Gdybym zaprojektował osobliwą wagę i położył na jej szalkach elementy procesu Sprzedaży, których na przestrzeni lat jestem częścią, w subiektywnej ocenie uścisk dłoni i spojrzenie w oczy niezmiennie ważyłyby najwięcej. Jestem tego świadkiem, że oprócz ponadczasowego znaczenia paradoksalnie nie kosztują nic, a są bezcenne.
Janusz Zacharewicz - blog o Sprzedaży, reklamie, ludzkim potencjale, tworzeniu i nie tylko. Nie wszystko MOŻNA mówić wprost, ale i nie wszystko TRZEBA. Obserwacje przynosi codzienność, która jak się przyjrzeć jest niecodzienna. Wszystkie treści na blogu © Janusz Zacharewicz
na początek - koniec
Każdy ma swoją drogę i ze mną nie jest inaczej. Po latach pracy w Sprzedaży patrzę wstecz, rozliczam się sam z siebie i nie wstydzę się prawie żadnej rozmowy handlowej. Prawie, bo jestem tylko człowiekiem. Nie wstydzę się bynajmniej ani jednej relacji z Klientem, mimo że niektóre z nich pokazały, że zaciśnięte zęby kształtują pokorę. Nie żałuję ani jednego dnia, który można próbować nazwać z perspektywy czasu lepszym lub gorszym. Nie mogę nie zauważyć, że wszystkie prowadziły mnie w tym samym kierunku, a stało się to prawdopodobnie dlatego, że podświadomie podejmowałem zawsze wybory raczej dla siebie przewidywalne, pod którymi składałem podpis przed laty i robię tak do dzisiaj. Działając z reguły tu i teraz, nigdy nie myślałem wprost o tym co będzie kiedyś, choć poruszałem się zawsze w ramach toru, którego opuszczenie skutkowałoby porzuceniem własnej tożsamości. To chyba zbyt cenne na odsprzedaż, w Sprzedaży i nie wyłącznie, choć nie mam recepty na nieomylność. Gdy dzisiaj przychodzi refleksja, nie do końca proszona rodzi się wniosek, bo kiedykolwiek zaczynałem patrzyłem podświadomie na koniec. Nie myśląc o tym zbyt wiele również dzisiaj planuję przyszłość i działam, mając w pamięci nieodkryty w szczegółowej dacie koniec, a opisując postawę, by zaczynać od wykończenia mam świadomość, że ocieram się o sprzeczność, być może paradoks. Każdy ma swoją drogę.
piki spłaszczone
Żyjąc w czasach nagradzania przez świat tzw. pików popularności jestem wdzięczny za te spłaszczone, rozciągnięte w dziesięciolecia, a może i wieki. Odnotowane są w dolnych partiach tabel, o ile w ogóle, a dostrzegalne przy intencjonalnym, perspektywicznym spojrzeniu. Słucham Muzyki i dziękuję za tę, która nie płowieje z czasem. Wciąż jest. Zjawiska monetyzacji niemal całości ludzkiej uwagi oraz próby naginania zasad, również sprzedażowych na „pod siebie”, kierujące raczej na wynik „już”, niż „w przyszłości” nie zakłóciły możliwości refleksji człowieka, rozpatrywanego jako jednostka oraz jako część społeczności. Spojrzenie na praktyki, również sprzedażowe z perspektywy szerszej niż „dzisiaj” może okazać się wartościowe, a choć jest niełatwe, z pewnością pozostaje możliwe. Miotani między zdaniem innych, komunikatem, impulsem, potrzebą i koniecznością (czytaj sprzedażowo-zakupowym „must have”) wciąż, a w zasadzie od zawsze mamy władzę przywrócenia niejako własnych ustawień fabrycznych, ponadczasowych, będących jak latarnia przywodząca i często ratująca życie. Mimo rzeczywistości, którą dostrzegamy na co dzień, wypływającej z powiedzenia „czas to pieniądz”, niezaprzeczalnie aktualnej wciąż dostrzegam człowieka potrafiącego zrezygnować z korzyści własnej na rzecz dobra drugiej, nawet nieznanej osoby. To dowód na aktualność wspomnianych wyżej ludzkich ustawień fabrycznych, za stosowanie których najczęściej nie otrzymuje się zapłaty. PS. Być może dlatego, że co bezcenne i ponadczasowe człowiek otrzymał za darmo.
