytających przez lata wyłącznie niesioną wartością, bez wsparcia pieniędzy. Sprzedaż potrafi osiągać wyniki nie angażując zasobów, a asystując jedynie, jakby w cieniu i milczeniu, może nawet z podziwem, bo wciąż chce się uczyć. Poza tym, że istnieją takie procesy sprzedażowo-zakupowe, choć (niestety) na co dzień nie zwracamy na nie uwagi, albo przysłaniają je inne, może i narzucone, są też takie, które przyczyniają się do kierunkowania i budowania dobrych gustów oraz uzupełniania tej części życia, poza wypełnioną i już nadto ubitą niską jakością, niewiele wnoszącym lub wręcz szkodliwym, za to modnym trendem, czy wreszcie koniecznością monetyzacji, bez względu na przedmiot sprzedaży oraz podmiot kupującego. Tajemniczy to świat, czasem fascynujący, a Sprzedaż wciąż chce się uczyć.
prymat
Mimo tego, że technologia w coraz większym zakresie wyręcza ludzi (choć jest dokładnie odwrotnie, bo ludzie wyręczają się technologią) wiem, choć bez pewności, że człowiek wciąż ma prymat w tworzeniu. Nieuzbrojony, ale bynajmniej bezbronny. Dokładnie taki, który skupił w dłucie Michał Anioł, Ennio Morricone na kartce z pięciolinią, a w kawałku węgla Wiktor Zinn. Czas za wiele nie zmienił.
przepychanka
To przesadnie słodkie, tamto już mniej, tutaj jakby nie dosłodzili, a to zupełnie bez cukru. Wszystko znajdzie amatora dopasowanej przekąski, deseru, bardziej lub mniej regularnego posiłku oraz […]. W tym celu powstało. Chciałbym to, ale zdrowie nie pozwala, a tego nie chcę, choć dokładnie to mogę. Pomiędzy chcę jedno, a mogę inne oraz muszę to, choć nie takie wolę trwa mocowanie się ludzkiej woli z naporem sił Sprzedaży i marketingu. Te ostatnie wspomagane są nieokreślonymi w skali świata pieniędzmi, stąd walka jest nie tyle nie do końca, co całkowicie nierówna. Przepychanka u każdego człowieka, choć Sprzedaż nazwie go Klientem/ odbiorcą/ targetem jest indywidualna, mimo że wszystkie łączy wspólny paradoks. Trwają nieustannie, co można opisać systemem 24/7 z małą przerwą na czynnik ludzki w postaci snu, choć mają jednocześnie, pochodzącą również od człowieka możliwość zatrzymania. Sytuacja przypomina ukształtowaną przez genialną naturę pajęczą sieć, bez wątpienia silną, choć tylko do pewnego stopnia. Zatrzymanie lub podważenie, przynajmniej chwilowe procesów składających się na wewnętrzną w każdym człowieku, choć Sprzedaż nazwie go Klientem/ odbiorcą/ targetem przepychankę ma siłę ograniczoną, choć wystarczającą dla odwrócenia nieodpowiedniego trendu lub utrzymania dobrego na swoim torze. Wszystko znajdzie amatora dopasowanej przekąski, deseru, bardziej lub mniej regularnego posiłku oraz […]. W tym celu powstało, choć wydaje się, że człowiek ma wciąż decydujący wpływ, a ludzka wola, mimo że bez wspomagania nieokreślonych w skali świata pieniędzy również w tym celu powstała.
Ziemia, jak Skwer
Jeśliby przypomnieć
sobie raz na jakiś czas, że jest coś jeszcze obok rzeczy ważnych i
ważniejszych, dyktowanych przez rytm dnia, małymi krokami może budować się
historia. Być może ktoś z czytających te słowa posiada swoją samotnię, indywidualną
tak, jak odcisk palca i jej autor - założyciel. Dobrze o niej nie zapomnieć. Ja
spisuję myśli, bardziej lub mniej znaczące, jak poniższa. Jedno zdanie i
kropka, a ciąg dalszy... jakiś nastąpi.
