takie same i zupełnie inne

Obserwując powtarzalność i nie da się ukryć – przewidywalność w kalendarzu Sprzedaży, z jednej strony cieszę się możliwością planowania, która potrafi wylać fundamenty ułatwienia i stabilizacji, z drugiej jednak bardzo dobrze wiem, że ten sam powód lubi ubrać się w życzeniowe wróżenie, czy nietrafne planowanie, ocierając się o coś na kształt przekleństwa na drodze niewiadomego jutra, będącego pożywką handlowej kreatywności. Nie da się nie zauważyć, że na przestrzeni roku Sprzedaż lepi garnki takie same lub podobne do sprawdzonych, a zupełnie inne dużo rzadziej, głównie z potrzeby lub tęsknoty wyobraźni za czymś, czego nie było w formie materialnej, choć w wyobraźni twórcy istniało. Trochę to smutne, ale wspomniany kalendarz pretekstów sprzedażowych jest precyzyjnie zagospodarowany, by nie powiedzieć przeciążony. Czy to już wszystko, na co człowieka stać? Stawiam 100%, że nie. Mogę należeć do mniejszości, jeszcze bardziej zawężonej niszy lub do jednostek w tej opinii, ale wg mnie dobrze, że co pewien czas jeden z garnków upada z rąk Sprzedaży na ziemię, tłucze się z przyczyn zewnętrznych i przypisanego piszącemu te słowa błędu czynnika ludzkiego, wybudzając go z letargu, częściowego rozleniwienia lub nieużywania mięśni sprzedażowej myśli. Ćwiczenie z reguły pomaga i przysługuje się perspektywie życia, a wspomniana przyczyna konieczności zmian w ciągu technologicznym Sprzedaży, niezależna od człowieka oraz powodowana pośrednio lub wprost przez niego, w pewnym sensie ją ratuje. Garnki od zawsze były kruche. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za komentarz