Kody kreskowe, QR i inne ich mutacje mają niezaprzeczalnie potrzebną wartość użytkową. Przez zdolność komasowania rozbudowanego i unikalnego zbioru informacji, ułatwiają i upraszczają procesy zakupowe, oszczędzając czas zarówno po stronie sprzedających, jak i kupujących. Ze wspomnianej oszczędności jesteśmy/ będziemy zapewne bogatsi, co da się wykazać w perspektywie czasu, choć być może w ukrytych komórkach analizowanych tabel znajdziemy oprócz pieniędzy inne, mniej matematyczne zmienne. Wymagamy dzisiaj udowodnienia wartości filmu pierwszym weekendem emisji, serwisy internetowe proponują czytającym streszczenie z użyciem AI artykułu, który dotyka tematu i tak pobieżnie, człowiek podsumowuje swoją osobę w kilku wersach na stronie A4 (ze zdjęciem lub bez), telefon w kieszeni ma szybkość internetu kilka lat temu nieosiągalną, korzystamy z braku czasu lub przyzwyczajenia z opcji "pomiń", wypełniając powstałą przestrzeń podsuniętym przez kogoś "wypełniaczem" lub kolejnym, stworzonym dla oszczędzenia czasu "streszczeniem". Łaskawa jest doba zostawiając do dyspozycji niezmiennie 24 godziny, bo scenariusz części z nich oddaje w ręce człowiekowi. Dzisiaj pozwoliła mi uświadomić/ przypomnieć sobie o unikalnym kodzie przypisanym do człowieka. Nie ma (bo nie musiał mieć nigdy) formy graficznej, jak wspomniany kreskowy, czy QR, choć od zawsze komasuje rozbudowany i unikalny zbiór informacji, mając niezaprzeczalnie potrzebną wartość użytkową dla jego właściciela. Nawet jeśli o tym (z braku czasu/ uwagi, których zaoszczędzono mu więcej, niż kiedykolwiek) zapomniał.
Janusz Zacharewicz - blog o Sprzedaży, reklamie, ludzkim potencjale, tworzeniu i nie tylko. Nie wszystko MOŻNA mówić wprost, ale i nie wszystko TRZEBA. Obserwacje przynosi codzienność, która jak się przyjrzeć jest niecodzienna. Wszystkie treści na blogu © Janusz Zacharewicz
stopklatka
Wydaje się, że jeśli nie wszystko, to większość spraw w przyrodzie jest względna, dlatego nie inaczej jest ze Sprzedażą. Myśl nie bez przyczyny ilustruję zdjęciem piłki, która wznosi się, choć może spada. Oddala się od obserwującego, choć równie dobrze leci w jego kierunku. Być może też nie ma miejsca żadna z wymienionych opcji, bo piłka przelatuje jedynie w bok, zmierzając w prawą lub lewą stronę. Co wreszcie, jeśli zdjęcie jest zaprezentowane do góry nogami, a może pod kątem 90° lub w innej konfiguracji, unieważniając wcześniejsze rozważanie, choć może paradoksalnie - właśnie tym je legitymizując. Sprzedaż jako czynność może być łatwa, choć równie dobrze niekoniecznie, zależąc od zmiennych, na które mamy wpływ mocno ograniczony. Daje możliwość natomiast wykorzystywania i kreowania okazji po stronie sprzedających oraz kupujących. Nie musząc przykładać do tego wagi obserwujemy to zjawisko nieustannie, będąc jego czynnymi autorami i aktorami, wybierając oraz decydując co jest konieczne bezwzględnie, a co takim się wydaje. Co zostało też wzbudzone potrzebą własną, a co impulsem zewnętrznym wg zaplanowanego scenariusza. Sprzedaż swoim charakterem łudząco przypomina zdjęcie lecącej piłki. Wiele niewiadomych, jeszcze więcej interpretacji, choć jeden punkt wspólny, potencjał i jednocześnie gwarancja zawarta paradoksalnie w zdjęciu - stopklatce. Ciągły ruch.
w przeciwną
Odwiedzając (niektóre) sklepy i obserwując (niektóre) informacje o promocjach zastanawiam się nad powodem celowego niedoinformowywania Klienta (w tym grą wielkością czcionki), by nie wiedział od razu o wszystkim, dowiadując się lub nie o własnym, choć wyreżyserowanym przez kogoś niedopatrzeniu przy kasie, albo podczas przeglądania paragonu w domu. Uczucie oszukania w Kliencie zostanie, albo wyparuje w niebyt, co jest zmienną niewiadomą testowaną na żywym organizmie wg moich obserwacji codziennie. Na szczęście w pierwszym zdaniu zamieszczam stwierdzenie „niektóre”. Skoro jednak można mierzyć/ ważyć zyski i straty takich działań po stronie sprzedających, można marzyć o Sprzedaży wolnej od tego typu praktyk, co właśnie czynię. Jako sprzedający/ Firmy i kupujący/ Klienci biegniemy we wspólnym biegu, pozostając od siebie zależni niejednokrotnie przez lata. Pomyślmy co pewien czas, czy nie biegniemy w przeciwną stronę.
prawda i żart
Przeplata się żart z prawdą, w tym ze sprawami ważnymi i poważnymi, a pisząc te kilka zdań w tzw. prima aprilis myślę, że zjawisko to ma sporo wspólnego z przełamaną pogodą dzisiaj, która da się określić bardzo trafnie, choć jednocześnie nieprecyzyjnie oraz subiektywnie i być może w ogólnym odczuciu jako "ni to chłodno, ni ciepło". Nie inaczej jest wg mnie ze Sprzedażą, choć już nie wyłącznie 1. kwietnia, a podczas całego sprzedażowego roku i łatwo bywa, choć potrafi być niezaprzeczalnie trudno, podobnie jak jednocześnie przewidywalnie i dokładnie odwrotnie. Potwierdzają to na swój sposób, więc po części oraz bez reszty tzw. okresy tłuste i chude w Sprzedaży, których doświadczają handlowcy oraz firmy raczej w większości, a pisząc te kilka zdań w tzw. prima aprilis myślę, że mają szansę być aktualne dłużej, pozostając nic nie znaczącym wtrąceniem piszącego te słowa w ważną i poważną rzeczywistość lub może czymś jeszcze. Przeplata się żart z prawdą [...]. PS. na zdjęciu prawda i żart, wg własnego uznania.