co wyrośnie

Całkiem możliwe, że moje to tylko wnioski, ale dostrzegam dzisiaj pewną konieczność na tle leciwej już wagi, która ma lat tyle, co dzieje człowieka na ziemi. Konieczność zbudowania zainteresowania (także wyrzucenia gotowej odpowiedzi) od ręki, powodująca we wspomnianej wadze przeciążenie szali z napisem ILOŚĆ kosztem tej opisanej słowem JAKOŚĆ. Pobieżność zbierania informacji przez odbiorcę i powierzchowność informacji dostarczanych to dwie odnogi tego samego organizmu, a może zjawiska, z którymi nie tylko się stykamy, a jesteśmy ich aktorami ról głównych, statystami, scenarzystami, a może producentami. Są jak naczynia połączone i w 100% współzależne, w których (niestety i jakkolwiek mocno to zabrzmi) jedno warte jest drugiego. Wymagania tworzą impulsy, podobnie jak dokładnie odwrotnie. W każdej chwili jednak i nawet jeśli nie przykładamy do tego, tym razem innej już wagi ma to swoje konsekwencje. Podobnie jak zauważając w lesie grzyba z prawej strony mijamy tego po lewej, to co zajmuje uwagę w danej chwili odciąga ją od czegoś innego. Czy mamy na to wpływ i czy zawsze szybciej znaczy lepiej? Czy w walce podmiotowość vs. przedmiotowość ta pierwsza się jeszcze podniesie zanim doliczą do 10? To nieoczywiste pytanie i choć łatwo byłoby uznać, że doliczono nokaut już dawno, to tak łatwo nie jest. Walki są tak indywidualne, jak każdy z nas i jest ich tyle, ile ludzi. W świecie pędu za wygodą i klikalnością, będącymi pochodną (potrzeby?) monetyzacji myślę o inwestycji czasu, która może okazać się dobrą lub przeciwnie. Żołądź go potrzebuje, by stać się dębem. Jeśli ktokolwiek chce jeszcze zobaczyć, co z niego wyrośnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za komentarz