Z racji Światowego Dnia Wody 22 marca zapewne niebawem pojawi się sporo publikacji, ale że jej "dzień" jest codziennie, bo bez niej nie byłoby ludzkości, ode mnie kilka zdań dzisiaj, trochę „po mojemu” i z lekkim akcentem sprzedażowym. Woda nie potrzebuje PR-u i reklamy. Tego potrzebuje jej sprzedawca. Niezależnie od dyskusji nt. zmniejszenia ilości plastiku w plastiku, czy eliminacji go na poczet „zero waste”, sercem każdej butelki jest niezmiennie ona i jeśli wspomniałem o znaczeniu wody dla ludzkości to dlatego, że człowiek do przetrwania nie potrzebuje oranżady, toniku, soku, nektaru, piwa i innych kombinacji smaku, procentosmaku i bezprocentosmaku w wodzie. Potrzebna jest mu woda. Tylko i aż woda. Mamy więc wodę i tzw. resztę świata, bo jest filarem w medycynie, turystyce i [...] i długo by wymieniać, a z pewnością krócej trwają napisy końcowe Gwiezdnych Wojen. Nie umniejszając Sprzedaży, bynajmniej, a raczej uwypuklając znaczenie bohaterki tych kilku zdań uważam, że to co dzieje się wokół wody, jak działania sprzedażowo-marketingowe, zmiany, liftingi, rebrandingi, które nazwę "pączkowaniem przez podział" na produkty uatrakcyjniające wodę w wersji saute, to w większości raczej szum sprzedażowy, mający skutkować niezaprzeczalnie potrzebnym szumem banknotów, co dla samej wody jednak jest raczej sztucznym szumem. Jedyny naturalny szum związany z wodą jaki odnajduję, to szum jej samej w rwącym strumieniu leśnym lub na polanie, w wartkim potoku górskim, w wodospadzie i w "morza szumie", jak zaśpiewają niezastąpione i niepodrabialne od dziesięcioleci Czerwone Gitary. Czas się napić. Tak dzisiaj, jak wczoraj i jutro. Nie tylko w Dzień Wody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za komentarz