zgrubne sito
Koleje losu potrafią
zadziwić. Skromną (jak jej autor) książkę o Sprzedaży przygotowałem
bezkosztowo, co oznacza że nie licząc zużytego prądu oraz czasu, który zaliczam
raczej do zbioru chwil przyjemności, niż sensu powiedzenia "czas to
pieniądz" nie wymagała ode mnie ani jednej złotówki. Być może dzięki temu
historia jej nienachalnej sprzedaży (ta wciąż jest pełnoprawną siostrą
sprzedażowego boomu) otrzymała nienachalny przekaz, przy okazji uwypuklając
smak treści, trochę tak jak potrafi zrobić to sól. Czas pokaże, bo w wielu
sprawach jest jedynym uprawnionym Jurorem. Poddaję przekaz zebranych przez
siebie myśli subiektywnej ocenie i uważam, że dobrze mieć możliwość wyboru
spędzenia wolnego czasu, który spożytkowałem na pisanie. Całkiem możliwe, że za
dużo sobie pod tym kątem wyobrażam, choć kto wie, być może odbiorca kierujący
się indywidualnym wyborem, przesiewając zgrubnym sitem [potrzebne] kontra
[zbędne] tę książkę sobie zostawi. Koleje losu potrafią zadziwić.
nieistniejący
Tak jak nie ma pewności trafienia do pustej nawet bramki, nie zawsze co zasiejemy uda się zebrać. Swoim brakiem gwarancji ustawia ludzi, którzy się nią posługują w odpowiednim miejscu, o ile zechcą szerszy obraz sytuacji dostrzec. Nie na wszystko ma się wpływ, co przypomina o ludzkiej ułomności, oczywistej od początku istnienia naszego gatunku, nawet jeśli na co dzień wygodniej o tym zapomnieć. Mimo wszystko, a może dlatego właśnie Sprzedaż jest fascynująca i nie do końca odkryta, a obserwując ją w sposób czynny już prawie ćwierć wieku dochodzę do wniosku, że taką pozostanie jeszcze długo, jeśli nie zawsze. Odejmując niezaprzeczalnie potrzebną sprzedażową aurę Handlowiec jest przede wszystkim człowiekiem, który z jakiegoś powodu ma możliwość refleksji i wciąż potrzebnej mu pokory. Nie czuję się kompetentny, by to zmieniać. Gdy powodzenie w Sprzedaży w postaci systematycznego wzrostu lub chwilowego piku przykryje na krócej lub dłużej oczywistość handlowej i pierwotnie ludzkiej niedoskonałości warto co pewien czas uderzyć w dzwon, nieistniejący fizycznie, a słyszalny wyłącznie we własnej świadomości. O ile zechce się na chwilę w niej zatrzymać.
nie wiem
Sam nie wiem kiedy zaczęła kiełkować, w którym roku, w dniu, w której chwili, czy myśli, bardziej lub mniej planowanej. Z jakiegoś powodu jednak jest, a czy to dobrze, czy przeciwnie zostawiam subiektywnej ocenie, co jest zawsze niewiadomą. Czy jest przydatna w jakikolwiek sposób, chociaż pośrednio, a może niczego nie warta, czy zainspirowała kogoś lub coś zapoczątkowała, bo może to jeszcze przed nią, a może nigdy tak się nie stanie. Sporo tych "czy", na które odpowiedzi będę wyczekiwał, mimo że nadejść nie muszą. Kiedy była w fazie planów widziałem ją jakby po omacku, wyczuwając jej szkielet i przede wszystkim przesłanie. Nie wiedziałem jednak, czy cokolwiek pożytecznego wniesie i czy to dobrze, że tego nie wiedziałem, czy przeciwnie. Składając ją w głowie miałem jednak nadzieję, że będzie odrobinę przydatna, a będąc w pełni świadomy własnych ograniczeń zostawiłem sobie przestrzeń, w pewnym sensie ryzyko przekazania treści po swojemu. Treści wg mnie ważnych, choć często niezauważalnych lub przykrytych kurzem przyzwyczajeń. Zostawiam ją na potrzeby wszystkich, którzy zajmują się Sprzedażą, choć nie wyłącznie. Ma przesłanie szersze i gdybym miał cokolwiek sobie życzyć jako skromny autor zacznę od najważniejszego, bo przede wszystkim chciałbym, by dawała chwilę odpocząć, bez względu na to czy przeczyta się całą lub kilka stron, bez znaczenia czy od początku, czy losowo w środku. Dobrze też jakby ułatwiła zrozumienie, że zbyt często kultywujemy dzisiaj to, co idealne. Całe moje życie nie jest idealne. Niedużo życzeń wypisałem, choć czasem mniej znaczy więcej. Niech próbują, może któreś się spełni i kto wie, może dzięki czytającym te słowa. Kończąc, zostawiam ocenie każdy fragment oraz całościowe przesłanie myśli zamkniętych w czarno-białej okładce książki Zawsze będzie dzisiaj, na której surowa grafika złożona z kilku kresek otrzymała przesłanie. Alegoryczne i dosłowne dzisiaj nigdy nie wietrzeje, a jutro, mimo że nowe i niewiadome, stanie się nowym dzisiaj.
