WOW!

Mimo upływającego czasu wciąż porusza przekaz, który wyśpiewał 55 lat temu w swoim muzycznym pomniku Czesław Niemen. Od pierwszego słowa po wstępie zagranym na organach Hammonda po słowo ostatnie, wszystkie ważne i trafne. "Dziwny jest ten świat [...]". Do tego żywego wciąż przesłania odniosę się w kontekście lansowanego w świecie Sprzedaży tzw. efektu WOW.

 

N lat temu o zawiedzionym oczekiwaniu człowieka wiedział sam zainteresowany oraz osoby, z którymi się spotykał, więc jego najbliżsi, rodzina, znajomi w pracy, ale też np. nieznajomi stojący przed i/lub za nim w kolejce po coś lub za czymś, często kolejce wielogodzinnej, w której budował się zalążek i podwaliny ludzkich relacji stanowiących namiastkę "naszej klasy", facebooka i innych mutacji pararelacji, a może powinniśmy nazwać e-relacji. Nawiasem mówiąc może jest dokładnie odwrotnie i tzw. e-relacje są namiastką relacji budowanych niegdyś w kolejce po coś lub za czymś. Dziś natomiast jest inaczej, bo bardzo szybko i w większym zasięgu rozprzestrzenia się informacja z jednej strony przyklepywana/ poklepywana lajkami, a z drugiej opiniująca, a czasem obciążająca tę drugą szalę wagi oceny człowieka. I z jednej strony ciężko ocenić wartość człowieka bez poznania go bliżej, a  jednocześnie łatwo go ocenić (nieważne czy uczciwie/ słusznie) zostawiając o nim choćby opinię w internecie. Zarówno "ciężko" i "łatwo" dotyczy tej samej oceny/ opinii i odnosi się do tego samego człowieka. 

 

Zastosowałem wstęp nieco historyczny celowo, ponieważ tzw. efekt WOW nie jest wynalazkiem naszych czasów, a obowiązywał od początków ludzkości. Bardziej więc pasowałby wstęp prehistoryczny, bo od samego początku jeden człowiek miał z drugim bardziej lub mniej celowy kontakt, wzajemnie od siebie czegoś potrzebowali i kontaktując się zostawiali po spotkaniu ze sobą/ po wzajemnym obcowaniu/ po sobie różnorakie wrażenie. Wrażenie, które trwało. Tzw. efekt WOW to określenie czegoś co istniało i będzie dalej mieć miejsce niezależnie od tego, czy nazwiemy to dzisiaj "efektem", a za dwieście lat być może inaczej lub zostawimy bez nazwy, jak przez tysiąclecia. 

 

Pozytywne zaskoczenie nie musi być i nie jest wyłącznie wrażeniem chwilowym, czy zachwytem na pierwszy kontakt z człowiekiem/ ofertą/ rozwiązaniem/ produktem. Wszystko ocenia czas nie inaczej jak po swojemu, więc po czasie. Być może w procesie oceniania czas jest jedynym uprawnionym Jurorem. Po czasie okazuje się, czy zachwyt i pozytywne wrażenie były i nadal są zasłużone. WOW! mówię sam do siebie używając tej samej patelni przez 20 lat, bo jej przestrzeń robocza jest wciąż idealna (nazwy firmy nie wymienię, choć wciąż istnieje i mam nadzieję, że długo będzie mieć się dobrze). WOW! myślę uświadamiając sobie, że współczesna konstrukcja nożyczek wygląda niemal tak samo jak przed 2000 laty, buty mają lat 5500, nie wspominając (choć celowo je wspominam) o kole, które ma już 6000 "wiosen" pozostając niemal w nienaruszonej formie. WOW! się ciśnie na usta, gdy wspominam programy Adama Słodowego, profesora Wiktora Zina, czy Tony'ego Halika, które miały cechę wspólną, bo osobowość w nich była najważniejsza, nie product placement i produkcja powstawała wokół wielkiego talentu i pasji bohatera/ prowadzącego/ twórcy/ autora. Człowieka. Człowiek i narzędzia. Człowiek, węgiel i papier. Człowiek, kamera i mapa. Jedyne "lokowanie" to Człowiek i pokazanie wprost jego zamiłowania do majsterkowania, do rysunku, do podróży, do [...] oraz zasianie zalążka tej pasji w sercach widzów, w tym mnie. Mogę należeć do wymierającej już niszy, ale tak to pamiętam, więc nie na wstępie i nie na kredyt, ale po czasie, po wielu latach wypowiadam temu co wyżej wymieniłem zasłużone WOW!