Przyglądam się znakowi Skwer Wzajemnego Szacunku we Wrocławiu i chciałbym, by znaczył więcej, niż znak, a człowiek, miliardami jednomyślnych decyzji zechciał nazwać tak Ziemię.
tak pachnie
Przechodzę, choć tego nie planowałem obok legendarnej we Wrocławiu hali targowej, w której bywałem kiedyś w miarę często, a ostatnio około 20 lat temu. Wchodzę, obserwuję, czuję gwar, choć nie do przesady, a ludzie pracują nie mniej, niż w tej chwili moje zmysły. Niewiele się zmieniło, może z wyjątkiem ludzi, bo sporo dzisiaj turystów, których nie pamiętam z kiedyś. Patrzą po raz pierwszy na to, co ja znam, choć już nie odwiedzam tego miejsca na co dzień. Klimat pozostał, w różnorodności produktów, kolorów, zapachów i cen, nie za wysokich, ale nie na tyle niskich, by kierować sprzedających do upadku. Nie przykładałem do tego wagi dwie dekady temu, choć może było podobnie. Widzę, jak stare przyciąga uwagę nowego, które to nie pozostaje dłużne i bezczynne, wchodząc z tym, co widzi w sprzedażowy związek. Kupiłem prawie to, co planowałem, a oprócz paragonu dostałem uśmiech i życzenia dobrego dnia. Odwzajemnione. W powietrzu zapach jedzenia zmieszanego z kwiatami na ostatnie pożegnanie. Smacznego wszystkim tym, co jeszcze zdążą się posilić po tej stronie, a wieczny odpoczynek tym, co jeść już nie potrzebują. Tak pachnie Sprzedaż, nierozłącznie związana z człowiekiem.
rozmowa o
Gdy dowiedziałem się,
że kilka osób zajmie się recenzją, poczułem obawę. Moja skromna książka wśród
ogromu znakomitych innych, to ryzyko, tym bardziej że wszystko, o czym
napisałem wyszło z mojego wnętrza. Szczerość zawsze jest ryzykowna. Owocem
oceny recenzentów (bardzo Wam dziękuję za poświęconą uwagę) jest poniższa
audycja i gdyby czas pozwolił, proszę o odsłuchanie. Proszę również o skupienie
się na audycjach poprzednich, dotyczących innych Autorów. Dziękuję
wszystkim.
natura Sprzedaży
Sprzedaż jest osobliwa. Planuje trwanie z wyprzedzeniem, choć wrażeniem jakby od niechcenia, bliźniaczo podobna tym do natury. Subtelna i krucha, jednocześnie trwała i wytrzymała. Najsilniejsza, jak samiec alfa i najdelikatniejsza, jak nowo zrodzony potomek w stadzie. Można mieć do niej stosunek obojętny, mimo że tkwi się w niej na wskroś. Do niczego nie zmusza, choć być może takie mamy mieć wrażenie. Lubi dominować pierwszy plan, chętnie odnajdując się na zapleczu i w tle wydarzeń. Daje się okiełznać, rezerwując sobie pierwiastek dzikości, kierowanej pierwotnym instynktem. Podobnie jak żagiel, ma możliwość poddać się kaprysom wiatru, docelowo wykorzystując jego napór na swoją korzyść. Datując swój początek w punkcie nieokreślonym, a z pewnością zanim wymyślono liczby pozostaje wiecznie młoda i będąc świadkiem większości bezeceństw świata, a właściwie człowieka na przestrzeni wieków, pozostaje niewinna i naiwna. Zapomina i pamięta, czuwa i śpi, kopiuje i kreuje. Tyle samo logiczna, co paradoksalna i w tym samym stopniu wytłumaczalna, co nieodkryta. Sprzedaż jest osobliwa.
nosacz z Januszexu
Refleksja bardziej żartem, niż serio, ale na tyle serio, że refleksja. Wydawało mi się kiedyś, że stosowanie imienia Janusz w kontekście bez wątpienia pejoratywnym jest cichym hejtem w białych rękawiczkach, w dodatku za ogólnym, nie tylko przyzwoleniem, ale i poklaskiem, oraz że dotyczy wieku mniej dojrzałego, niż dorosły. Wybudziłem się jednak z tego koszmarnego snu :) Tak, człowiek potrafi się rozmarzyć. Niczego nie zmienię, ale też nie zamierzam, choć trochę się dziwię, że mamy z tym styczność wciąż i choć mi to nie musi (choć może) przeszkadzać, kogoś może to dotykać na wskroś, a może i do kości. Zwracam na to uwagę i proponuję podłożyć do memów z nosaczem sundajskim imię własne. Nie raz, na próbę, ale na lata. Pozdrawiam wszystkich czytających te słowa, bez względu na imię, jednak z minimalnym wyróżnieniem Januszów, tych przeciętnych jak ja, ale i wielkich ludzi sztuki, kultury, nauki i [...] (nie jest trudno znaleźć). Zadziwiające, jak to się stało, że odnieśli sukces, wszak są specjalistami od Januszexów :) Bądźcie dumni ze swojego imienia. Bez wyjątku wszyscy. PS. Zdjęcie powyżej nie przedstawia Janusza. Jest za przystojny, chyba, że ma klapki na stopach w skarpetkach.
