Potocznie przyjęte
pojęcie "zjeść na czymś zęby" ma wiadome znaczenie, sugerujące
doświadczenie w określonej dziedzinie życia. Chcę zaprosić czytających te słowa
do zaznajomienia się z drugim sensem tego stwierdzenia, zdecydowanie rzadziej
używanym od potocznego. Być może nie wszyscy wiedzą, że słonie nie tyle
umierają z tzw. starości, co z powodu braku uzębienia, co prowadzi w prostej
drodze do niemożności spożywania przez nich pokarmu, tak jak się to odbywało do
tej pory, więc podczas posiadania wspomnianych zębów. Oto słoń, który mógłby
pożyć jeszcze życiem słonia, bo pozwala mu na to jego postura, siła i
umiejętności, niestety któreś z kolei zęby już starł (szóste, bo tyle ich miał
z rzędu) i okazało się, że to były ostatnie. Więcej nie będzie zębów, więc ich
właściciel osłabnie doprowadzając się do wycieńczenia i powolnej śmierci. W tym
kontekście stwierdzenie "zjeść na czymś zęby" jest mniej pozytywne i
smutniejsze, niż w znaczeniu zawodowym u ludzi, w którym "zjeść na czymś
zęby" znaczy być znawcą tematu, czyli ekspertem, może nawet unikalnym, czy
tym jedynym. Słoń oprócz "zjedzenia” własnych zębów, zgryzienia ich przez
lata robi to również w tym drugim znaczeniu. Słoń jest doświadczony życiowo
potrafiąc wykorzystywać mądrość, którą nabywa, a jakby mógł i chciał (bo
przecież mógłby móc i nie chcieć), na profilu własnym w social mediach
napisałby o sobie "experienced", choć przez skromność, bo należałby
się mu opis "very experienced" lub "extremely experienced".
Poniżej kilka słów dlaczego. Słoń potrafi wyczuć burzę oddaloną o 100 km, a
któż z nas ma taką zdolność bez patrzenia w aplikację w smartfonie, sprawdzalną
tylko z ograniczonym prawdopodobieństwem. Słoń wie, że jest odpowiedzialny za
stado i mimo grubej skóry nie jest "gruboskórny". Nie jest
bynajmniej, bo wie co to czułość, wierność i stałość. Potrafi bawić się, a
także płakać i śmiać się oraz przeżywać w cichości swoje wyjątkowe oczekiwanie
na macierzyństwo w najdłuższym okresie ciąży u ssaków, tj. ok. 22 miesięcy.
Słoń przeżyje niejeden atak drapieżników i wie co to strata, podobnie również
wie jak smakuje głód ("smak głodu" to dość dobra mutacja oksymoronu).
Słoń w swojej cichej inteligencji potrafi będąc rannym udać się po pomoc do
ludzi będąc świadomym, gdzie może znaleźć dla siebie ratunek. Wie też co znaczy
solidarność, gdyż wywalczył w kalendarzu 12 sierpnia (minął kilka dni temu)
"Dzień Słonia", mimo że nie potrzebuje takiego dnia w naturze. Zrobił
to być może dla swoich braci w ZOO. Słoń uda się też sam na miejsce, w którym
zamknie oczy po raz ostatni. Słoń "zjada zęby" w obu opisanych
znaczeniach, a czyni to przez całą długość swojego długiego życia nie myśląc o
tym nic. Myślenie zostawił człowiekowi, by myślał, że "zjadł na czymś
zęby".
Janusz Zacharewicz - blog o Sprzedaży, reklamie, ludzkim potencjale, tworzeniu i nie tylko. Nie wszystko MOŻNA mówić wprost, ale i nie wszystko TRZEBA. Obserwacje przynosi codzienność, która jak się przyjrzeć jest niecodzienna. Wszystkie treści na blogu © Janusz Zacharewicz
"experienced"
cząstka
Kapryśną pogodę mamy
tego lata, choć zawsze miała i ma do tego prawo. U schyłku wakacji ’2023 kilka
słów pośrednio z nimi związanych. Niezależnie od ilości lat i nie pomijając
siebie życzę wszystkim, w których umyśle i wnętrzu wciąż jest cząstka dziecka,
by miała sprzyjające warunki tam pozostać.
odcień
A jeśli biegacza w specjalistycznym ubraniu zawstydzi bosy Kenijczyk, a
najnowszą nawigację w aucie papierowa mapa? Widziałem dużego fiata („seryjnego”)
w popisach precyzyjnego driftu, dowodzącego kunsztu kierowcy oraz zaawansowane technologicznie auto z kierowcą jadącym „na 3-go”. Słyszałem
mistrzowską grę na pile z marketu oraz fałszującego muzyka
z topowego zespołu
uginającego się pod ciężarem drogiego sprzętu. Nie wszystko jest
oczywiste, a raczej wszystko jest nieoczywiste i białe w ogólnym odbiorze
nie zawsze jest takie białe, jakby być mogło i podobnie jest z drugim biegunem,
tzw. czarnym. Nie każdy "czarny charakter" jest „czarny”, o czym
wiedzieli doskonale twórcy „czarnych postaci”, jak Zorro i Batman, nie
pomijając „najczarniejszego z czarnych” w kinematografii Lorda Vadera,
który okazał się "mniej czarnym" w chwili własnej śmierci,
a z pewnością "jaśniejszym czarnym" od swojego wnuka. A biel i czerń
to nie wszystko, bo świat i codzienność nie są wyłącznie „czarne” i
„białe”. Ludzkie wybory oraz postępowanie też takie nie są, więc nikomu
oceniać kogokolwiek w jego czynach nie powinno być łatwo, bo łatwo się
można w takiej ocenie pomylić. Zapożyczę od brytyjskiej grupy
rockowej Procol Harum z ich międzynarodowego przeboju „A Whiter Shade of
Pale” określenie "bielszy odcień bieli", bo odcień
powołuje do istnienia wiele możliwości bieli, czerni i każdego innego
koloru. Odcienie wydają się wierniej oddawać „życiowe” scenariusze.
PS.1.
Myśl ilustruję zdjęciem pięknej kobiety w bieli (czyż nie może mieć na imię Biel?)
PS.2.
Refleksja pochodzi z tekstu „filtr niewszystkowiedzy” (dostępny na tym blogu).