żal do Sprzedaży

Słoneczna pogoda przypomina mi o nieodłącznym od lat wakacyjnym zjawisku. Nic złego w szczerości, zwłaszcza gdy w grę wchodzą uczucia, a ponieważ uważam łączy nas więź szczególna mam żal do Sprzedaży, że jak co roku tak i w obecnym w połowie wakacji jedną, niewinną literą zmieniają dzieciom i ich rodzicom prawie wszystko.

[wakacyjna wypraw(k)a]

Gdy zagrzmi sprzedażowy impuls "czas kompletować piórnik!" warto pamiętać, że to wciąż należny im czas, a druga część wakacji podobnie jak filmu, książki, wreszcie niezapomnianej przygody może być ciekawsza od pierwszej. Niech odpoczywają, jeziora i lasy czekają. O to do Sprzedaży mam żal.

bumerang

Czasem otwieram tekst, który napisałem kilka lat wcześniej, by zostawić okna otwarte na przestrzał. Wskutek przeciągu wywiewa kilka przecinków i innych znaków, które obecnie wydają mi się zbędne nawet na przekór zasadom interpunkcji, a w chwili pierwotnej były konieczne. Nie wiem natomiast, czy po jakimś czasie co uleciało jak bumerang nie wróci.

instrukcja obsługi


Zakładając ponad 7 lat temu tego bloga nadałem mu nazwę „CASES OF SALE, czyli PRZYPADKI SPRZEDAŻY” i choć zamieszczam tu obserwacje nie wyłącznie sprzedażowe, one z definicji założycielskiej zajmują należne sobie miejsce. Jeśli więc dzisiaj napotykam ciekawy przypadek, jest wzmianka i o nim. Oto najświeższy. Na torebce/ opakowaniu etui wodoodpornego na dokumenty czytam nadrukowaną instrukcję obsługi, której punkt 1. otrzymał brzmienie "przechowuj produkt w suchym miejscu". W sumie lepiej wiedzieć zawczasu, choć mam nadzieję nie wpadnie do wody.

niewinna naiwność

Refleksję ilustruję zdjęciem ptaków wzlatujących w niebo. Myślę, że reklama może wejść na wyższy poziom. Na to zasługuje z niepisanej definicji poprzez sprzężenie z potencjałem jej twórcy, Człowieka. Na to też zasługuje sam Odbiorca reklamy. W niewinnej naiwności i pomimo wszystko uważam, że gdyby reklama osiągnęła swój potencjał nie ucinałaby (bez)cennej dla branży uwagi Odbiorcy podczas przerwy w nadawanym programie, czy audycji. Byłoby dokładnie odwrotnie dzięki rozbudzonej ciekawości i oczekiwaniu widza/ słuchacza, którego to przekaz reklamowy w treści/ formie/ stylu zaskoczył/ rozbawił/ wzruszył/ ujął/ zachwycił wczoraj inaczej, niż przedwczoraj, ale jeszcze nie tak jak zrobi to dzisiaj. Zrobi? Czekam na reklamę "strzał w serce" zrobioną sercem i umysłem, nie pieniądzem. Wymagającą od Twórcy wybrania drogi trudniejszej od tej łatwiejszej. Czekam, bo taka reklama jest możliwa, gdyż istnieją wartościowe cechy ludzkie jak pomysłowość, rozum oraz talent, które człowiek otrzymuje za darmo. W niewinnej naiwności tak uważam. Bo nie da się wykluczyć, że nie wszystko co jest proste i genialne zostało do tej pory odkryte, pomimo (albo dlatego właśnie) że jest proste i genialne. W twórczości ludzkiej nadzieja. W roku 1971 pierwszy odcinek serii "La Linea Balum Balum" zakończył dywagacje na temat tego, że doskonałe i genialne jest poza powszechnym zasięgiem. Osvaldo Cavandoli, Franco Godi i Carlo Bonomi oraz na pozór prosty pomysł. Pomysł z kategorii tych, których część do dzisiaj czeka na przypisane im "EUREKA!".  

PS. refleksja zaczerpnięta z tekstów "reklamowa przerwa" oraz „talent i jego koszty” znajdujących się na tym blogu.

Trwajcie

Istnieje przestrzeń nienachalnie ukazująca, że siła ludzkiego talentu oraz prostego, niezmiennego od kilku dekad stylu wciąż mogą się bronić w pędzącym po coś lub za czymś świecie. Dziękuję za kiedyś, dziękuję za dzisiaj. Trwajcie. 

