mierzyć wysoko

Warto mierzyć wysoko w próbie realizacji tego, co pozytywnie pociąga. Warto od siebie tego wymagać, a „wysoko” jest przenośnią i może odzwierciedlać nawet to co przyziemne, choć z jakiejś przyczyny dla nas ważne. Jeśli dla nas ważne, wystarczy. Poniższe zdjęcie zrobiłem przechodząc drogą uczęszczaną codziennie. Podpisuję je Porzucona Muza, bo była zapewne czyjąś i kto wie, może czyjąś jeszcze będzie. 

Nigdy nie wiadomo czy to już, czy już dawno "z górki", a umiejętność kształcona z pasji ma wartość od czasu niezależną. Trochę górnolotna to myśl, ale niech taka będzie. Jeśli czujemy do czegoś pociąg lub tzw. smykałkę, warto działać. Warto nie zastanawiać się, polerować, ulepszać co piękne i pilnować własnej odskoczni, a może osobistej samotni. Warto z konsekwencją na ile pozwalają możliwości dbać, by nie zgasł ogień i nie ustało szybsze bicie serca na myśl o tym, co pozytywnie pociąga. Niezależnie od tego, czy ma się z tego pieniądze, czy raczej odczuwa się coś na kształt straty choćby czasu, strata to będzie jak z tego zrezygnujemy. Wydaje się, że zaraz po tym jak Bóg stworzył człowieka zasiał w nim pasję, a ta ostatnia jest dobra i lata tego nie zmienią. Może natomiast z różnych przyczyn zostać spełniona, bądź nie. Życzę wszystkim nie pomijając siebie tej pierwszej opcji choćby w drugiej połowie życia. Nigdy nie wiadomo czy to już, czy już dawno "z górki", a umiejętność kształcona z pasji ma wartość od czasu niezależną. PS. poniżej wyjątkowy utwór oscylujący przekazem wokół właśnie tej myśli. W zasadzie trafia w nią wyjątkowo celnie [Co tam, mordo? / Łona i Webber /2020]. Warto mierzyć wysoko w próbie realizacji tego, co pozytywnie pociąga. Warto od siebie tego wymagać, a „wysoko” jest przenośnią i może odzwierciedlać nawet to co przyziemne, choć z jakiejś przyczyny dla nas ważne.


co najlepsze

W przeddzień Wigilii polecam uwadze poniższe. O tych samych, wielkich i skromnych jednocześnie wydarzeniach z odrobinę innego kąta. Życzę wszystkim tego co najlepsze w święta i po nich. Bądźcie zdrowi.


"gwiazdka"


Co ma wspólnego "gwiazdka" ze Sprzedażą? Szkoda, że cokolwiek. Ponieważ zbliża się Boże Narodzenie zwane przez niektórych gwiazdką zapożyczę świąteczny klimat, by zaadaptować go w pewnym kontekście na resztę roku. W gwiazdkowym klimacie nawiążę do specyficznych "gwiazdek", z pozoru niewinnych, choć niebezpiecznych i wymuszających przez to szczególny nacisk atencji. Małe i sprytne to gwiazdki, do tego psotne, bo bardziej niż mniej celowo chowają się przed ludzkim wzrokiem. Trochę jak Święty Mikołaj przed dziećmi. Czasem wstrzymują oddech, jakby wiedziały, że pozostanie nieruchomym zwiększy szanse na bycie niezauważonym. Uwielbiają posypywać się śniegiem liter na białym jak śnieg papierze nie chcąc skierować wzroku czytających tam gdzie tak naprawdę powinny. Do miejsca z niepisanym szyldem "drobnym drukiem na dole". Jeśli jednak dla większości ludzi „gwiazdka” kojarzy się pozytywnie również z wigilijnym stołem, skoro wszystko w reklamach/ promocjach/ przekazach/ umowach […] na białym jak śnieg papierze jest w porządku, niech może będzie na stole. Próbując zaadaptować świąteczny klimat na resztę roku życzę wszystkim ludziom po obu stronach każdego stołu i każdej transakcji, również polegającej na jednokierunkowym przekazie informacji wyłącznie dobrych "gwiazdek". Zapomnijmy o innych na zawsze. Na tym opiera się lub powinna się opierać Sprzedaż, jestem przekonany nie wyłącznie w moim rozumieniu. 

