moja wyprawa

Potrzebna jest czasem perspektywa inna, podobna do uczucia, gdy robimy zdjęcie popularnej osobie, a przez przypadek naciśniemy w telefonie zmianę kamery na pokazującą naszą twarz. Być może taki przypadek jest nieprzypadkowy i warto w różnych sytuacjach, raz na jakiś czas przycisnąć inny przycisk. Przez "przypadek". Poniżej opisałem po swojemu pewne zjawisko. Być może ktoś zobaczy w nim siebie. Oby co dobre było płodne nieco bardziej od przeciwległej konkurencji. Chcemy czy nie, w którejś z tych przestrzeni istniejemy.

 

Wybrałem się na grzyby,

wyprawą trochę nieplanowaną,

choć była ona w planie "wyśnionym", 

w czasie bliżej nieokreślonym.

 

Ile czasu zleciało tam, nie wiem,

zegarek (nie)chcący został w domu,

a i bez niego, z jakiejś przyczyny, 

godziny trwały dokładnie godziny.

 

Minuty minutami zostały, 

choć bardzo inaczej się chciało,

jedynie w zapachu runa leśnego,

"dużo" mi się z "mało" zmieszało.

 

Wracając napotkałem wskaźniki i sugestie

zwiększenia skuteczności i efektywności.

Nie ta ilość grzybów w stosunku do czasu,

plus ten czas na odległość z domu do lasu.

 

Zakładając zegarek na rękę nie myślałem,

o grzybów ilości, podobno zbyt małej,

o zużyciu butów i stracie czasu.

Idąc na grzyby, chciałem do lasu.

 

|moja wyprawa| © Janusz Zacharewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za komentarz