 

["Studniówka 1981"| Krzysztof Myszkowski | Stare Dobre Małżeństwo | 2022].




inspiracja

 

Wraca w muzyce brzmienie elektroniki i podkładów rodem z lat 90. XX wieku układając w mojej głowie, przechodzące w pewność wrażenie "jakbym to już gdzieś słyszał". Chcemy czy nie, dzisiejsza codzienność przecieknie przez palce czasu i co przetrwa, a co zostanie przykryte czymś kolejnym pokaże czas nie inaczej jak po swojemu, więc po czasie. Nie musimy o tym myśleć, ponieważ nie jest to w codzienności potrzebne. Współczesna konstrukcja nożyczek wygląda niemal tak samo, jak przed 2000 laty, buty mają lat 5500, nie wspominając (choć celowo je wspominam) o kole, które ma już 6000 "wiosen" pozostając niemal w nienaruszonej formie. Dzisiaj człowiek wciąż tworzy w granicach aktualnej i ułomnej wiedzy jak powie ktoś słusznie za kilkaset lat. Może się jednak zdarzyć, że ktoś, kto się tego nie spodziewa stanie się kiedyś inspiracją, jako "dzieło matka" danej dziedziny/ branży, wg której powstawać będzie "dzieło kopia" jak "Król lew '2019" od wcześniejszego o 25 lat, w nowej technologii i odsłonie, ale wg duszy i kręgosłupa zaczerpniętego z pierwowzoru. Sun Tzu nie spodziewał się prawdopodobnie, że będą "go" czytać, cytować i stosować 2500 lat po jego śmierci, podobnie jak twórca przepisu na pierogi, czy pachnącego chlebem chleba, które to są kopiowane i wpasowywane w teraźniejszość przez lata, dziesięciolecia, a nawet wieki. Rzeczy sprawdzone, dobre i genialne są celowo powtarzane. Oczywiście nie musimy o tym myśleć, ponieważ nie jest to w codzienności potrzebne. To czas wydaje się być w wielu aspektach jedynym uprawnionym Jurorem. 

Wyciągam na wierzch amatorskie wersy sprzed lat, ponieważ pasują tematycznie. Zostały napisane w TYM CZASIE, znalezionym i włożonym między sprawy ważne i ważniejsze. Nie jest to liryka, czy nawet jej namiastka, a kilka słów wyciągniętych spośród innych "na ochotnika", których zadaniem głównym jest przesłanie. Potomstwo innowacyjności przemija i tak będzie z prawie wszystkim co jest szczytem techniki i technologii również dzisiaj, będących pochodną ludzkiej mądrości oraz wygody.  

Leżą sterty rzeczy, 
rzeczy "stare" i "nowe", 
jedne są "jeszcze", 
inne "już" gotowe. 
Sterty ułożono 
jakby "od niechcenia" 
i "która którą" jest, 
jest nie do odróżnienia. 
 
"Stary" chce być "nowym", 
analog - cyfrowym, 
"nówka sztuka" się stara, 
zostać "stara, ale jara". 
"Stary dobry", a dlatego, że jest 
"dobry", a nie "stary", 
poszukuje "nowego", by był 
"dobrym" z nim "do pary". 
 
"Nowa" przy śniadaniu 
"spod igły" oddana, 
w okolicach kolacji 
wymaga aktualizacji. 
"Nowa" więc, czy "stara"?
- rozprawiają zegary,
w których czas, choć "nowy" 
zamienia się w "stary". 
 
Leżą sterty rzeczy, 
rzeczy "stare" i "nowe", 
jedne są "jeszcze", 
inne "już" gotowe. 
Sterty ułożono 
jakby "od niechcenia" 
i "która którą" jest, 
jest nie do odróżnienia. 
 

|sterty| © Janusz Zacharewicz

co pamiętam

Poniższą miniaturkę napisałem wskutek refleksji na temat ilości, jakości oraz tego, co po tym wszystkim zostaje. Mimo zwięzłej formy te kilka zdań zawiera zakładane przesłanie.  

 

"Co pamiętam u schyłku życia to odłamki chwil, uczucia, zapach, smak i dotyk jej dłoni. Przylgnęły do pamięci i wracają jak zamykam oczy. Jeśli mam jakieś fotografie, nie ma dziś znaczenia ile ich jest oraz czy przysłużył mi się prosty aparat na czarno-białą kliszę, czy w latach późniejszych nowszy. Postęp w tej dziedzinie z perspektywy czasu wydaje mi się zbędny. Zdjęcia przeżyją mnie, choć mam nad nimi przewagę. Ja przeżyłem to, co przedstawiają. Wspominam wczoraj, wdycham dzisiaj. Jutro przyjdzie jak otworzę oczy."


maj się

Jest jedna piosenka związana z majem w przenośni i dosłownie. Usłyszałem ją po raz pierwszy ponad 20 lat temu. Traktuje o najważniejszej chyba wartości, z jaką człowiek ma styczność, a przedstawia dialog Małego Księcia z jego różą. Fragment utworu przytaczam poniżej, napisał i wykonał go w sobie przypisanym stylu artysta, który zasługuje na więcej uwagi niż otrzymał.
 
"Jeśli słowa, to ja 
wolę nie mówić.
Jeśli czyny, to ja 
umaję Cię.
Nie powiem więcej, 
nie zrobię już nic, 
przecież znasz mnie 
tak jak nikt.
Gdy patrzysz sercem 
oswajasz znów mnie,
gdy chcę, 
Ciebie chcę.

Maj się, maj, 
trzymaj się 
w moich ramionach 
Rozkwitaj,
zmieniaj się 
w moich ramionach [...]."
 
[piosenka niemałegojużksięcia /
Mieczysław Szcześniak / Album Kiedyś| 2002]

PS. Potrzebujemy tego podstawowego i jednocześnie największego uczucia. Niech tak zostanie.