wellbeing
Czasem mamy potrzebę
nadawać nazwę czemuś, co istnieje pomimo i niezależnie od niej. Pojęcie
dobrostanu kilkadziesiąt lat wcześniej (z Muzyką nabiera kolorytu). PS. Jestem
wdzięczny za ponadczasowe piękno obecne w tej piosence. Nie wymaga specjalnej
nazwy.
"Rano
wstać, grzechy prać,
zdążyć
gdzieś, coś tam zjeść.
Załatwić,
ułatwić, przełamać mur
i
jeszcze zaśpiewać, nie w mol, a w dur.
Dzień,
za mało ma godzin,
rok,
za mało ma dni,
a
rad byś usiąść w ogrodzie
i
patrzeć, i patrzeć, jak rosną nam bzy.
Dać
na dom, zbierać złom,
wiedzieć
jak być na tak
i
puszyć się, bawić pod czapką z piór
i
kochać się, kochać wśród gór i chmur.
Dzień,
za mało ma godzin,
rok,
za mało ma dni,
a
rad byś usiąść w ogrodzie
I
patrzeć, i patrzeć, jak płyną nam łzy."
[Rano wstać | Agnieszka Osiecka, Seweryn Krajewski]
do wynajęcia
Idąc chodnikiem rozglądam się i widzę kolejny na wskroś sprzedażowy baner "do wynajęcia". Mam nadzieję nie zabraknie nigdy podobnej przestrzeni w moim umyśle, nie na sprzedaż, a na wskroś odwrotnie - do wynajęcia na wyłączność dyspozycji własnej, nawet jeśli świat będzie chciał większość, a może całość zagospodarować.
umarłem?
Umarłem niezauważenie zostawiając po sobie jak ostatnie tchnienie komunikat. Umarłem? W czasach monetyzacji informacji, powodującej nieprzerwany i jednakowo łagodny co bezwzględny wyścig tematów, które interesują z tymi, które interesować mogą lub powinny wciąż jestem, zwracając wzrok, słuch, niejednokrotnie całość uwagi w kierunku tego, co jest (przykryte) pozorem. Film A jest lepszy, bo sprzedawał się w ciągu weekendu bardziej niż film B. Bułka z kotletem jest lepsza, bo zdeklasowała sprzedażowo kiełki. Pieniądze są ważne, choć nie mniej niż człowiek i jego niczym niezmącona ocena. Moja unikalna. Puszczam w świat przesłanie ułomnej jednostki, by przepadło w jednakowo łagodnym co bezwzględnym wyścigu ważności. Umarłem niezauważenie zostawiając po sobie jak ostatnie tchnienie komunikat. Umarłem?
wino i Misja Twórcy
Stare dobre kino. Stary dobry reżyser. Mimo 94 lat (nie)chcący pokazuje, że powiedzenie "im starsze, tym lepsze" nie dotyczy wyłącznie wina i aut zabytkowych. Na świeżo po obejrzeniu "Przysięgły nr 2" (2024), mimo niepochlebnych opinii, wg mnie niesłusznych czekam na kolejny obraz. Na oryginalną jakość, jaką Clint Eastwood wykroił swoją twórczością z różnorodnego świata filmu, pokazując że można robić dobre kino bez greenroomu. Szczególny sentyment ulokowałem w klimatycznym i niesprawiedliwie mniej popularnym filmie "Jersey Boys" o grupie The Four Seasons. Perfekcyjny z obu stron kamery, ukazuje problem z więcej niż jednego punktu widzenia, choćby obrazami "Sztandar chwały" oraz "Listy do Iwo Jimy", realizując (być może) Misję Twórcy, pokazującą, że często nie jest tak, jak myślimy. A myślimy, że świat musi pędzić, by być dobrym, podobnie jak udowadniamy wartość wyłącznie zwróconym budżetem.