iskra
Większość, jeśli nie wszystko, co dzisiaj króluje na szczycie ludzkiej uwagi ma źródło, bez którego by nie istniało, a za kilka (-naście/ -dziesiąt/ -set) lat okaże się schodem pośrednim do tych powyżej. Ważne, żeby wspólnie nie prowadziły donikąd. Oglądam z synem pierwsze (4-6) części Star Wars i mimo widocznych dzisiaj (bynajmniej kiedyś) niedoskonałości wizualnych mam nadzieję, że zostawią je w formie nienaruszonej. To korzenie, do których warto wracać. Jeśli uznajemy za ważne poprawianie, ulepszanie, wyostrzanie, uaktualnianie [...], to ważniejsza, jeśli nie najważniejsza jest pamięć o pierwotnej iskrze w umyśle twórcy, która początkuje całość sagi. Ona cały czas płonie i kto wie, czy jeśli zbyt daleko od niej odejdziemy, nie zauważymy po drodze znaku ślepa uliczka. Do ogólnoświatowego sukcesu swoją cegiełkę na przestrzeni dziesięcioleci dołożyła Sprzedaż, bardziej lub mniej planowana, mająca jak widać zdolność wejścia w kulturę i ludzkie zwyczaje na dobre, by co dobre, mogło trwać. Sprzedaż również ma iskrę, do korzeni której warto wracać. Jest niekoniecznie zależną od liczb, bo jest obecna tak samo intensywnie w spojrzeniu w oczy Klienta, mimo braku transakcji, jak w rocznym zysku rynkowego giganta. Większość, jeśli nie wszystko, co dzisiaj króluje na szczycie ludzkiej uwagi ma źródło, bez którego by nie istniało.
oby zażarło
Prawie codziennie mijam jedno miejsce w dobrej lokalizacji i na przestrzeni kilkunastu lat zmienił się kolejny najemca. Każdego następnego z poprzednim łączyło to, że serwował niestandardowe, smaczne i zdrowe w porównaniu z niektórymi ogólnie znanymi przekąski. Częścią wspólną wszystkich jak widać było i to, że z jakiegoś powodu rynek nie pozwalał im przetrwać próby czasu. Mimo że nie mają o tym pojęcia, to bardzo życzę tym, którzy dzisiaj podejmują w tym miejscu kulinarną rękawicę, by nie przerywali trendu różnorodności, jakości i oryginalności, które obserwowałem tutaj przez lata, jednocześnie skutecznie ucinając niepisaną tradycję braku długotrwałego biznesowego powodzenia. Tego potrzebuje ludzka nadzieja, bo jest kołem zamachowym, a w niektórych przypadkach zapasowym przedsiębiorczości, ale też z drugiej strony Klient, szukający bardzo często nieświadomie oprócz zapełnienia żołądka i oczywistego smaku czegoś więcej, choćby pozytywnego zaskoczenia i dobrego wpływu na zdrowie. Oby tym razem się udało, a właściwie zażarło.
