Żeby było równo, ale niekoniecznie. Najlepiej dużo, możliwie najwięcej, jednak nie zawsze i nie wszędzie. Przeważnie szeroki wybór, ale dzisiaj ostatnie sztuki. Mocno doprawione, choć nigdy u nas, bo wydobywamy z potrawy podstawę i prostotę, za co dostaliśmy "gwiazdkę". Mawia się, że "każda potwora znajdzie swego amatora", choć kto jest kim, nie jest oczywiste i miota się Sprzedaż, szukając miejsca w perfekcji, w ilości, w odbiorze, w pozorze, w wartości kapitału i poza pieniądzem. W wartości, której szukają i którą sama kreuje. Karmi głodnych, nie zapominając o tych najedzonych, być może za bardzo. Szuka potencjału w wariantach i wariantów potencjału, by trafić co pewien czas w dziesiątkę, ale i się sparzyć. Lubi wpuścić świeże powietrze, a czasem w maliny. Gospodaruje przestrzenie i luki, z których część po czasie okazuje się być w swojej dziewiczej pustce potrzebna. Po czasie. Wprowadza sama sobie antyinstrukcje, na przykład ŻEBY, zaprzeczone po chwili ALE. Popełnia też błąd, który nigdy nie jest jedynakiem i bardziej przy okazji, niż celowo potrafi się uczyć, choćby jak dostrzegać idealne w nieidealnym. Żeby było równo, ale niekoniecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za komentarz