Mimo że poniższą refleksję kończę (mojego skromnego autorstwa)
paradowcipem, traktuję ją całkiem poważnie. Niech będzie moim „głosem na
pustyni”.
Gdy kilka miesięcy temu Ronaldo odkładał wiadomą
butelkę, tąpnął być może na chwilę jakiś ważny wykres. Ważny, jednak
w tej samej chwili odszedł z tego świata ktoś dla kogoś
najważniejszy, ktoś kolejny z biedy nie zjadł posiłku, ktoś inny uratował
przypadkowego nieznajomego w reanimacji na przystanku autobusowym, a w wielu
domach w milczącej codzienności rodzice zapewnili swoim pociechom szczęście
w „niemedialnej” zabawie i wspólnym odrabianiu lekcji, co nie
chciało wpłynąć na żaden z ważnych wykresów. A może wpłynęło. Łatwo
zapomnieć przeglądając, czy scrollując tzw. newsy, że informacja
pochodzi z ciąży wielopłodowej, a żyjemy chyba trochę w świecie
kultywowania jedynaka. Poniższe zdjęcie użyłem dla zobrazowania informacji
„jedynaka” przydeptującego informacje z kategorii „pozostałe
rodzeństwo”. Nie umniejszając rangi żadnej z przebijających się do społeczeństwa
informacji, spróbuję wzmocnić tą myślą "pozostałe rodzeństwo",
ponieważ warto być może je częściej dostrzec. Mimo że świat informacji dzisiaj
chce (lub musi) „monetyzować”, uwagę mamy tylko jedną, a rozdysponowanie jej
należy lub powinno należeć do nas jako jej właścicieli, chyba że po drodze
sprzedaliśmy lub oddaliśmy za darmo jej udziały. Upomnieć się o nie nie jest
przymusem, ale z pewnością możliwością. Stąd mój tzw. głos na pustyni.
Godny Zamiennik
Istnieje powiedzenie "niezastąpionych całe
cmentarze" i jest ono w dużej mierze prawdziwe, jednak
każdy z nas zamykając oczy wspomni Tę/ Tego/ To, którą/ którego/ które nie dało
się w żadnym stopniu zastąpić. Nie wynaleziono Godnego
Zamiennika. Nawiążę do tego w innym kontekście, a czy ważnym
zostawiam subiektywnej ocenie.
Pojawia się wg mnie pytanie, ile
wartościowych, oryginalnych, potencjalnie cennych dla ludzkości projektów/
wizji/ koncepcji ulatuje/ ginie w świecie/ internecie za
przyczyną celowego dostosowywania/ katalogowania i odsiewania tematów mniej
ważnych/ ciekawych/ wartościowych od tych uznanych za ważne/ ciekawe/
wartościowe, decyzją bezpośrednią lub pośrednią, poprzez algorytmy sterowane wg
(nie?)określonego klucza mody/ uniwersalizacji/ unifikacji oraz popularności
(słowo bożek) i najważniejszej dzisiaj (stąd wytłuszczę i napiszę wielką
literą) Monetyzacji. O pomyłkę nietrudno, jak to w życiu i po
czasie dopiero widać, że nieomylnych założeń jest niewiele. U odrzuci (być
może) biblijny budujący tzw. kamień węgielny przypadkiem lub nie przypadkiem. A
może nie. Żyjemy jednak dzisiaj w świecie kilku najpopularniejszych (słowo
bożek) gatunków jabłek, których w rzeczywistości jest 7-8 tysięcy (niesamowita
jest przyroda!), co stało się po części z tzw. wolnego wyboru Klienta/
Konsumenta/ Odbiorcy sięgającego/ wybierającego/ klikającego po usługę/ produkt
i wpływającego tym (nie)chcący pozytywnie/ negatywnie (niepotrzebne skreślić)
na znaczący obszar własnego życia. Wydaje się jednak, że wyjątkowo pasuje
do tego puzzla drugi, ze specyficznym napisem "kto jest bez winy,
niech pierwszy [...]". Dzisiaj zakładam większość z nas byłaby
zmuszona upuścić kamień na ziemię i bez słowa odejść. Uwagę mamy tylko
jedną, a rozdysponowanie jej należy lub powinno należeć do nas jako jej
właścicieli, chyba że po drodze sprzedaliśmy lub oddaliśmy za darmo jej
udziały. Upomnieć się o nie nie jest przymusem, ale z pewnością
możliwością.
Kończąc myśl spuszczę na chwilę powietrze z tego
„balonu powagi” i połączę dwie epoki (stary szkielet, nowy outfit) swoistym
drillem dowcipu, który może i jest „sucharem”, ale oby nie tym ostatnim w
plecaku podróżnika.
Przychodzi clickbajt do lekarza, a lekarz daje mu
lajka (wszystko pasuje, to nie clickbajt
choruje).
|clickbajt u lekarza| © Janusz Zacharewicz