urlop umysłów
Muzeum Galileusza we Florencji stawia nieobowiązkowe pytanie, czy korzystamy dzisiaj w odpowiednim stopniu z potencjału ludzkiej myśli, czy bardziej ze spuścizny poprzedników. Idąc daleko wcześniej na osi czasu zauważam pytanie, czy dojście metodą prób i błędów do wynalezienia kamiennego grotu włóczni nie było większym postępem w rozwoju człowieka, niż niejeden wynalazek XX. wieku, choćby opłacanie niewspółmiernie w stosunku do innych wartości za to, że ktoś obserwuje czyjeś poczynania w internecie, bez refleksji sensowności i przydatności samego przekazu. Czy dobrze wykorzystujemy czas, czy może wolimy czasem zafundować umysłom nieokreślony terminem urlop. Oby nie okazał się zbyt kosztowny. Podobną refleksję miałem przyglądając się w ubiegłym roku dziełom Albrechta Dürera, który w okresie 1497-1498 wykonał techniką drzeworytu obraz "Czterech jeźdźców Apokalipsy". To jedno z bardzo wielu dzieł artysty, ale z jakiegoś powodu wybrałem to, by dotknąć wartości sztuki powiązanej z osią czasu. Drzeworyt, podobnie jak miedzioryt wymagał nie tylko artystycznej wizji, ale wkładu wyjątkowo żmudnej pracy. By uzyskać efekt końcowy trzeba było poświęcić znaczną ilość czasu, czego dowodem jest wskazany wyżej zakres dat powstania "jeźdźców". Dzisiaj, ponad 500 lat później możemy poszczycić się technologią pozwalającą na tworzenie znacznie szybciej, jednak czas wydaje się tak samo cenny, jak kilka wieków temu, a być może ma taką samą wartość od zawsze. Oby skrócenie procesu twórczego, jaki serwują dzisiejsze możliwości nie okazało się rozleniwiającym elementem tworzenia, eliminującym konieczność powtarzalnej i czasem żmudnej pracy. Ta ostatnia z pewnością jest potrzebna sztuce i wg mnie samemu artyście. O tym wiedział Galileusz, Leonardo da Vinci, Thomas Edison i wielu wielkich nauki. Życzę obecnemu pokoleniu, ale i ludziom, którym przyjdzie żyć za kilkaset lat, by mieli okazję oglądać zachwycające dzieła powstałe dzisiaj. Chcemy czy nie, jesteśmy powiązani z osią czasu, podobnie jak Jeźdźcy Apokalipsy. PS. Na zdjęciu fonograf Thomasa Edisona, opatentowany w 1878 roku.
nie rezygnuję
Spisując na blogu myśli od 10 już lat, naznaczam je własnym nazwiskiem. Nie ukrywam, że to ścieżka, na której oglądając się za siebie widzę najczęściej wyłącznie swoje ślady. Otoczony obfitością gatunków i kategorii treści w internecie trudno nie zauważyć, że jestem trochę jak Cepelia, skazana przez zapotrzebowanie rynku na wymarcie, choć to zbyt duża i piękna marka, ale też jakość i historia, bym mógł stanąć przy niej, a nawet kilka rzędów za nią. Świata nie zmienię, może trochę swój własny, ale w pełni świadomie nie rezygnuję.
dobre rzeczy
Oglądam nie wiem który raz w życiu "Domek na prerii" (Little house on the Prairie) i wiem, że niezależnie od tego co się robi, w jakiej branży pracuje, można próbować mieć pozytywny wpływ na świat. W tym przypadku mowa o serialu, którego źródło ma ponad pół wieku i prognozuję dalsze jego trwanie. Filmów Michaela Landona (przedwczoraj była 34. rocznica jego śmierci) było więcej. Dobry człowiek zostawia po sobie dobre rzeczy.
360°
Piękne i Pospolite mają tę samą sprzedażową misję. Wyjść w rynek, dotrzeć, dać się poznać, polubić i wzbudzić chęć posiadania, czytaj pragnienie zakupu. Piękne z oczywistych względów przoduje w rankingach westchnień Klientów i uzyskuje wyższą cenę jednostkową sprzedaży, jednak Pospolite, mimo że nie przechodzi przez wstępne sito odbiorców, sprzedając mniej intensywnie, ale sukcesywnie, nigdy nie wytraca animuszu i przypisanej sobie skuteczności działania. Które z nich jest lepszym handlowcem nie wiem, ale wiem, że Piękne nie musi z reguły zbyt wiele pracować na sukces, podczas gdy handlowanie Pospolitego przeważnie wiąże się z poświęceniem pracy, w tym większej ilości czasu i z wyszukaną argumentacją. Będąc mniej atrakcyjnym, tym drugim, albo jeszcze kolejnym wyborem, trzeba być pomysłowym i wytrzymałym, co bez wątpienia wzmacnia kręgosłup handlowy, poddawany różnym próbom, w tym okolicznościom trudnym do przewidzenia. Całkiem możliwe, że nie jest tak przez przypadek, Sprzedaż od zawsze wiedziała, jak rozpychać handlowe łokcie i poszerzać krąg dotarcia do maksimum, gospodarując możliwie największą, a może wszystką potencjalną przestrzeń, by w jakąkolwiek się obrócić stronę, nawet robiąc obrót 360°, w każdym momencie mieć z nią kontakt. Zauważyć, poznać, polubić i kupić, bez względu na wstępną ocenę atrakcyjności w ludzkich oczach. Piękne i Pospolite mają tę samą sprzedażową misję.