 

Nie inaczej jak na końcu spektaklu Statler i Waldorf komentowali z balkonu w "Muppet Show" w sobie przypisany sposób to, co przed chwilą ujrzeli. Robert Zemeckis w "Back to the future" uzyskiwał ten efekt napisem TO BE CONTINUED nie inaczej, jak na końcu filmu, zostawiając oglądającego z otwartymi ustami i chęcią pójścia do wypożyczalni VHS natychmiast. Czyż nie robi również podobnie wytwórnia Marvel zaszywając w kolejnych produkcjach smakowite mikrosceny nie inaczej jak po literach końcowych? Mimo że to różne światy/ universa/ historie oraz mimo że dzielą je dziesięciolecia odwracają patrzenie na tzw. efekt WOW kultywujący sprzedaż tzw. pierwszym wrażeniem. Dawid Kubacki i wielu innych sportowców również nikomu niczego nie obiecywało na wejściu, by pokazać swoją wartość. Wartość ukazała się po fakcie, bo poznaje się ją po owocach, nie po pozorach. Pierwsze wrażenie w kontakcie z człowiekiem/ rozwiązaniem/ produktem oraz przygotowanie merytoryczne do spotkania, czy do rozmowy (w tym handlowej) jest bardzo ważne, czego bynajmniej nie deprecjonuję, niemniej tzw. efekt WOW powinien być także, a może w pierwszej kolejności wrażeniem „na wyjście” (po wykonaniu usługi), nie przed (czytaj „na wejście"), jak się dzisiaj lansuje. Nie inaczej jak na koniec powinny powstać podwaliny/ powody kontynuowania kontaktu/ relacji, bo finał zrealizowania usługi jako jej uwieńczenie ma szansę stać się początkiem współpracy długoterminowej, a może zażyłości i wieloletniego przywiązania do marki. Klient powtarza zakup po raz n-ty właśnie ze względu na to co otrzymał w całości realizacji usługi, nie w pierwszej obietnicy, czy pozytywnym zaskoczeniu "na wejściu".

 

Pozytywne zaskoczenie nie musi być i nie jest wyłącznie wrażeniem chwilowym, czy zachwytem na pierwszy kontakt z człowiekiem/ ofertą/ rozwiązaniem/ produktem. Wszystko ocenia czas nie inaczej jak po swojemu, więc po czasie. Może na przekór powszechnemu rozumieniu „efektu WOW" warto w rozmowie z Klientem uważać z koloryzowaniem/ zachwalaniem/ idealizowaniem już na wstępie własnych umiejętności/ rozwiązań/ usług/ ofert/ produktów. Najgorszą możliwością będzie, gdy Klient w pięknym opakowaniu otrzyma zatęchłe powietrze i po otwarciu pudełka zostanie mu w rękach jedynie zniszczone opakowanie oraz uczucie oszukania. Można zrobić dokładnie odwrotnie nie obiecując „złotych gór" i "fajerwerków", bo nie inaczej jak post factum Klient przekona się o kompetencjach obsługi oraz o wartości rozwiązania, które wybrał. Jeśli wciąż będzie zadowolony jest szansa, że powie lub pomyśli WOW! 

 

Kończąc tę myśl może ją w pewnym sensie rozpoczynam. Dziękuję czytającym za poświęcony czas. Widać dokładnie jak i od której strony dzisiejszy świat odczytuje/ rozumuje/ odbiera stwierdzenie „WOW” wraz z przypisaną mu pochodną, zwaną "efektem". Liczy się sprzedaż DZISIAJ. Być może będę miał swój wpływ na częściową w tym zakresie korektę. Wiem od której strony odczytuje/ rozumuje/ odbiera ów „efekt” Klient, zwłaszcza ten, który chce i może kupić więcej niż jeden raz. Również jednak dlatego, że liczy się sprzedaż DZISIAJ I W PRZYSZŁOŚCI. Życzę Handlowcom nie pomijając siebie, by nie początek obsługi, a koniec zostawiał Klienta z wrażeniem spełnienia połączonego z niedosytem. Życzę stałej, a nie wyłącznie na wstępie umiejętności wzbudzania uczucia oczekiwania na kolejny krok, na kontynuację, a być może wieloletnią relację handlową (oby takich jak najwięcej). Dbając o tzw. efekt WOW kładźmy nacisk na koniec. WOW czytane od końca brzmi dokładnie tak samo. Przede wszystkim jednak dlatego, że istnieje wrażenie pierwsze oraz to ważniejsze.

genialna prostota


Nie o lokowanie produktu tu idzie i abstrahując od Marki zwracam uwagę na zastosowaną genialną prostotę ludzkiego pomysłu.

Dżem Babci. 
Dżem Dobry!

Co jeszcze drzemie w tym dżemie?
(zdanie ostatnie, gratis ode mnie)