Idę, przecinam miasto
na wskroś, celowo oraz bezwiednie skanując pole widzenia wzrokiem i mimo sporej
ilości reklamowych placementów, czy jak się kiedyś mawiało powierzchni
wypełnionych komunikatem sprzedażowym wciąż czekam na ten, który spowoduje
mimowolny grymas zaskoczenia, połączonego z zadowoleniem i zdziwieniem, że to
proste i genialne, więc dlaczego tak tego mało. Być może dlatego, żebym wciąż
czekał i szukał, więc idę, przecinam miasto na wskroś [...].
Powyższa
myśl jest podana nie wprost, choć na wskroś prawdziwa i osobista. Obserwując
znaczną część swojego życia świat Sprzedaży i reklamy, które siłą rzeczy się
wzajemnie przenikają myślę i jednocześnie wiem, że istnieją przestrzenie do
dzisiaj nieodkryte, które zadziwią (jeśli zdążę być tego świadkiem) mnie,
wspomnianą Sprzedaż oraz środowisko reklamy. Przede wszystkim jednak mają potencjał
dobrego dotarcia do Klientów, choć ci ostatni najprawdopodobniej nie będą do
tego przykładać uwagi (i wcale nie muszą). Używam sformułowania dobrego
dotarcia, choć ten ma potencjał być genialnym, który nie musi kosztować (widziałem
genialne logotypy oraz hasła napisane pisakiem na witrynach sklepów lub kredą
na stojaku), nie musi też być wymyślny, bo wręcz prosty i nienachalny w
przeciwieństwie do wielokrotnego komunikowania, czy bombardowania wręcz odbiorcy
przekazem. Siła nie musi wynikać z ilości, by móc ją pamiętać, nawet latami. Niektóre
hasła zostają w pamięci jak betonowe słupy będące odnośnikiem do napotkanych kolejnych.
PS
1. Ilustracja myśli odzwierciedla genialny pomysł, który jeszcze śpi.
PS 2. Refleksję ucinam znakiem […] zostawiając miejsce na sformułowanie się indywidualnej opinii czytających. Każdy ma swoją.
Zastanawiam się czemu widzę osobnika brnącego przez śnieg. Przecież w tekście ani słowa o śniegu czy brnięciu. Jest przecinanie. Przecinać można i na sucho, i na mokro, a nawet pod wiatr.
OdpowiedzUsuńidąc przez śnieg nie miałbym zapewne czasu obserwować reklam. PS wszystko powyższe to szczera prawda.
OdpowiedzUsuńWtedy szedłby Pan pewnie rześkim krokiem, wypuszczając z siebie kłęby pary przy każdym rozbawionym prychnięciu. Na widok Mikołaja wychodzącego z Żabki czy niezmiernie zamyślonego człowieka z rogami renifera na głowie. Za to bez czerwonego nosa;)
OdpowiedzUsuń