w górę i w dół
Nie wszyscy zostaniemy Galileuszami, ale wszyscy mamy możliwość myśleć i testować, wykorzystując wyjątkową i unikalną, bo własną alegoryczną wieżę w Pizie do doświadczeń i wniosków. Te ostatnie możemy wdrażać lub nie, uczyć się na błędach lub nie, a jeśli coś działa (oby było dobre) dzisiaj, może się przydać w przyszłości. Przesiewamy, co jest korzystne, co poprawia i ulepsza, co ma potencjał po skorygowaniu, a co wypadałoby z pewnych względów w fazie początkowej odrzucić. Wnioski i ich wdrożenie mają znaczenie przede wszystkim dla nas samych, na tzw. własnym podwórku, choć z jakiegoś powodu częściowo są uniwersalne. Nie musimy przykładać do tego wagi, ale każdy z nas, chce tego czy nie ma swoją krzywą wieżę, na którą celowo, a czasem bezwiednie wchodzi. PS. mija okrągły rok, jak powstała skromna książka, w której zawarłem myśli dotyczące Sprzedaży. Aktualna w mojej codzienności, choć po części uniwersalna, jak jej tytuł. Patrząc z perspektywy widzę, że każdy wyraz i znak interpunkcyjny znalazł się na jej stronach dzięki codziennej drodze oraz pewnej krzywej wieży, której schody, w górę i w dół pokonuję do dzisiaj.
w kosmos
Odleciała wczoraj
rano spora część ludzkiej uwagi w kosmos. Dobrze, że bardziej w przenośni, niż
dosłownie. Dobrze też, że człowiek wykorzystuje swój dobry potencjał, oby jak
najczęściej.
[Misja AXIOM 4, 25.06.2025]
(co)dzień ojca
Dzień ojca z widoku bocznej kamery. Jeśli stwierdzenie "sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą" oddaje prawdę, obchodzona dzisiaj okazja jest również świętem ojców sukcesu, których zgodnie z przywołanym powiedzeniem nie brakuje. Wspomnę jednak o ojcach porażek, swoistych ludziach widmo, bo wg tego toku myślenia nie ma ich, albo zdążyli zaadoptować czyjś sukces, nie bacząc, że ten ojca już ma, być może niejednego. Szkoda jedynie sierot porażek, które mimo porzucenia istnieją (kilka z nich z moim genotypem - pamiętam o Was). PS. odnośnie rodzicielstwa, bycie ojcem nie musi być trudne, ale bycie dobrym ojcem nie jest łatwe.
homo defectivum
Człowiek jest stworzeniem ułomnym, choć mniej popularne wspominać o tym, zamiast o niewątpliwie potrzebnym sukcesie, czy rozwoju. Nic jednak niczego nie wyklucza, bo może raczej w czymś utwierdza. Nie jest to usprawiedliwienie, a bardziej obietnica, zobowiązanie i ukryty potencjał wspomnianego rozwoju. W stosunkowo niedługim czasie, jaki mamy do dyspozycji (indywidualne kilka - kilkadziesiąt lat w stosunku do historii człowieka), jako jednostki oraz część większych całości, codziennie wybieramy autonomicznie, między innymi dostępne bez ograniczeń gesty, w tym te bez słów, przechodzące przez przyzwyczajenie w styl bycia, jak szacunek lub jego przeciwieństwo w postrzeganiu innych, czy rozmowie. To tworzy rzeczywistość, a dotyczy zarówno prawdziwych i aspirujących profesjonalistów, ekspertów, naukowców teoretyków i praktyków oraz tzw. szarego człowieka, jak ja (być może dlatego ja o tym piszę). To truizm, jednak te czasem niepotrzebnie usuwane są ze scenariuszy. Aktualny tyle samo dzisiaj, co tysiące lat temu. Możliwość wyboru to obietnica, zobowiązanie i potencjał tworzący ludzki gatunek, bo chcemy, czy nie, łączy wszystkich więcej, niż się wydaje, a może wszystko. Miejsce, mniej lub bardziej wspólny rozwój, czasem bardzo potrzebny sukces, który nie bez powodu można mierzyć więcej, niż jedną kategorią, ale z pewnością to, że człowiek jest stworzeniem ułomnym.