ma prawo trwać

W świecie triumfu technologii oraz mody na prędkość z jej mutacjami w przyzwyczajeniach oraz wymaganiach ludzkich/ konsumenckich typu „na już”, albo lepiej „na wczoraj”, wracam myślami do czasów ekspozycji talentu w wersji saute. Artysta i jego talent potrzebują czasu. Wówczas rodzi się dzieło.

 

Fascynujące w geometrii wykreślnej jest przenikanie brył, ale jeszcze bardziej to, że można za pomocą ołówka, linijki i kartki papieru otworzyć zastane szuflady w mózgu. Proces może trwać dłuższą chwilę, ale czas ten nie jest zmarnowany. Wydaje się, że zamiłowanie do wspinaczki wysokogórskiej nie zaniknie nawet wówczas, gdy będzie możliwa teleportacja. Ponieważ wymienione wyżej przedmioty, to artykuły papiernicze stanowiące podstawowe wyposażenie przedszkolaka, ucznia, studenta, inżyniera oraz [...], jest szansa, że otworzą zastane szuflady w niejednej dziedzinie życia i zmienią świat (oby na lepsze). Proces ma prawo trwać dłuższą chwilę, a czas ten nie jest zmarnowany.

 

Cechą szczególną przedmiotów zaliczanych do najprostszych z prostych jest to, że kryją nieodgadniony potencjał, a w swojej niepozorności i prostocie tajemnicę. Są w stanie wydobyć z twardego jak kamień (oczywiście, bo to kamień) marmuru ponad 5-metrowego biblijnego Dawida. Jedynym warunkiem jest to, by używający tych narzędzi był Michałem Aniołem. Ten ostatni miał tylko i aż dłuto, a ja o nim wspominam po 500 latach i patrząc na posąg Dawida stwierdzam, że talent dosłownie i w przenośni jest „nagi”. Proszę dać mi najlepszy program graficzny świata, a nie uczynię tego co Wiktor Zinn kruchym kawałkiem węgla. Dobrze, że wspierająca dzisiaj twórczość sztuczna inteligencja ma się od kogo uczyć. Dobrze, że twórcy poświęcają swym zdolnościom czas. Niech tak zostanie. Talent jest „nagi”, a ponieważ nie da się wykluczyć, że nie wszystko co jest proste i genialne zostało do tej pory odkryte, pomimo (albo dlatego) że jest proste i genialne, w człowieku oraz być może prostych narzędziach i rozwiązaniach nadzieja. Do nich mają dostęp wszyscy.

 

Tworzenie natomiast oraz wspieranie dobrych działań, które wymagają niezbędnego czasu jest tym za co są odpowiedzialni wszyscy jego odbiorcy, nie pomijając czytających i piszącego te słowa. Odpowiedzialność ta wymaga zwrócenia uwagi na to, co w wielu dziedzinach uznano za bardziej czasochłonne, więc nieefektywne. Za to dzisiejszy świat nie płaci. Artysta i jego talent potrzebują czasu. Wówczas rodzi się dzieło. Proces twórczy ma też prawo trwać dłuższą chwilę, a czas ten nie jest zmarnowany.

 

PS 1. Poniżej zdjęcie Dawida z wiernym odwzorowaniem mięśni i naczyń krwionośnych (proszę powiększyć zdjęcie), wykonany pięć wieków przed wynalezieniem druku 3D. 

PS 2. Refleksja pochodzi z tekstu „talent i jego koszty” (zainteresowanych odsyłam do jego źródła na tym skromnym blogu).