Wydaje się, że ta
krótka refleksja może dotyczyć wszystkich, nie wyłącznie grzybiarzy. Ponieważ
dzisiaj celem dla wielu ludzi jest popularność mająca koniec końców doprowadzić
poprzez kliknięcia do pieniędzy, a także wnioskując z obserwacji, że dużo
łatwiej o tak rozumianą popularność dzisiaj, niż jeszcze "n" lat
temu, zasadne wydaje się przyjrzenie przykładowi Muchomora czerwonego (Amanita
muscaria), grzyba niezaprzeczalnie w lasach popularnego, a równie
niezaprzeczalnie przez grzybiarzy omijanego. Mimo że dużo ich czasem wysypie w
lesie, można by rzec "jak grzybów po deszczu", popularnym (dzisiaj słowo bożek) składnikiem w potrawach przyrządzanych przez grzybiarzy
nie są i prawdopodobnie nie będą. Czyżby te piękne bądź co bądź grzyby
nieświadomie dowodziły tezy, że popularny nie zawsze znaczy pożądany? Tak
by było, gdyby kliknięcie w "coś" tzw. efektem stada, bo jest modne, zgodne z trendem, coś co się (dzisiaj) opłaca powoli zatruwało „potrawę wnętrza" i zubażało funkcjonalność percepcji odbiorcy doprowadzając stopniowo do jej erozji. Nie da się zaprzeczyć, że mamy co
chcemy na listach przebojów i nie tylko tam, a składniki przywołanej "potrawy
duszy" dochodzą do człowieka podobne jak palenie papierosów czynne i bierne z różnych źródeł w sposób świadomy i ten drugi. Zatrucie to nie
jest na szczęście śmiertelne dając szansę przeżycia, jak w przypadku pięknego
bądź co bądź Muchomora czerwonego, którego można świadomie wzorem rozsądku
grzybiarza ominąć.
Janusz Zacharewicz - blog o Sprzedaży, reklamie, ludzkim potencjale, tworzeniu i nie tylko. Nie wszystko MOŻNA mówić wprost, ale i nie wszystko TRZEBA. Obserwacje przynosi codzienność, która jak się przyjrzeć jest niecodzienna. Wszystkie treści na blogu © Janusz Zacharewicz
popularny vs. pożądany
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za komentarz