chwilowy wiatr
Obserwując na wrocławskim Rynku turystów, odhaczających w mapie krasnali kolejnego, którego udało się dotknąć myślę, czy w skrupulatności i dbaniu w pierwszej kolejności o ilość nie gubią po drodze piękna wyjątkowego miasta. Prognozuję, że gdyby chwilowy wiatr wyrwał z uścisków dłoni papierowe plany na najbliższe godziny, wypadałoby powtórzyć za Robertem Gawlińskim "myślę, że nie stało się nic ".
sztafeta
Chociaż bardzo możliwe, że się mylę myślę, że niezależnie od rozwoju niewątpliwie potrzebnej światu sztucznej inteligencji, która nie ogląda się za siebie, paradoksalnie ucząc się na przeszłości, zawsze będzie tęsknota za myślą i twórczością pachnącą człowiekiem. Dlatego, że jest unikalna i w porównaniu do technologii - stosunkowo krótkotrwała. To ostatnie niczego nie zmienia i jeśli w każdej raczej dziedzinie świat potrzebuje wsparcia technologii, z pewnością nie mniej samorodka ludzkiego geniuszu, mimo jego kruchości, podawanego dalej kolejnemu człowiekowi, jak niekoniecznie namacalna pałeczka w sztafecie. Warto nie zatrzymywać myśli, kontynuować co dobre i tworzyć, mimo że nie zawsze to się „klika”, czy mówiąc wprost opłaca. Chociaż bardzo możliwe, że się mylę. PS. Na powyższym zdjęciu nie jakość jest najważniejsza, a przekaz - człowiek z tym co od siebie dla świata wnosi i przekazuje dalej. Nasiona mniszka lekarskiego są delikatne, choć ich konstrukcja umożliwia lot na dalekie odległości.
wszystko, to nic
Istnieje przestrzeń, będąca jednocześnie wszystkim dla jednostki, a dla ogółu skrajnie niczym. Ma taką każdy człowiek, w tym czytający oraz piszący te słowa. Trwa dopóki w żyłach trwa krążenie, a określa ją lakoniczne, wyświechtane przez życie stwierdzenie - życie. Strukturą i oddziaływaniem na otoczenie przypomina kroplę płynu do naczyń na tłustej powierzchni wody, jednak w skali wykraczającej poza dającą się zmierzyć skalę, zwaną umownie nieskończonością. Może być też jak zapałka, nawet ostatnia w pudełku, bez znaczenia, czy zużyta, bo nikt nie wie, do czego się przyda. Wg mądrych fizyków planecie Ziemi zostało kilka(set) milionów lat względnych warunków życia, potem wyparują oceany, choć obserwując relacje człowiek - człowiek, zdecydowanie zbyt duży to naddatek zaufania do ludzkiej mądrości. Z jakiegoś powodu istnieje mimo wszystko punkt, element składowy nieskończoności, kropla wpływa na otoczenie znikomo, ale po swojemu i nie bez znaczenia, wypalona zapałka jest pozornie niepotrzebna, bo nikt nie wie, do czego się przyda, a ktoś o znaczeniu tak znikomym, jak ja pisze o przestrzeni ważnej, choć określonej lakonicznie i będącej jednocześnie wszystkim dla jednostki, a dla ogółu skrajnie niczym. PS. myśl nieważna wśród ważnych, niech będzie moim do świata mrugnięciem.
zgubienia i zapomnienia
Rozmowa sprzedażowa zamyka się w unikalnej przestrzeni czasu Rozmówców, składając się z treści wraz z jej doskonałą postacią - milczeniem, z uwagi, z mniej mierzalnych, choć bezsprzecznie na swój sposób namacalnych, obopólnych uczuć oraz z życzliwości, która potrafi paradoksalnie całość sobą objąć, jednocześnie nic niczemu i nikomu nie ujmując. Ta ostatnia, istniejąc poza czasem, uwagą oraz treścią, na wskroś jest czasem, uwagą oraz treścią, posiadając jedną ważną, a może najważniejszą, choć łatwą do zgubienia i zapomnienia w rutynie właściwość. Pomaga Sprzedaży. Ćwierć wieku tego doświadczam i wiem, że nie tylko ja.